W ten sposób zostaje jego przewodnikiem. Oprowadza go po swoim terenie – obozie rewolucjonistów. Tenże mieści się w rozległym borze, na drzewach wiszą płótna, nieopodal znajduje się łąka, na której stoi szubienica.
Wokół rozstawione są szałasy, namioty, płoną ogniska. Wszędzie widać ludzi i słychać głosy ludzkie. Lud ucztuje, tęgo popijając: „Czy widzisz owe tłumy, stojące u bram miasta wśród wzgórz i sadzonych topoli – namioty rozbite – zastawione deski, długie okryte mięsiwem i napojami, podparte pniami, drągami? – kubek lata z rąk do rąk – a gdzie ust się dotknie, tam głos się wydobędzie, groźba, przysięga lub przeklęstwo. – On lata, zawraca, krąży, tańcuje, zawsze pełny, błyszcząc, wśród tysiąców. – Niech żyje kielich pijaństwa i pociechy.”
Hrabia jest przebrany w czarny płaszcz, a na głowie ma czerwoną czapkę – czapeczkę frygijską, noszono taką w czasach Rewolucji Francuskiej (1789 – 1799) jako oznakę wolności. Przechrzta urywa twarz. Wędrując, spostrzegają ludzi tańczących dookoła szubienicy – wzorowanej na drzewie wolności z czasów Rewolucji Francuskiej (wówczas drzewo takie zasadzano w centralnym punkcie każdej miejscowości). Wszyscy uczestnicy tańca śpiewają rewolucyjne pieśni, przypominają w nich o swoich prawach i roszczeniach: „Chleba, zarobku, drzewa na opał w zimie, odpoczynku w lecie! – Hura – hura!”
Jedna z tańczących dziewcząt, zagadnięta przez hrabiego Henryka, cieszy się, że nadchodzi czas wyzwolenia: „A dyć tośmy długo na taki dzień czekały. – Juści, ja myłam talerze, widelce szurowała ścierką, dobrego słowa nie słyszała nigdy – a dyć czas, czas, bym jadła sama – tańcowała sama – hura!”
Niedaleko dębu Hrabia i Przechrzta mijają buntowniczych Lokajów, przewodzi im Prezes – Kamerdyner. Dawni słudzy panów pragną teraz ich śmierci, a dokonane zabójstwa poczytują sobie za zaszczyt – jest to rodzaj odwetu za doznane krzywdy, wyzysk i poniżenie.
Pierwszy z Lokajów mówi: „Jużem ubił mojego dawnego pana”, a reszta – Chór - kończy: „Z przedpokojów, więzień naszych, razem zgodnie, jednym wypadliśmy rzutem – vivat! – Salonów znamy śmieszności i wszeteczeństwa (...)!” Tuż obok, w gęstwinie kryją się „krwiożerczy” rzeźnicy, którym obojętne, kogo uśmiercają - bydło czy panów. Ich orężem jest obuch i nóż: „Obuch i nóż to broń nasza – szlachtuz (rzeźnia) to życie nasze. – Nam jedno, czy bydło, czy panów rznąć (...) kto nas powoła, ten nas ma – dla panów woły, dla ludu panów bić będziem.”
Ci wzbudzają sympatię Męża, wydają mu się najbardziej autentyczni, ponieważ nie mówią o honorze, ani o ideologii – są tam, gdzie widzą większe korzyści. „Zwiadowcy” mijają kobietę, niegdyś arystokratkę, która nie omieszkała porzucić swojego męża – wroga wolności, ale wpierw ograbiła go z kilku „drobnostek” – pierścieni i ametystowego naszyjnika. Nie krepują jej już żadne więzy: „Jestem swobodną jako ty, niewiastą wolną, a towarzystwu za to, że mi prawa przyznało, rozdaję miłość moją.”
W pobliżu znajduje się żołnierz – niegdyś najemnik (kondotier) walczący za pieniądze. Jest to generał Bianchetti. Ów czuje się lepszy od innych, ma też swoje tajne porewolucyjne plany: „Chociażeście moi bracia w wolności, nie jesteście moimi braćmi w geniuszu – po zwycięstwie dowie się każdy o moich planach.” Hrabia obserwując Bianchettiego, mówi do Przechrzty: „Radzę wam, go zabijcie, bo tak się poczyna każda arystokracja.”
Leżący pod drzewem bezradny Rzemieślnik rzuca przedśmiertne przekleństwo swoim ciemiężycielom: „Przeklęstwo kupcom, dyrektorom fabryki – najlepsze lata, w których inni ludzie kochają dziewczyny, biją się na otwartym polu, żeglują po otwartych morzach, ja prześlęczałem w ciasnej komorze nad warsztatem jedwabiu. (...) Przeklęstwo kupcom, co jedwab sprzedają, i panom, co noszą jedwabie – przeklęstwo – przeklęstwo!”Hrabia zauważa, iż mimo pozorów wolności, braterstwa, dobrobytu, Rzemieślnik zmarł. Kpiąco mówi do Przechrzty: „Gdzie się podzieją teraz wasze wyrazy, wasze obietnice – równość – doskonałość i szczęście rodu ludzkiego?”
Po chwili mija ich orszak Chłopów. Ci wybierają się do namiotów – niektórzy na spoczynek, inni w celach towarzyskich lub by się najeść i napić. Bezlitośnie ciągną za sobą pana, który żebrze o litość: „Chór Chłopów: Upiór ssał krew i poty nasze – mamy upiora – nie puścim upiora – przez biesa, przez biesa, ty zginiesz wysoko, jako pan, jako wielki pan, wzniesion nad nami wszystkimi (na szubienicy). – Panom tyranom śmierć – nam biednym, nam głodnym, nam strudzonym jeść, spać i pić. – Jako snopy na polu, tak ich trupy będą – jako plewy w młockarniach, tak perzyny ich zamków – przez kosy nasz, siekiery i cepy, bracia, naprzód!”
Następnie Przechrzta wiedzie Hrabiego w inną część lasu. Stąpają po „rozwalinach jakiegoś ogromu, który musiał wieki przetrwać” – to kościół zburzony w czterdzieści dni przez rewolucjonistów. Wokół poniewierają się roztrzaskane posągi świętych, potłuczone obrazy. W oddali widać wzgórze, na którym piętrzy się tłum z pochodniami w dłoniach. Tam prorok nowej wiary – Leonard odprawia niechrześcijańskie obrzędy. Otacza go wieniec wyznawców. Są pośród nich kapłani, filozofowie, poeci, artyści, ich córki i kochanki, hrabiny i księżniczki, które porzuciły małżonków w imię Wolności. Mąż drwi, iż to „elita” rewolucjonistów – przyszła arystokracja. Oczy i głos Leonarda tchną szaleństwem. Przyzywa do siebie niewiasty. Zbiorowa orgia to jeden z obrzędów. Zaszczytem dla kobiety jest być wybraną przez samego proroka:
„Szczęśliwa, szczęśliwa oblubienica Proroka – my tu na dole stoimy i zazdrościmy jej chwały.”
Leonard: „Świat nowy ogłaszam – Bogu nowemu oddaję niebiosa. Panie swobody i rozkoszy, Boże ludu, każda ofiara zemsty, trup każdego ciemięzcy twoim niech będzie ołtarzem – w oceanie krwi utoną stare łzy i cierpienia rodu ludzkiego – życiem jest odtąd szczęście – prawem jego równość – a kto inne tworzy, temu stryczek i przeklęstwo.”
Dobrze wiedzieć
Krytyk literatury – Wacław Kubacki doszukuje się pierwowzorów obrzędów Leonarda w sabatach czarownic, prezentowane ceremonie określa mianem „sabatu rewolucji”. Literaturoznawca pisze: „Leonard jest zapaleńcem rewolucji i podkomendnym Pankracego. (...) Jest również wielkim mistrzem sabatów rewolucji. To niewątpliwie szatan (...) Obrotem tej samej teologicznej myśli rewolucja została napiętnowana przez Krasińskiego jak dzieło szatańskie, jako herezja historii i apostazja ludzkości. Rokosz piekielny i odstępstwo od planu Opatrzności. Tylko pozornie więc brak w „Nie – Boskiej komedii” przeciwnika Boga. Mało w niej tradycyjnych przedstawicieli piekła, bo tematem dzieła – samo wcielenie piekła w postać rewolucji. Diabli nie są ważni w dramacie, w którym działa kwintesencja diabelstwa. (...)”
Krytyk literatury – Wacław Kubacki doszukuje się pierwowzorów obrzędów Leonarda w sabatach czarownic, prezentowane ceremonie określa mianem „sabatu rewolucji”. Literaturoznawca pisze: „Leonard jest zapaleńcem rewolucji i podkomendnym Pankracego. (...) Jest również wielkim mistrzem sabatów rewolucji. To niewątpliwie szatan (...) Obrotem tej samej teologicznej myśli rewolucja została napiętnowana przez Krasińskiego jak dzieło szatańskie, jako herezja historii i apostazja ludzkości. Rokosz piekielny i odstępstwo od planu Opatrzności. Tylko pozornie więc brak w „Nie – Boskiej komedii” przeciwnika Boga. Mało w niej tradycyjnych przedstawicieli piekła, bo tematem dzieła – samo wcielenie piekła w postać rewolucji. Diabli nie są ważni w dramacie, w którym działa kwintesencja diabelstwa. (...)”
W „nabożeństwie” Leonarda biorą udział Zabójcy, którzy chełpią się zbrodniami dokonanymi na władcach. Prorok nazywa ich męczennikami Wolności, jej bohaterami, błogosławi im: „Idźcie bez trwogi i mordujcie bez wyrzutów (...)”. Zbliża się ku niemu syn sławnego filozofa – Herman, pragnąc, by kapłan udzielił mu święceń zbójeckich. Leonard namaszcza go olejem, wręczając sztylet i truciznę: „(...) broń dawnych rycerzy i panów na zatratę panów kładę w ręce twoje – na twoich piersiach zawieszam medalion pełen trucizny – tam, gdzie twoje żelazo nie dojdzie, niech ona żre i pali wnętrzności tyranów. – Idź i niszcz stare pokolenia po wszech stronach świata.”
Obrzędy odprawiane przez Leonarda nawiązują do rytuałów kościelnych oraz tradycji rycerskich. Są ich karykaturą, parodią (msza celebrowana przez proroka nowej wiary, pasowanie na rycerza – przykład Hermana namaszczanego olejem i obdarowanego sztyletem oraz trucizną, by mógł zabijać).
Pojawiają się i sceny zaczerpnięte z Rewolucji Francuskiej – obnażone kobiety tańczące na ołtarzu, zburzona świątynia, nowy bóg – Wolność) oraz z powstania chłopskiego na Ukrainie, tak zwanej koliszczyzny. Koliszczyzna – było to zbiorowe wystąpienie chłopów na Ukrainie w roku 1768, skierowane przeciwko polskiej szlachcie, mieszczanom i Żydom. Włościanie zaatakowali miasta i dwory, dokonując rzezi na ludziach. Bunt został stłumiony przez wojska polskie i rosyjskie.
Opuszczając obóz rebeliantów, Mąż i Przechrzta spotykają również dzieci „skażone” rewolucyjną ideologią. Te rokują jako „materiał” na przyszłych zbrodniarzy, proszą „wyświęconego” na zabójcę Hermana o głowę arystokraty. W zaprezentowanym w Części III tłumie buntowników widać chłopskie dziecię, w małej rączce dzierżące szydło. Kiedy „zwiadowcy” kończą misję rozpoznania terenu, dobiega ich lament Duchów z Lasu: „Płaczmy za Chrystusem, za Chrystusem wygnanym, umęczonym – gdzie Bóg nasz, gdzie Kościół Jego?” Hrabia obiecuje zwycięstwo w rewolucyjnej batalii i przywrócenie dawnej religii.
Wędrówka Hrabiego Henryka z Przechrztą przez obóz rewolucjonistów stylizowana jest na podróż przez kręgi piekła Dantego i Wergiliusza z „Boskiej komedii”. W poszczególnych lejach piekła cierpią grzesznicy podzieleni kategorią popełnionych grzechów: opilcy, zbrodniarze, degeneraci.
W przypadku „Nie – Boskiej komedii” „piekielne kręgi” tworzą uczestnicy rewolucji – zbuntowane warstwy społeczne: chłopi, rzeźnicy, lokaje, rzemieślnicy. Ich atrybutami i bronią jednocześnie są narzędzia pracy – dla chłopów to kosy, siekiery i cepy, dla rzeźników noże. Wśród tłumu widać także filozofów, artystów, i kobiety (pomiędzy ludowymi kobietami są też hrabiny i hrabianki) zafascynowane ideologią Wolności oraz nową religią.
Znaczną część rewolucjonistów stanowią zabójcy „zauroczeni” możliwością mordowania bez żadnych konsekwencji. Stylizacja obozu rewolucjonistów na „dantejskie piekło” jest wyrazem niechęci autora do tego typu masowych i krwawych wystąpień, ponadto ma uświadamiać, iż rewolucja wiąże się ze złem, przeczy pewnemu porządkowi i jest iście diabelskim dziełem.