Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl Lektury Analizy i interpretacje Motywy literackie Epoki
Przypuszczając, że tajemnica ma swoje korzenie w odległych czasach, spytał profesora Gąsowskiego o wiek dworu. Staruszek nie potrafił na to odpowiedzieć precyzyjnie. Sądził, że dom stoi tu od jakichś trzystu lat. Adaś zainteresował się Francuzem, który odwiedził dwór pod pozorem pisania książki. Zapytana o niego pani Gąsowska wyjaśniła, że mężczyzna zachowywał się niespokojnie, prawie nie zwracając uwagi na ludzi. Zrezygnowany chłopiec postanowił zwiedzić okolicę, która była prześliczna. Oczarowany spokojem, zapatrzył się na wschodzący księżyc. Nieoczekiwanie usłyszał tuż przy sobie szept Wandy. Przez chwilę stali w milczeniu. Nagle dziewczyna, która dostrzegła w cieniu drzew jakąś postać, chwyciła go za rękę. Szybko ukryli się za krzakami, obserwując mężczyznę, który skradał się w stronę domu. Nieznajomy zatrzymał się pod drzewem, najwyraźniej czekając na kogoś. Adam obserwował go w milczeniu, przeczuwając, że rodzinie Gąsowskich grozi niebezpieczeństwo. Poprosił Wandę, aby ukryła się, a sam podpełznął w stronę drzewa, postanawiając zajść przeciwnika od strony lasu. Mozolne czołganie się szybko zmęczyło go, lecz z uporem posuwał się do przodu. Powoli zbliżał się do tajemniczego mężczyzny, chcąc za wszelką cenę ujrzeć jego twarz i kiedy dotknął omszałego pnia drzewa, za którym ukrył się wróg, poczuł uderzenie. Z jękiem upadł na ziemię.



V. Po rozbitej głowie chodzi Francuz

Adaś ocknął się, nie wiedząc, gdzie się znajduje. Miał wrażenie, że wszystko wokół wiruje. Przerażony zamknął oczy, a kiedy otworzył je powtórnie, ujrzał pochyloną nad sobą twarz ludzką o zamazanych rysach. Usłyszał znajomy głos profesora Gąsowskiego, pełen żalu i skargi. Dotknął głowy i zaskoczony stwierdził, że pod palcami wyczuwa coś szorstkiego. Staruszek wyjaśnił, że to bandaże, po czym chłopiec zasnął. Obudził się po godzinie, przytomniejszy i dostrzegł pana Gąsowskiego, siedzącego przy łóżku. Mężczyzna wytłumaczył mu, że poprzedniego wieczoru Wanda przyniosła go ogłuszonego do domu. Przez kilka godzin leżał nieprzytomny, a wszyscy przez całą noc czuwali przy nim. Adam poprosił, aby profesor udał się na spoczynek i chciał wstać z łóżka, więc staruszek wezwał na pomoc Wandę. Wrzask rozbudził domowników i po chwili do pokoju wbiegła pani Gąsowska, sądząc, że Adaś umiera. Po chwili pojawiła się również Wanda i słodkim głosem błagała chłopca, by leżał w łóżku. Cisowski poczuł się tak szczęśliwy, że nie myślał już o wstawaniu i usłuchał prośby dziewczyny, która rozpłakała się. Każdego dnia panna zmieniała mu bandaże na głowie, a jej matka przynosiła mu jedzenie. Czasami w pokoju zjawiał się Iwo Gąsowski i gromkim głosem zapewniał, że wszystko będzie dobrze.



Jakiś czas później Adaś siedział w starym fotelu i rozmyślał. Wanda opowiedziała mu o wydarzeniach tamtego wieczoru, gdy został ogłuszony przez nieznajomego mężczyznę. Zaniepokojona tym, że długo nie wracał, usłyszała jakieś kroki i sądząc, że to on, zawołała go. Postać zatrzymała się na chwilę i zaczęła uciekać. Przerażona dziewczyna pobiegła w stronę drzewa i dostrzegła leżącego na ziemi Adama. Nadludzkim wysiłkiem zaniosła go do domu. Chłopiec z goryczą stwierdził, że starał się przechytrzyć przeciwnika, lecz sam został przez niego przechytrzony. Fakt, że mężczyzna uderzył go, budził w nim niepokój. Był jednak przekonany, że złodziej wróci, ponieważ w domu znajdowało się coś, na czym mu zależało. Adaś zawziął się i za wszelką cenę postanowił rozwikłać tajemnicę drzwi.



Doszedł do wniosku, że zagadka związana jest z historią dworu, odleglejszą niż pamięć jego ówczesnych mieszkańców. Profesor Gąsowski nie wiedział, czy ktoś z jego przodków spisał dzieje ich rodowego domu. Pamiętał, że w domu były jakieś stare księgi i foliały, lecz nie wiedział, gdzie mogły obecnie być ukryte. Zapytana o nie Wanda stwierdziła, że jedynym miejscem, gdzie mogły leżeć, był stary strych. Adam postanowił więc najpierw dowiedzieć się czegoś o przeszłości, mając nadzieję, że doprowadzi go to na jakiś trop. Myśl, że ktoś chciał kupić dwór, upewniła go w przekonaniu, że tajemnica była niezwykle ważna i wielka, skoro za miejsce jej ukrycia chciano zapłacić niezwykłą cenę. Zapewne nie chodziło o drzwi, ale o jakąś wiadomość, która została na nich zapisana.



Cóż więc mógł ukrywać dwór, którego właściciele nigdy nie byli bogaci? I co wiązało z nią osobę Francuza? Może pan domu miał rację, sądząc, że chodzi o jego matematyczne wyliczenia? Ciskowski postanowił sprawdzić to i poprosił pana Iwona o rozmowę, która odbyła się w bawialni. Matematyk wyjaśnił, że jego praca nad równaniem potrwa jeszcze kilka lat, a to upewniło Adasia, że chwycił się złego tropu. Rozważania chłopca przerwało nadejście profesora Gąsowskiego. Adam spytał go, czy w jego rodzinie nigdy nie było jakiegoś Francuza. Staruszek wyjaśnił, że nic mu wiadomo na ten temat, lecz było to raczej niemożliwe. Znał drzewo genealogiczne swojego rodu, które przed wieloma laty sporządził pradziadek. Pradziadek ufundował również galerię portretów rodzinnych, które wisiały w bawialni. Obrazy zostały namalowane w 1786 lub 1787 roku przez niezbyt utalentowanego malarza, którego spotkał na jarmarku w Wilnie. Opowieść profesora przerwało pojawienie się panny Wandy, która zaproponowała, aby udali się na strych.



VI. W mrokach tli się światełko

Strych zapełniony był stosami gratów, które składowane były tutaj przez kilka wieków. Profesor Gąsowski w mrocznym kącie dostrzegł drewniane koryto, w którym kąpano go przez każdą Wielkanocą. Pod dachem wisiał stary strach na wróble. Wanda zaczęła szperać w starym kufrze, wypełnionym jakimiś papierami. Adaś i staruszek podążyli w jej stronę i po chwili pochylili się nad stertą zniszczonych dokumentów. Po trzech godzinach wytężonej pracy stare księgi zostały zniesione do pokoju Adama i przez kilka następnych dni chłopak zjawiał się jedynie na posiłkach. Całą swą uwagę skupił na wertowaniu pamiętników i diariuszów, lecz nigdzie nie natknął się na jakąkolwiek informację o Francuzie. Pewnej nocy, z wypiekami na twarzy, zszedł do bawialni i delikatnie zapukał do drzwi pokoju profesora. Z triumfem poinformował go, że w końcu natrafił na wiadomość o obcokrajowcu, który zmarł w tym domu w roku 1813. Pan Gąsowski przypomniał sobie, że przed laty, kiedy był chłopcem, ojciec pokazywał mu jakiś zapomniany grób, w którym według legendy spoczywało ciało jakiegoś Francuza.



Adam wyjaśnił, że na początku 1813 roku na dworze zjawili się dwaj żołnierze napoleońscy, o czym donosił pamiętnik księdza Jana Koszyczka, znaleziony wśród starych papierów. W 1813 roku do domostwa, stojącego z dala od głównych traktów, docierały skąpe wieści o walkach wojsk Napoleona, rozbudzając w sercach jego mieszkańców nikłą nadzieję. Ksiądz Koszyczek, który na starość zamieszkał u krewnych, był przekonany, że państwo cara Aleksandra ugnie się pod potęgą Napoleona. Nastała zima straszna i wczesna, odcinając dwór od wiadomości z zewnątrz. Wreszcie ktoś przyniósł informację o załamaniu walk i wycofywaniu się wojsk francuskich. Pewnej nocy pod drzwi dworu przywlekło się dwóch mężczyzn, odzianych w stare szmaty i wychudzonych. Starszy poruszał się z trudem i dźwigał tobołek, zawieszony na rzemieniach na szyi. Zatrzymali się i błagalnie wyciągnęli ręce, jakby żebrząc o pomoc. Podbiegł do nich Gąsowski, który znał język francuski i od młodszego żołnierza dowiedział się, że musieli zejść z traktu, ponieważ starszy oficer miał odmrożone nogi i nie mógł dalej iść. Ksiądz Koszyczek uznał, że należy im pomóc. Przybyszy umieszczono w pobliskim domku, w którym niegdyś mieszkał ogrodnik. Stan oficera był straszny, lecz nie można było wezwać medyka. Nazywał się Kamil de Berier, a jego towarzysz nie opuścił go w nieszczęściu. W dwa tygodnie później, po śmierci pani Domiceli Gąsowskiej, przeniesiono chorego do dworu. Całymi dniami leżał na łóżku w bawialni, w milczeniu wpatrując się w okno. Pewnego dnia ksiądz Koszyczek poinformował pana Gąsowskiego, że oficer wyszedł z domu w nocy. Duchowny zauważył, że mężczyzna od kilku dni jest dziwnie podniecony i coś rysuje na kawałku papieru. Pan Gąsowski przypuszczał, że prawdopodobnie spisywał testament. Postanowili nie pytać oficera o nocną wyprawę. Pogłoski o nocnych wędrówkach żołnierza zaczęły powtarzać się, a pewnego dnia nie wpuścił nikogo do pokoju. Nazajutrz, osłabiony, poprosił właściciela dworu, by przeniesiono go do domku ogrodnika. Jego prośba została spełniona.



Ksiądz zauważył wówczas, że tobołek, z którym mężczyzna nie rozstawał się ani na chwilę, zniknął. Pan Gąsowski, zatrwożony myślą, że gość został okradziony, spytał go o to. Oficer odparł, że zawiniątko ma przy sobie. Przez kilka dni chory rozmawiał ze swoim towarzyszem i wręczył mu jakieś zalakowane pismo, które ten starannie zaszył w kabacie i wyruszył do ojczyzny. Kamil de Berier, po odejściu rodaka, zapadł w milczenie i z każdym dniem coraz bardziej tracił siły. Pewnego dnia wezwał do siebie pana Gąsowskiego i poprosił o przysługę. Napisał list do swego brata, Armanda, i miał nadzieję, że za jakiś czas zjawi się on w Polsce. Gdyby to nastąpiło, poprosił, aby Gąsowski umieścił go w domku ogrodnika. Zdziwiony szlachcic złożył przysięgę, że postąpi zgodnie z wolą oficera. Spytał, co się stanie, jeśli brat nie zjawi się we dworze. Francuz odparł, że wówczas wszystko będzie należało do szlachcica i kazał mu spojrzeć na drzwi. Po tych słowach omdlał, a w nocy ksiądz Koszyczek został wezwany do umierającego przybysza.



VII. „Malarz – co ukradł, mówi, że znalazł”

Nazajutrz profesor i Adam zjedli późne śniadanie. Chłopiec z trudem mógł usiedzieć w jednym miejscu, z niecierpliwością czekając, aż staruszek wyrwie się z zadumy. Po posiłku Cisowski podzielił się swoim odkryciem z rodziną Gąsowskich. Wspólnie udali się do starego domku ogrodnika i ze zdumieniem stwierdzili, że nie ma drzwi. Wanda przypomniała sobie, że odkąd pamięta w domku nie było drzwi. Strapieni, wrócili do domu. Adaś powędrował do swojego pokoju, zastanawiając się, gdzie mogły podziać się drzwi do domku. Pocieszała go jedynie myśl, że złodziej, w odróżnieniu od niego, nie widział, których drzwi powinien szukać. Mało prawdopodobne było również to, że ktoś inny poznał tajemnicę. Podejrzewał, że list oficera został odczytany dopiero niedawno, a mężczyzna, próbujący okraść dwór, dowiedział się o nim i rozpoczął poszukiwania drzwi wedle wskazówek. Najwyraźniej tajemnica dotyczyła zawiniątka, które umierający Francuz miał przy sobie.



Z zamyślenia wyrwał go głos Wandy. Dziewczyna wyjaśniła, że do domu zawitał jakiś wędrowny malarz, który poprosił o gościnę przez kilka dni. Adam z uwagą przyjrzał się mężczyźnie, rozmawiającemu z panem domu. Matematyk zgodził się udzielić mu gościny. Wieczorem domownicy spotkali się na kolacji, a malarz bystrymi oczami przyglądał się zebranym przy stole domownikom, nie odzywając się ani słowem. W pewnej chwili pan Iwo Gąsowski zaczął opowiadać o dziwnych kradzieżach we dworze. Nagle Adaś wrzasnął, że się pali i z przerażeniem zerknął w stronę okna. Wszyscy poderwali się od stołu i wybiegli z jadalni. Za drzwiami Cisowski chwycił pana domu za rękę i poprosił, aby nikomu obcemu nie mówił o drzwiach w domku ogrodnika. Kiedy wrócili do pokoju, zastali malarza stojącego w oknie. Ponownie zasiedli do stołu i gość zaczął wypytywać o drzwi, lecz matematyk odparł, iż odeszła mu ochota do gadania. Malarz spojrzał przenikliwie na Adama, stwierdzając, że ma dziwne oczy, ponieważ dostrzegł ogień w oknie, które mieściło się za jego plecami. Chłopiec poczerwieniał, wyjaśniając, że widział jakieś odbicie w szkle obrazu.





strona:   - 1 -  - 2 -  - 3 -  - 4 -  - 5 -  - 6 - 


Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Streszczenie Szatana z siódmej klasy w pigułce
2  Czas i miejsce akcji Szatana z siódmej klasy
3  Jak Adaś rozwiązał zagadkę zagubionego pióra - opis