Paryż początków XIX wieku to przede wszystkim miasto olbrzymich kontrastów i podziałów; obok bogatych dzielnic z pałacami arystokratów – ubogie, ze zniszczonymi domami i tanimi pensjonatami. Każdy człowiek zna tam swoje miejsce, awans społeczny jest trudny i wymaga doskonalej znajomości licznych zasad i reguł paryskiego życia. Trud ten podejmuje Eugeniusz de Rastignac, młody student prawa pochodzący z prowincji:
Gdyby dobrze odmalować ubogiego studenta w walce z Paryżem, byłby to może jeden najdramatyczniej szych tematów nowoczesnej cywilizacjiTo słowa narratora, mającego w powieści realistycznej prawo do obiektywnego oceniania świata przedstawionego. Pojawia się więc obraz miasta jako niszczącej machiny, bestii pożerającej ludzi i doprowadzającej ich do upadku.
W wielu partiach powieści dominują opisy brzydoty stolicy Francji. Dokładnie przedstawiona jest uboga dzielnica, w której mieści się pensjonat pani Vauquer:
Bruk suchy, w ściekach nie ma błota ani wody, trawa porasta pod murem. (...) Zbłąkany Paryżanin ujrzy tam jedynie tanie pensjonaty lub zakłady publiczne, nędzę i nudę, starość chyląca się ku śmierci, radosną młodość zniewoloną do pracy.Nawet opisując bogatsze dzielnice i domy arystokratów, Balzak nie podkreśla piękna i przepychu tych rezydencji. Wielokrotnie natomiast wspomina o błocie na paryskich ulicach. Z tego właśnie powodu Eugeniusz pragnie mieć pieniądze na powóz; ówcześnie piesze poruszanie się po mieście oznaczało brudzenie butów i ubrania lepkim błotem.
Oczywiście obraz ten ma też znaczenie metaforyczne – to symbol zepsucia. Błoto lepiące się do butów Rastignaca można odczytać jako obraz osaczania go przez paryską niemoralność – nieuczciwość, egoizm, wyrachowanie. Podobną funkcję pełni powtarzająca się metafora śmietnika:
[Paryż jest] uciesznym śmietnikiem. Ci, co paćkają się w nim w powozie, to uczciwi ludzie; ci, co paćkają się pieszo, to łajdaki. Niech ci się zdarzy nieszczęście zwędzić cokolwiek, będą cię pokazywali po sądach jako osobliwość. Ukradnij milion, będziesz figurował w salonach jako cnota.Tak właśnie opisuje stolicę Vautrin. Jest człowiekiem doświadczonym i cynicznym, odsłania przed naiwnym studentem paryskie tajemnice. Paradoksalnie, ten - jak się okazuje w końcowych partiach powieści - zbrodniarz, trafnie ocenia moralność mieszkańców miasta. Wielokrotnie podkreślone jest zakłamanie będące obowiązującą regułą w kontaktach między członkami elity. Pani de Beauseant i jej przyjaciółka pod pozorem pogawędki starają się wzajemnie jak najbardziej zranić. Wszyscy angażują się w grę pozorów:
Kto zna Paryż, nie wierzy w to, co się tu mówi, a nie mówi o tym, co się tu robi.A robi się to wszystko, co oficjalnie uznawana moralność odrzuca. Obowiązującą normą jest związek małżeński, jednak niemal każda kobieta z arystokracji ma kochanka. Ich mężowie to akceptują, sami także nie dochowują wierności. Małżeństwo jest tylko interesem, połączeniem majątków. We wzajemnych kontaktach mąż i żona nieustannie się oszukują, nie ma między nimi zaufania.
Zasada ta dotyczy nie tylko małżonków, jest elementem prawa paryskiego, którego musi nauczyć się każdy, kto chce zaistnieć w stolicy. Nauczył się go Eugeniusz de Rastignac, dlatego w finałowej scenie powieści rzuca miastu wyzwanie: teraz się spróbujemy.