Co łączy te dwa pozornie niezwiązane ze sobą zdarzenia? Przede wszystkim kontrast obrazów: płonący stos Bruna i płonące getto (symbol cierpienia, niesprawiedliwości), a z drugiej strony „wesoły gwar” tłumu rzymskiego, słodkie owoce i „tłumy wesołe” warszawiaków na karuzeli.
Obraz Campo di Fiori jest niesłychanie dynamiczny:
„Różowe owoce morza.
Sypią na stoły przekupnie,
Naręcza ciemnych winogron
Padają na puch brzoskwini”
Śmierć Giordana Bruna nie ma żadnego wpływu na tę sielankę, dzieje się niejako na drugim planie. Jest to nic nieznaczący epizod w życiu ludu Rzymu:
„Kat płomieniem stosu zażegnął
W kole ciekawej gawiedzi
A ledwo płomień przygasnął,
Znów pełne były tawerny”.
Podobnie została przedstawiona warszawska karuzela. Jest niedziela, piękna pogoda, brzmi muzyka, dziewczyny są roześmiane. Dramat getta także rozgrywa się na drugim planie: odgłosy „salw za murem” są zagłuszane przez „skoczną melodię”, zaś „czarne latawce” – widomy znak pożaru – są traktowane jako zabawka przez ludzi bawiących się na karuzeli.
Tym, co łączy oba obrazy, jest obojętność ludzi wobec dramatu, który dzieje się przecież na ich oczach. Kolejnym przesłaniem moralnym jest zapomnienie o ludziach, którzy cierpieli:
„Inny ktoś morał wyczyta
O rzeczy ludzkich mijaniu,
O zapomnieniu, co rośnie,
Nim jeszcze płomień przygasnął”.
Najważniejszy jest jednak trzeci aspekt dramatu:
„Ja jednak wtedy myślałem
O samotności ginących”.
Ta „samotność ginących” jest tym, na czym skupia się uwaga podmiotu lirycznego. Samotność Bruna polega nie na tym, że został odrzucony przez ludzi, uznany za heretyka, ale na tym, że nie potrafił nawiązać z nikim porozumienia:
strona: - 1 - - 2 -