Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl
"Balladyna" Juliusza Słowackiego to dramat romantyczny, opowiadający historię tytułowej bohaterki, która w pogoni za władzą i miłością księcia Kirkora, morduje swoją siostrę Alinę. Po zdobyciu korony i poślubieniu Kirkora, zabija kolejne osoby, aby utrzymać swoją pozycję. Ostatecznie, konsekwencje jej czynów doprowadzają ją do szaleństwa i tragicznej śmierci. Dramat, będący mieszanką elementów romantycznych i ludowych ukazuje tematykę moralnego upadku oraz skutki obsesyjnego dążenia do zdobycia władzy.

Szczegółowe streszczenie


List dedykacyjny


Słowacki rozpoczyna Balladynę wstępem w formie listu do przyjaciela – poety Zygmunta Krasińskiego. Zwraca się do niego „Kochany Poeto Ruin”. Czyni to w związku z dziełem, które napisał Krasiński. Akcja Irydiona toczy się w starożytnym Rzymie, a w Epilogu, rozgrywającym się współcześnie (XIX w.), przenosi się do rzymskich ruin.

Poeta włącza również krótką opowiastkę o Homerze, ślepym harfiarzu, który śpiewał morzu, myśląc, że śpiewa ludziom. Słowacki domyślał się, że jego dramat może być niezrozumiany i przypominać harfę Homera rzuconą na morskie głębiny, a on sam byłby podobny harfiarzowi. Słowacki określa swoje dzieło jako skonstruowane z "ariostycznym uśmiechem", co oznacza, że miesza ze sobą elementy patosu, ironii i fantastycznej kreacji. Podkreśla, że "Balladyna" nie jest portretem współczesności, ale "grą" z legendą i konwencjami literackimi.

Akt I


Scena I (Kirkor, Pustelnik, Filon)


Nieopodal jeziora Gopła, w lesie, znajduje się chata Pustelnika. Odwiedza ją bogaty pan zamku – Kirkor. Przychodzi do pobożnego starca, by zasięgnąć pewnej rady:

„Ale ja młody, pan czterowieżowy,
Przemyślam dzisiaj, jak by się ożenić...
Poradź mi, starcze!”


Pustelnik tłumaczy przybyszowi, że od ponad dwudziestu lat samotnie żyje w puszczy, więc trudno mu oceniać ludzi, a co dopiero stwierdzić, która panna nadawałaby się na żonę dla bogacza.

Samotnik przyznaje się, że jest wygnanym królem – Popielem. Zdetronizował go rodzony brat – obecny następca – Popiel IV. Ten wynajął zbójców i wyciął w pień królewską rodzinę. Wygnany król ukrył się w lesie, przywdział pustelnicze szaty. Kirkor gotów zbroić żołnierzy i mścić się za byłego władcę, bo Popiel IV znany był z okrutnych i krwawych rządów:

„(...) Wiesz, jak Popiel krwawy
Pastwi się coraz nowym okrucieństwem...
Zaczerwienione krwią widziałem stawy:
Król żywi karpie ciałem niewolników. (...)
Lud żył szczęśliwy; dzisiaj niesłychane
Pomory, głody sypie Boża ręka.
Ziemia upałem wysuszona pęka; (...)
Ta sama Polska, niegdyś tak obfita,
Staje się co rok szarańczy spichlerzem;
Niegdyś tak bitna, dziś bladym rycerzem
Z głodami walczy i z widmem zarazy.”


Starzec w takim stanie rzeczy upatruje swojej winy. Mówi, że przyczyną nieszczęść ludu jest korona Lecha, którą cudem ocalił i zabrał ze sobą, kryjąc w leśnej gęstwinie. Z ową koroną wiąże się pewna legenda – ponoć bawił się nią sam Zbawiciel, a powracający od Jego żłobka w Betlejem jeden z Trzech Króli – Scyta (Słowianin), pobłądził w drodze i zawędrował do krainy i chaty Lecha. Ten przyjął wędrowca gościnnie i zaproponował, by został. W dowód wdzięczności słowiański król podarował Lechowi insygnium swojej władzy – królewską koronę:

„Z Lechem się mieniał Scyta na obrączki;
A pokochawszy mocniej sercem, w darze
Dał mu koronę... stąd nasza korona.”


Od tamtej pory korona jednego z Mędrców Wschodu należała do potomków rodu Lecha.
Dobrze wiedzieć
Słowacki w legendzie o Lechu (mitycznym założycielu państwa polskiego) odwołał się do biblijnej sceny „odwiedzin” nowo Narodzonego Syna Bożego przez Trzech Króli (Mędrców ze Wschodu). Jednego z Mędrców uczynił Słowianinem. Symboliczny w wymowie jest gest przekazania słowiańskiej korony władcy legendarnej krainy – Lechowi. Dzięki temu potomkom Słowian - narodowi polskiemu autor Balladyny nadał „rangę” rodu królewskiego, któremu „patronuje” sam Zbawiciel. Ów zabieg „przetworzenia” jest jak najbardziej zgodny z manierą legend ludowych.

Kirkor przepowiada wygnanemu władcy, że święta korona Lecha wróci jeszcze do prawowitego właściciela. Pragnie jednak, by święty starzec udzielił mu rady co do właściwego ożenku. Pustelnik doradza, by przybysz nie sugerował się bogactwem panien i nie szukał damy serca na dworach, ale by za żonę pojął skromną dziewczynę z ludu.

Gdy Kirkor opuszcza Pustelnika, po chwili nadchodzi Filon – pasterz. Ten narzeka na swoją nieszczęsną dolę, ponieważ nie może spotkać wymarzonej wybranki. Widzi ją pośród pięknych dwórek, zamożnych dziewic, podobną antycznym boginiom. Starzec gani go za płaczliwe wywody, niewłaściwe wymagania:

„Niedoścignionych gwiazd szalony kupcze!
Ty, co na dworach szukałeś kochanki:
Precz! (...)”


Pasterz odchodzi rozczarowany faktem, iż starzec nie udzielił mu wskazówek, gdzie powinien szukać ukochanej. Jej obraz pieczołowicie przechowuje w wyobraźni.

Scena II (Chochlik, Skierka, Goplana, Grabiec)


W innej części lasu, w pobliżu jeziora Gopło, spotykają się Skierka i Chochlik. Obydwaj czekają na przebudzenie królowej jeziora i nimfy wodnej – Goplany. Są gotowi natychmiast wypełniać jej pierwsze wiosenne rozkazy.

Nagle, kołysząc się i płynąc, „wytryska z wody Goplana” zdobna w wianek z czarnych jaskółek, które ożywają na jej głowie i odlatują. Prosi Chochlika, by narwał jej róż do następnego wianka, a Skierkę informuje, że zakochała się ostatniej zimy. Jej wybranek to człowiek.

Pewnego dnia rybacy wybrali się na połów i zrobili przerębel w jeziorze. Niepostrzeżenie jeden z nich wpadł do wody i omal nie utonął:

„Na moje łoże upadł. (...)
Ale się piękny wydał – ach! piękny tak, że chciałam
Zatrzymać go na wieki w zimnych pałacach (...)”


Nimfa zapragnęła, by nieznajomy na zawsze u niej pozostał, lecz gdy tylko zaczął konać, postanowiła wrócić go jego przyjaciołom – rybakom. Wyrzuciła topielca na lód jeziora. Od tamtego zimowego dnia, skrycie go pokochała.

Ktoś zbliżał się leśną ścieżką. Skierka stał się niewidoczny dla ludzkich oczu. Nadchodził nieznajomy młodzian, w którym Goplana rozpoznała swojego ukochanego. Zagadnęła go, lecz ten niezbyt przyjemnie się przedstawił:

„Jakżeś głupia, mościa pani –
Nic sobie, to się znaczy, że nic nie przygani
Mojej piękności... to żem piękny. A zwę się
Grabiec.”


Grabiec na wyraźne życzenie wodnej damy opowiedział historię swojego niezbyt szlachetnego żywota. Jego ojciec był organistą kościelnym i „balwierzem” – golarzem. Sytuacja uległa zmianie, gdy ożenił się i dostał „pod pantofel” połowicy. Wkrótce posłuszny małżonek zmarł, a z krótkiego związku narodził się syn – Grabiec – niezbyt przychylny matce smakosz gorzałki.

Goplana wyznaje młodzieńcowi miłość, lecz ten nic sobie z tego nie robi. Przechwala się, że dziewczęta za nim szaleją i proszą o przysługi, byle tylko go spotkać. Grabiec chce pocałować Goplanę, ta wzbrania się, ale ostatecznie nie protestuje. Pragnie, by nawiedzał ją wieczorami, by mogli marzyć i odbywać wspólne przechadzki przy świetle księżyca. Chłopak nie jest zachwycony i przyznaje się, że kocha córkę wdowy – Balladynę.

Władczyni Gopła informuje naiwnego młodziana, że Balladyna ma złe serce. Zaklina go, by przez wzgląd na pocałunek i miłość pozostał wierny jej – Królowej fali, w przeciwnym razie – przestrzega, czeka go surowa kara i śmierć. Odradza Grabcowi wieczorną wizytę w domu wdowy. Grabiec jest przerażony, sądzi, że ma do czynienia z „siła nieczystą” i czym prędzej czmycha. Goplana natychmiast posyła sługę – Chochlika, by przez noc „plątał” ścieżki Grabcowi, a nad ranem ponownie przywiódł go w pobliże Gopła, Skierka natomiast ma za zadnie wyłamać belkę w mostku, przez który powozem będzie jechał Kirkor.

W ten sposób „pan czterowieżowy” zawita do domu wdowy i tam upatrzy sobie żonę spośród jej dwóch córek: Aliny i Balladyny. Dzięki temu sprytnemu fortelowi piękny Grabiec ma pozostać kawalerem, wiernym jedynie królowej Gopła.

Scena III (Wdowa i jej córki – Alina i Balladyna, Kirkor, Chochlik, Skierka, Sługa)


Po ciężkim dniu pracy Alina, Balladyna i ich stara matka wracają z pola, dzierżąc w dłoniach sierpy. Wdowa użala się nad starszą córką – Balladyną i radzi, by została następnego dnia w domu, podczas, gdy ona i Alina dokończą żniwa. Alina oponuje, sugerując, że to matka ma prawo do odpoczynku:

„Nie! nie, nie, jutro odpoczywa matka,
A my z siostrzycą idziemy na żniwo.”


Wdowa chwali swoje córki za obowiązkowość i wyrozumiałość, i życzy im w przyszłości dobrego i bogatego zamążpójścia.

Raptownie, jakby realizując jej marzenia, rozlega się tętent koni i słychać odgłos nadjeżdżającej karety. Do domostwa zbliża się bogato odziany mężczyzna. Matka otwiera mu drzwi i zaprasza w gościnę. Nieznajomy twierdzi, że nieopodal – na mostku koło jego powozu wpadło w niewielki wyłom, przez co dalsza podróż chwilowo okazała się niemożliwa (sprawka Skierki). W dodatku ponoć słyszał melodię wygrywaną na lutni. Niewidzialny Skierka nie wiedząc, ku której z panien nakłonić serce Kirkora, obydwie czyni niezwykle ponętnymi. Młody bogacz nie jest zdecydowany, która bardziej mu się podoba. Każda jest cudnej urody:

„Jaki wybór trudny!
Starsza jak śniegi – u tej warkocz cudny,
Niby listkami brzoza przyodziana;
Ta z alabastrów – a ta zaś różana –
Ta ma pod rzęsą węgle – ta fijołki –
Ta jak złote na zorzy aniołki,
A ta zaś jak noc biała nad rankiem.
Więc jednej mężem – drugiej być kochankiem;
Więc obie kochać, a jedną zaślubić?...
Lecz którą kochać którą tylko lubić?”


W międzyczasie sługa informuje swojego pana, iż koło w powozie zostało naprawione, ale panicz nie ma już zamiaru opuszczać domu wdowy. Alina w przypadku ożenku przyrzeka zabrać starą matkę do zamku, potwierdza to również Balladyna. Wdowa jednak chętniej wydałaby za mąż starszą córkę – Balladynę. Za podszeptem Skierki przychodzi jej do głowy pewien pomysł:

„Oto niech rankiem idą w las dziewczyny,
A każda weźmie dzbanek z czarnej gliny;
I niechaj malin szukają po lesie,
A która pierwsza dzban pełny przyniesie
Świeżych malinek, tę weźmiesz za żonę.”


Pomysł staruszki przypada do gustu młodzieńcowi, dziewczęta również się zgadzają, choć Alina jest przekonana, że to ona dzięki swojej zręczności posiądzie serce Kirkora. Balladyna tymczasem wychodzi na chwilę z chaty. Tajemnie nawiedza ją wielbiciel – Grabiec, który mimo Chochlikowych sprawek - wodzenia po manowcach, trafił do ukochanej. Alina radzi siostrze, by zachowała rozsądek i dotrzymywała obietnic danych swojemu zalotnikowi. Dziewczyna zasypia i śnią jej się maliny.

Akt II


Scena 1 (Grabiec, Chochlik, Goplana, Alina, Balladyna)


Nad Gopłem wschodzi słońce. Chochlik całą noc wodził Grabca po leśnej gęstwinie. Ten jednak zdążył się upić i spotkać z Balladyną.

Grabiec wraca pijany i brudny z nocnej wyprawy. Nade wszystko pragnie się wyspać. Chochlik radzi mu się nieco otrzeźwić i proponuje tabakę. Sugeruje również wizytę w karczmie, ale zmęczony Grabiec nie ma już chęci na gorzałkę. Przytrzymuje się dębu, a po chwili zasypia. Nadchodzi Goplana i spostrzega śpiącego Grabca. Wręcza Chochlikowi podarek - „świstawkę” – dziurawy orzech wypełniony tabaką, ale gdy dowiaduje się o potajemnym spotkaniu jej ukochanego z Balladyną, złości się na sługę za źle wypełnione zadanie.

Nimfa rozmyśla, jak ukarać nieodpowiedzialnego hulakę Grabca i postanawia zamienić go w wierzbę płaczącą.

„Rośnij, wierzbo płacząca;
Skarż się, gdy ptaszek trąca, (...)
Skierko! Przyszlij słowika, niech tej wierzbie śpiewa
Słowa miłośne i niech ją nauczy
Kochać i płakać;”


Skierka i Goplana zauważają córki wdowy. Ukrywają się w kniejach. Alina i Balladyna szukają malin i napełniają nimi dzbany. Młodsza siostra jest sprytniejsza, podśpiewuje przy pracy, a czerwone owoce przypominają jej koralowe usta Kirkora. Balladynie zbieranie owoców idzie opornie, kojarzą jej się z krwią:

„Jak mało malin! a jakie czerwone
By krew. – Jak mało – w którą pójdę stronę?
Nie wiem... A niebo jakie zapalone
Jak krew... Czemu ty, słońce, wschodzisz krwawo?”


Siostry nawołują się wzajemnie, a po chwili spotykają. Alina ma pełen dzban malin. Wie, że jej mężem zostanie Kirkor. Dzban z owocami ma ziścić jej marzenia, przynieść szczęście w darze. Alina obiecuje znaleźć Balladynie małżonka spośród dworskich rycerzy.

Starsza siostra zazdrości młodszej i jest na nią zła. Sięga po nóż. Ironicznie tłumaczy, że to broń na węże. Proponuje Alinie, by oddała jej swoje maliny, ale ta droczy się z nią. Zawistna Balladyna nie ma zamiaru dalej błagać siostry. Nakazuje jej położyć się na ziemi, po czym godzi w nią nożem. Po chwili przytomnieje i poraża ją zbrodniczy uczynek: „Co moje |Ręce zrobiły?... O!...” Rozmazuje na swoim czole krew siostry. Ta plama na zawsze już jej pozostanie – jako symbol dokonanej zbrodni.

Świadkami morderstwa są wierzba płacząca, Goplana i Skierka. Królowa jeziora myśląc, że da się jeszcze uratować nieszczęsną dziewczynę, posyła Skierkę po Pustelnika leczącego ziołami. Tymczasem na miejsce tragedii przybywa Filon – pasterz utrapiony poszukiwaniami kobiecego ideału. Dostrzega martwą Alinę, poraża go i wzrusza jej uroda:

„Cóż to za bóstwo?... Jak marmur blada!
Nieżywa?... Boże! a taka podobna
Do nieśmiertelnych bogiń – i nieżywa –
Jak nad nią płacze ta wierzba żałobna!”


Ubolewa nad śmiercią dziewczyny, sądzi, że człowiek nie mógłby jej zabić. Obok dostrzega „rdzawe żelazo” – narzędzie zbrodni. Składa na ustach nieżywej Aliny pocałunek. Wtem nadchodzi Pustelnik, myśląc, że przyłapał mordercę na gorącym uczynku. Nakazuje zabrać ciało umarłej.

Na miejscu zbrodni pojawia się morderczyni nękana wyrzutami sumienia i obawą o pozostawiony nóż. Goplana przemawia do niej głosem zabitej siostry. Roztacza przed nią wizję złego snu, koszmaru. Podszeptuje, że całe wydarzenie jest majakiem, a bogaty rycerz to tylko wytwór fantazji – fantasmagoria. Balladyna nie do końca żałuje zbrodniczego kroku, mówi do Goplany niczym do rodzonej siostry:

„(...) rozum już przywyknął
do twojej śmierci. (...)”


Goplana przyrzeka nie wyjawić tajemnicy Balladyny, ale przepowiada, że „ręka zbrodni dalej ją zaprowadzi”. Na czole dziewczyny zostaje piętno – szkarłatna plama. Takie też, naznaczone szkarłatem, będą kwiaty, na które spojrzy morderczyni. Nimfa powraca w okolice jeziora, by słuchać szumu płaczącej wierzby.

Scena II (Wdowa, Kirkor, Swaty, Drużki)


Na ganku przed chatą siedzą Wdowa i Kirkor, niecierpliwie oczekując przybycia sióstr. Zastanawiają się, która będzie pierwsza. Gdyby miała nadejść Alina, wnioskuje matka, wszystkie jaskółki zerwałyby się z radosnym świergotem i okrążyły główkę dziewczęcia. Na widok Balladyny ptaki płoszą się. Matka cały czas wierzy w spryt starszej córki i faktycznie po chwili dziewczyna zjawia się, niosąc dzban malin.

Kirkor obdarowuje pannę zaręczynowym pierścieniem. Mówi:

„Oby nam życie było słodkim rajem.
Idź do komnaty, starym obyczajem
Niechaj ci warkocz zaplatają swatki,
Niechaj świeżymi przetykają kwiatki,
A za godzinę, drżącą, uwieńczoną,
Wezmę z rąk matki, i będziesz mi żoną. (...)”


Balladyna okłamuje matkę, że jej młodsza siostra, wyrzekając się rodzinnego domu, uciekła z nieznajomym młodzianem. Staruszka rozpacza, ale ufa, że córka wkrótce przypomni sobie o matce, opamięta się i powróci. Wdowa, błogosławiąc Balladynie, całuje ją w czoło i zauważa krwawą plamę – świeci jak rubiny z zaręczynowego pierścienia. Balladyna usiłuje ją zetrzeć, ale zbrodnicze znamię nadal szpeci czoło panny młodej. Słychać śpiew. Wchodzą swaci i drużki, niosąc kosze białych kwiatów, lecz Balladyna widzi rośliny poplamione krwią. Przerażona ucieka. W oddali złociście połyskuje kareta nadjeżdżającego Kirkora.

Akt III


Scena I (Kobiety, Dziewczyna, Grabiec, Starzec, Dzieci)


Nad pogorzeliskiem domu Wdowy zebrała się grupa wieśniaków. Wszyscy przeżywają wyjazd staruszki i jej córki do zamku. Wspominają, mówią o wdowie jako kobiecie poczciwej, która leczyła i pomagała ubogim.

Pewien Starzec postrzega wszystko krytycznie. Sądzi, że bogacze wstydzą się chłopstwa i nie chcą przestawać z pospólstwem. Kobiety wspominają pannę młodą, której fanaberią była ponoć czarna wstążka przewiązana na czole zamiast kwietnego wianka na głowie.

Zgromadzonych zastanawia nieobecność Grabca na ślubie ukochanej. Za chwilę „obmawiany” i odczarowany bohater wpada, otoczony wianuszkiem kpiących z niego dzieci.

Grabiec z humorem relacjonuje swoją przygodę zamiany w wierzbę. Nikt nie chce uwierzyć w jego opowieść, bo wszyscy znają go jako pijaka. Lud kpi z niego, a młoda Dziewczyna żartuje, że jego ukochana została zamieniona w „grochowy wianuszek”. Starzec uprowadza młodzieńca do karczmy, by tam przy szklanicy miodu wszystko mu opowiedzieć.

Scena II (Balladyna, Kirkor, Fon Kostryn, Sługa)


Balladyna przygotowuje się do nowej roli – żony bogatego księcia:

„Więc mam już wszystko... wszystko... teraz trzeba
Używać... pańskich uczyć się uśmiechów,
I być jak ludzie, którym spadło z nieba
Ogromne szczęście... (...)”


Jej mąż musi nagle wyjechać z tajemną misją i pozostawia małżonkę samotną. Wpierw jednak pozwala Balladynie w pełni korzystać ze skarbca i dysponować służbą. Pragnie, by po jego powrocie „złamała” daną sobie obietnicę i zdjęła czarną przepaskę z czoła.

Po wyjeździe Kirkora przed zasmuconą dziewczyną zjawia się dowódca warty zamkowej – Fon Kostryn. Pozostaje w pełni na jej usługi, a Balladyna odnajduje w nim bratnią duszę.

Wchodzi Wdowa i opowiada córce sen o Alinie. Balladyna jest zdenerwowana. Sługa informuje ją o przyjeździe Barbary – przyjaciółki „matki Kirkora żony”. Dziewczyna odprawia drabiniasty wóz. Nie chce przyjmować gości z pospólstwa. Matkę, zaskoczoną jej zachowaniem, gotowa wypędzić z zamku, jeśli nie będzie akceptować jej postanowień. Nakazuje staruszce przenieść się do wieży, gdzie służba ma jej dostarczać pożywienie.

Fon Kostryn informuje zamkową gospodynię o planowanym przyjęciu. Mówi o przygotowaniach: „ozdobieniu” jeziora Gopła „smolnymi beczkami” i „ogniowymi słupami”. Balladyna nie przyznaje się przed nim do swojej matki, nazywa ją mamką. Dowódca mówi, iż jakiś prostak próbował ją odwiedzić, lecz go wyrzucono. Był to Grabiec. Balladynę satysfakcjonuje zachowanie rycerza. Chce mu powierzyć swoją tajemnicę.

Scena III (Kirkor, Pustelnik, Filon, Balladyna)


Kirkor odwiedza Popiela – Pustelnika, a ten pokazuje mu dotąd skrywaną koronę Lecha. Pustelnik proponuje, by Kirkor sprawdził szczerość uczuć małżonki i posłał jej zapieczętowaną skrzynię. Warunkiem jest, by połowica nie rozerwała pieczęci.

Do chaty pobożnego starca przybywa Filon. Wiadomość, że jego martwa „bogini” nie ożyła, bardzo go rozczarowuje. Chce znać miejsce pochówku ukochanej, ale Pustelnik doradza mu, by pobiegł za Kikorem:

„Biegnij za Kirkorem, twoje złote włosy
Odziej żelazną rycerza przyłbicą;
I na tę szalę, która ludzkie losy
Waży na ziemi, rzuć ziarko makowe
Twojego życia... może los przeważy.”


Po wyjściu Filona, samotnika nawiedza Balladyna. Wskazuje ranę na czole i błaga o wyleczenie. Proponuje zapłatę, ale starzec odkrywa prawdę. Serce dziewczyny zdradza jej sekret. Mędrzec orzeka, że na taką „skazę” nie pomogą żadne terapie zielarskie, a „wyleczyć” ją może jedynie przyzwanie zmarłej:

„Siostra niech siostry zawoła!
Umarła wstanie i tę ranę zmaże.
Chcesz?”


Ale okrutna Balladyna nie ma zamiaru wzywać imienia Aliny. Woli nosić haniebne piętno. Mędrzec przeklina ją, złorzeczy i przepowiada „Boga sądy sprawiedliwe”, które ją dosięgną wraz z niekończącymi się wyrzutami sumienia. Wylękniona dziewczyna ucieka, Pustelnik zostaje sam, monologując o wyrokach boskich i sprawiedliwości. Ta okaże się w dniu sądu ostatecznego. Wszelkie zło zostanie wówczas ukarane. Nie ujdą karzącej boskiej ręce niegodziwe czyny i niecne występki. W leśnej dali słychać śmiech, ujadanie psów oraz „podziemne” echo – dźwięk dzwonów, mroczną i tajemniczą „mowę” zatopionych miast.

Dobrze wiedzieć
Według ludowych podań zatopione, zapadłe zamki, kościoły, miasta symbolizowały karę za grzechy. Na ich miejscu występowały zbiorniki wodne - jeziora. Ludzie wierzyli, że w ten sposób Bóg karze niewiernych. Owe legendy swoje źródło miały w biblijnej historii o zatopieniu miast: Sodomy i Gomory. Stwórca miał rzekomo w ten sposób skarcić bezbożnych mieszkańców. Niektórym wydawało się nieraz, że słyszą „ostrzegawczą” mowę zatopionych grodów.


Scena IV (Skierka, Chochlik, Goplana, Grabiec)


Chochlik ze Skierką znajdują na kamieniu porzuconą przez Pustelnika koronę Lecha. Zamyślają ofiarować ją Goplanie, która akurat zjawia się pośród lasu w towarzystwie Grabca. Grabiec tłumaczy „deszczowej panience”, że mógłby ją kochać, gdyby był, podobnie jak ona, częścią przyrody, ale niestety jest człowiekiem. W dodatku boleśnie obito go rózgami na dworze Kirkora, ale chętnie przystałby na służbę do księcia, ponieważ tam sowicie karmią, a gorzałka leje się strumieniami. Ponadto w zamku przebywa jego ukochana.

Wyznanie młodzieńca irytuje nimfę wodną, ale obiecuje spełnić wszystkie jego marzenia, jeżeli tylko pozostanie z nią. Grabiec życzy sobie zostać królem dzwonkowym (królem karo). Goplana spełnia jego żądanie. Posyła diabliki po „materiał” do wykonania szykownego królewskiego stroju, a wymagający młodzian musi zasnąć, by obudzić się już w innej postaci.

Gdy się budzi, spostrzega całkiem nowe szaty. Zadziwia go ta metamorfoza, lecz nie jest usatysfakcjonowany długą brodą. Wolałby ją zgolić. Na głowie nosi koronę Popielów. W ręku dzierży drewniane berło – witkę brzozową, na znak pamięci, że niegdyś sam był drzewem. Jako władca zastanawia się, nad czym ma panować. Goplana odpowiada:

„Wszystko, co na tej ziemi moją władzę czuje:
Ptaszyny, drzewa, rosy, tęcze, każdy kwiatek
Jest twoim...”


Nowy monarcha planuje sprawować surowe rządy. Zamierza opodatkować cały świat przyrody, wszelka zwierzyna i ptactwo mają być poddane kontroli:

„ (...) Jaskółkom na drogę
Dawać paszporta, w takich opisywać nogę,
Dziób, ogonek i skrzydła, i rodzime znaki. (...)
Róża płaci od pęczka, od kalin kalina,
Od każdego orzecha zapłaci leszczyna,
Czy to pusty, czy pełny... mak od ziarek maku.”


Skierka i Chochlik zostają jego podwładnymi: Chochlik królewskim ministrem, bo głupi, a Skierka nadwornym błaznem. Grabiec pragnie jeździć powozem, a takowy ma być pożyczony od samego władcy piekieł – Mefista. Tym powozem król myśli wyruszyć na ucztę ślubną do Kirkora.

Scena V (Kostryn, Balladyna, Gralon)


Kostryn podsłuchał rozmowę Balladyny z Pustelnikiem. Jest świadom, że tą wiedzą będzie mógł się posłużyć we właściwym momencie. Dzięki temu zyskuje przewagę nad swą panią. Może „zawładnąć” nią i bogactwami.

Balladyna rozmyśla o swojej wizycie u mędrca. Stwierdza, że była to pochopna decyzja, bo starzec poznał jej tajemnicę i może ją wyjawić. Wtem przybywa goniec – Gralon z podarkiem od Kirkora. Przekazuje właściwe polecenia co do prezentu. Małżonka ma nie otwierać zapieczętowanej skrzyni do czasu powrotu męża. Balladyna jest oburzona kaprysem Kirkora. Jego zachowanie interpretuje jako dowód braku zaufania. Wyjaśnia obecnym sługom – Kostrynowi i Gralonowi, że dostosuje się do zaleceń, choć gniew grafa - księcia nie jest jej straszny: Wypytuje przybyłego rycerza, gdzie zatrzymał się jej mąż z wyprawą. Gralon informuje ją, iż książę złożył wizytę Pustelnikowi, a blisko jego chaty dostrzegł trupa. Sługa twierdzi, że była to padlina – martwy tur.

Zabójczyni oddycha z ulgą, ale Kostryn jest mniej ufny. Nie wierzy słowom Gralona. Domyśla się, że ów kłamie, bo wspomniane miejsce jest miejscem śmierci człowieka: „Bo ja przysięgną na szatana złego,| Że nie tur... ale... (...)” Wyzywa Gralona na pojedynek, zwracając się do Balladyny: „Tego człowieka trzeba zabić.” Dziewczyna zdejmuje miecz ze ściany i zabija rycerza. Ją i Kostryna łączy wspólna zbrodnia. Kostryn mówi:
„Ja biorę połowę
Twojego strachu, tajemnic, rozpaczy.”


Akt IV


Scena I (Balladyna, Kostryn, Szlachta, Służba Zamkowa, Chochlik, Skierka, Grabiec)



Na zamku Kirkora odbywa się uczta. Na zewnątrz szaleje burza. Szlachta pije zdrowie króla, za którego „przebrany” jest Grabiec. Ma na głowie koronę Lecha. Służba podaje do stołu. Goście popijają wino. Kostryn nakazuje postawić przed królem tacę ze złotymi monetami. Grabiec rozdaje monety Chochlikowi i Skierce, mówiąc, ze to „odgórna” opłata za ich służbę. Sam również napełnia kieszenie, płacąc sobie za „sprawowaną” funkcję. Balladyna stara się bawić przybyłych rozmową, choć opanowuje ją strach, by nikt nie „odgadł” zbrodni. Pewien szlachcic zaczyna dialog o pochodzeniu – „herbach”.

Balladyna, dzięki podpowiedzi Kostryna, opowiada fikcyjną historię swojego rodu – rzekomo ma królewskie „korzenie”, ponieważ niegdyś była „Księżniczką możnej Trebizonty”:

„Ja? - o! wspomnienie! Wuj nielitościwy
Wygnał mię z państwa, zagrabił dzielnicę;
Przez niego bracia moi królewice
Zamordowani. (...)
Ach, ja nieszczęśliwa, ja uniosłam życie;
Lecz matka moja! – Matkę moją, panie,
Zamurowano w pałacu framudze.”


Dobrze wiedzieć
Trebizonta – dawny Trapezunt (nazwa grecka), miasto położone na południowym brzegu Morza Czarnego, obecne tereny Turcji. W czasach Słowackiego modna nazwa baśniowej krainy. W literaturze europejskiej funkcjonował kiedyś zwrot: „kobieta piękna jak księżniczka trebizundzka”. ( termin: M. Inglot [w:] Balladyna , J. Słowacki, Rzeszów 1990)


Przybywa Wdowa i napomina Balladynę, że zapomniała o starej matce zamkniętej w wieży. Kobieta prosi o jedzenie i napój. Córka udaje, że jej nie zna. Wyrzeka się matki. Ironicznie ujmuje się za nią Grabiec, proponując by zasiadła z dostojnym towarzystwem:

„Cha! cha! cha! – jaka to chłopska maszkara,
Dajcie jej pokój: trzeba ją posadzić
Z nami do stołu.”


Wdowa tłumaczy swój nieprzyzwoity ubiór. Oburza to niegodziwą córkę, nazywa matkę „wściekłą żebraczką”, wiedźmą i nakazuje wyrzucić z zamku. Staruszka błaga dziewczynę, by tego nie czyniła. Jest noc. Na zewnątrz szaleje burza, błyskają pioruny, pada deszcz.Matka dumnie opuszcza przyjęcie, uprzednio rzucając przekleństwo.

Po chwili sługa obwieszcza nadejście książęcego gońca. Informuje, iż pan i jego wojsko zatrzymali się w chacie Pustelnika, ponieważ nieopodal zaskoczyła ich burza. Poseł relacjonuje historię pomyślnej, zbrojnej wyprawy. Kirkor, w okolicach Gniezna, zaatakował zbrodniczego Popiela IV – zabił go. Wdzięczny tłum okrzyknął go władcą, lecz ów zrzekł się korony. Oznajmił ludowi, że prawowity monarcha wkrótce sam przybędzie i zasiądzie na tronie:

„Ogłoście po kraju
Bezkrólewie! A kto się na zamku pokaże
Uwieńczony prawdziwą koroną Popielów,
Koroną, w której znany brylant <żmije – oko>
Między dwóma rubiny na trzech perłach leży,
Tego królem obierzcie.”


Przypomniał, iż jest tylko skromnym rycerzem w służbie narodu, który pojął za żonę ubogą wiejską dziewczynę.

Balladyna siedzi oburzona i zarzuca posłowi „niegodne kłamstwo” o jej rodowodzie. Wszyscy wpatrują się w Grabca, bo to on ma na głowie wspomniany symbol władzy (koronę), ale wcale nie poczuwa się do tak dostojnej roli – zamierza spokojnie siedzieć za stołem i biesiadować: „Gdyby nie godność, prawda? która siedzieć każe.”

Burza przybiera na sile i Balladyna słyszy „głosy płaczące” . Każe lać sobie wina, Grabiec namawia Chochlika, by rozweselił gości melodią. Posłuszny diablik wygrywa na flecie smutną wiejska pieśń, a obce echa nucą do niej słowa:

„Obie kocha pan;
Obie wzięły dzban; (...)”


Zbrodniarka obserwuje nieme oblicza biesiadników, próbując zgadnąć, kto intonuje „złowieszcze” słowa. Duchy śpiewają dalej:

„Tobie szatan stróż
Włożył w rękę nóż; (...)”


Przerażona „grafini” omdlewa. Grabiec żąda podania na stół malin. Nagle pojawia się biały cień zamordowanej Aliny z dzbankiem malin na głowie. Balladyna, przepełniona wewnętrznym lekiem, przykazuje odejść zjawie. Cień znika, a powietrze wypełnia się aromatem owoców. Zabójczyni mdleje po raz kolejny. Słudzy, na rozkaz Kostryna, wynoszą ją z sali. Nazajutrz uczta ma się rozpocząć od nowa.

Scena II (Pustelnik, Kirkor, Wdowa)
Kirkor, w noc burzową, przed chatą Pustelnika, wiedzie z nim dialog. Wie, że ktoś skradł koronę Lecha i starzec nie może zasiąść na tronie jako prawowity monarcha – Popiel III. Planuje udać się ponownie do Gniezna i schwytać tego, kto przybędzie, podając się za króla. Pustelnik doradza Kirkorowi, by powrócił na zamek, przemyślał wszystko, a potem ruszył z wojskiem. Rycerz pragnie najpierw wypełnić zaplanowaną misję. Oczami wyobraźni widzi siebie jako szczęśliwego małżonka i ojca żyjącego w kraju pokoju i sprawiedliwości pod patronatem Popiela III. Książę odjeżdża ze zbrojnymi, a starzec w myślach, znając uczynki niecnej Balladyny, życzy mu, by prędzej został wdowcem niż ojcem dzieci zbrodniarki.

Pośród mroku słychać płacz i lament. Do celi Pustelnika zbliża się oślepła, obdarta i wygłodniała Wdowa. Burzowy piorun wypalił jej oczy. Żali się pobożnemu starcowi, utyskuje na swój straszny los i niegodziwą, bogatą córkę, która podczas szaleńczej wichury wygoniła ją z zamku. Wierzy, że bezlitosna dziewczyna opamięta się, wspomni wypędzoną i nakaże ją odnaleźć. Nieszczęśliwa kobieta klęka przed Pustelnikiem, pozorując spotkanie z królem, któremu będzie mogła wyjawić swoje pragnienie:

„Królu! Złoty panie!
Każ mojej córce, która ma złota obfitość,
Niechaj mnie kocha.”


Płacząc, opowiada dalej, jak próbowała odebrać sobie życie, wieszając się na gałęzi, lecz „córka drzewa, żelazna gadzina” nie zlitowała się nad biedną wdową. Sosnowy kij złamał się. Wtedy upadła i „grom czerwony wyjadł (jej) z powiek oczy.” Musi żyć nadal i jako żebraczka, błąkać się po świecie. Odchodzi, a Pustelnik przyrzeka – jako przyszły władca - odnaleźć starą matkę i sprawiedliwie osądzić jej niewdzięczne dziecko:

„Po kraju całym szukać każę
Tej matki – i okropny sąd wydam na dziecko.”


Scena III (Chochlik, Skierka)


Grabiec zasnął na zamkowej wieży. Skierka wybiera się „kąpać w błyskawicach”, a Chochlik na ucztę do „jednookiego puchacza”. Ponownie pojawia się biała mara.

Scena IV (Balladyna)


Balladyna w nocnej koszuli i z nożem w ręku zbliża się do zamkowej wieży. Wokół panuje mrok, który rozświetla tylko kaganek świecy i światło błyskawic. Wiatr gasi świecę. Dziewczyna czujnie rozgląda się, baczy, czy nikt nie nadchodzi. Boi się białej mary, uważnie wpatruje się w ciemność

Scena V (Kostryn, Balladyna)


W stronę wieży kieruje się również Kostryn z zamiarem uśmiercenia Grabca i zdobycia korony. W drzwiach napotyka powracającą po dokonaniu zabójstwa Balladynę. Cofa się z przestrachem i tłumaczy, że szedł pomóc zwabiony czyimś jękiem. Zbrodniarka ma ręce unurzane we krwi i przeraża ją fakt, że jęk konającego był słyszalny. Posyła Kostryna po światło.

Sługa wraca bez świecy i wypytuje swą panią o koronę. Zabójczyni decyduje się po nią pójść. Powróciwszy, wyjaśnia, że szukała drogocennego przedmiotu, lecz nie znalazła. Kostryn wchodzi na wieżę i wraca z koroną Popielów. W myślach żałuje, że Balladyna jest świadkiem zdobycia przez niego skarbu. Kobieta wyczuwa to i mówi:

„Ta myśl... W powietrzu ją czuć... o! Kostrynie,
Chciałeś mię zabić
, serce twoje biło
Głośno, jak moje bije, gdy zarzynam.”


Kostryn przeklina szaleńczą myśl zrodzoną w swoim umyśle. Wraz z Balladyną udają się omówić dalszy plan działania. Wiedzą, że Kirkor oczekuje w Gnieźnie złodzieja korony. Przemocą zamierza ją odebrać i ukarać oszusta. Balladyna, sięgając do mężowskiego skarbca, zamierza przekupić lud i wstąpić na tron. By ostatecznie zlikwidować świadków zbrodni, nakazuje Kostrynowi uśmiercić Pustelnika. Sługa i jednocześnie kochanek przypomina: „Ty ciężarna; troje.” Martwi tym spostrzeżeniem kobietę. Kostryn mówi do swej pani, by się położyła gotowa na nowe wyzwania. Na zewnątrz zaczyna świtać.

Akt V


Scena I (Skierka, Chochlik, Goplana)


Skierka i Chochlik opowiadają o swoich czynnościach. Z porannej mgły, oświeconej tęczą, wyłania się Goplana. Przerażona zaistniałymi wydarzeniami, czując się sprawczynią wielu tragedii, nimfa decyduje się odlecieć z kluczem żurawi w rejony dalekiej północy. Żegna się ze swoimi sługami i zapowiada, że odleci wraz z żurawiami. Skierka i Chochlik odlatują za swoją panią.

Scena II (Kirkor, rycerze, Goniec)


Pod murami Gniezna Kirkor przemawia do swoich rycerzy. Mówi o nieznanym „samozwańcu”, który pragnie zawładnąć tronem:

„Nie chciał wystąpić w szranki, jak podła gadzina
Kryje się, a zebrawszy, co mówię! ten podły – obietnicami, złotem, zakupiwszy sobie
Mnogich stronników... rycerzy z nieznanymi godły,
Walką chce tron owładnąć i na moim grobie
Stanąć jakoby na pierwszym szczeblu królowania.”


Wyrokuje, że plany przyszłego króla spełzną na niczym. Zdrada zostanie ujawniona, przekupni żołnierze, którzy przeszli na stronę wrogich wojsk, ukarani, bo niebawem ma przybyć prawowity władca – Popiel III. Kirkor posłał już po niego swoich zbrojnych. Nakazuje bronić grodu nawet w wypadku jego śmierci. Rycerze przekonują swego pana, że to on odniesie zwycięstwo. Waleczny mąż zamyśla o powrocie do domu – o odpoczynku u boku ukochanej małżonki. Przybywa goniec z nowiną, że Pustelnika znaleziono martwego: „Trup jego wisiał na grubym powrozie | Z białymi włosy i z podartą szatą (...)” Kirkor daje rozkaz do walki i rusza na czele wojsk.

<3>Scena III (Balladyna, Kostryn, Żołnierz, Goniec, Poselstwo)
Kostryn radzi swej pani, by nie pokazywała się na polu bitwy, tylko cierpliwie czekała na zakończenie walk. Wchodzi żołnierz, obwieszczając atak wojsk grafa Kirkora. Balladyna zostając sama, rozmyśla, w jaki sposób „nagrodzi” wiernego Fon Kostryna. Zastanawia się również, co będzie, gdy przekupione przez nią wojsko przegra. Planuje wówczas popełnić samobójstwo, by jej małżonek Kirkor nie dowiedział się, kim był „samozwaniec” i wichrzyciel. Na wypadek śmierci ma mieć przygotowany zatruty nóż. Nadchodzi staruszka – znachorka, przynosząc „rożek ludomoru” – specjalną truciznę z jadu węża. Tą trucizną ma być natarte narzędzie zbrodni – nóż.

Żołnierz przynosi wieści z pola walki:

„Na szańcowej górze,
Gdzie rosną brzozy nad źródłem, widziałem
Grafa Kirkora; otoczony wałem
Zabitych ludzi, trzyma się i siecze
Jasną siekierą.”


Donosi, że znaczna część przekupionych przez Balladynę i Kostryna żołnierzy Kirkora przeszła na stronę „samozwańca”. Wkrótce do zdradzieckich bojowników mają dołączyć łucznicy. Zwycięstwo jest blisko. Grafini posyła żołnierza w bój, obiecując mu „profity”. Wkrótce przybywa goniec z nowinami: szaniec trupów po stronie wroga znów urósł, ale wódz nadal się broni. Po chwili zjawia się umazany we krwi Kostryn. Kirkor poległ. Przyszła królowa wydaje rozkaz ścięcia głów dowódców i powieszenia buntowników. Nadchodzi poselstwo ze stolicy z chlebem i solą, by powitać nowego władcę. Posłowie klękając, okazują wdzięczność za uwolnienie spod jarzma niewoli:

„Witaj więc! Witaj, miły hospodynie!
Serca i skarby, i wszystko, co mamy,
Pod nogi twoje strumieniem popłynie,
Boś już zasłużył na wdzięczność narodu
Skaraniem hersztów, którzy nas uwiedli.
Ci nas mękami, karą miecza, głodu,
W mieście trzymali (...)”


Dobrze wiedzieć
Hospodyn – słowo pochodzenia czeskiego oznaczające władcę, pana, werset z dawnej pieśni, którą według legendy śpiewano, witając króla Kazimierza Odnowiciela. Kazimierz przywiózł do Polski utraconą koronę królewską.


Balladyna zastanawia się, czy wszyscy buntownicy zostali ukarani. Okazuje się, że dwóch „językami walczyło po mieście,
Lud namawiając do boju (...)”

Królowa w rycerskiej zbroi nakazuje powiesić obu. Wstawia się za nimi jeden z posłów. Udając łaskawość, Balladyna każe im wybić zęby i wyłamać szczęki, by w przyszłości zaniechali zbytniego gadulstwa. Ponadto wyznaje, że jest kobietą. Zebrani są zdziwieni. Nadal wdzięcznie biją pokłony. Władczyni dzieli przyniesiony chleb. Zatrutym nożem odkrawa połowę dla wiernego Fon Kostryna. Zwraca się do niego ze słowami:

„Półowa kraju i chleba półowa
Słusznie należy... (...)
Wszystkim się podzielę,
A serce weźmiesz całe.”


Kosztuje chleb, dając przykład słudze. Ów spożywa zatrutą część bochenka. W Gnieźnie rozbrzmiewają dzwony, obwieszczając zwycięstwo i nowe panowanie. Królowa, posłowie i lud udają się do „otworzonej żelazem stolicy.”

Scena IV (Kanclerz, Goniec, Kobieta, Dziejopis Wawel, Balladyna, Lekarz, Filon, Strażnik, Żołnierz, Dwór , Sędziowie, Paź)


Na sali królewskiej w Gnieźnie zebrali się dworzanie. Wszystko jest przygotowane na powitanie nowego władcy. Rozlegają się szepty, że aktualnie władzę w państwie sprawować będzie kobieta. Lud i dwór oczekują nadejścia monarchini. Dziejopis (kronikarz) Wawel opowiada o niezwykłym wydarzeniu – cudzie, jakiego był świadkiem. Na tle nieba dostrzegł sznur żurawi, za nimi, chwytając się szyi ptaka, leciała dziewczyna. Paź potwierdza słowa kronikarza. Kanclerz, przewodnicząc zebraniu, komentuje dziwne wieści:

„Trzeba dziecka oczu,
Aby na szmatach niebieskiego płótna
Obraz widziały.”


Za oknami zapada zmrok. Zbiera się na burzę. Niebo czerwienieje. Kanclerz, by odpędzić pioruny, nakazuje bić w dzwony. Z wieży zamkowej dobywa się dziwny jęk, dworzanie są przestraszeni, ale zbliża się Balladyna z Kostrynem i poddani. Przyszła królowa, zgodnie z obyczajem, nim zasiądzie na tronie, musi „rozwiązać kryminalne sprawy”: uwolnić niewinnych, a ukarać winnych. Po chwili Kostryn pada martwy na ziemię. Przestrzega jeszcze zgromadzonych przed okrutną władczynią. Balladyna przyzywa lekarza, tłumacząc słowa konającego perspektywą śmierci.

„On w malignie...
Wynieść go! wynieść!... ciało jego stygnie...
Niech lekarz jaki uzdrowi go, za to
Połową kraju zapłacę.”


Medyk ogłasza śmierć rycerza. Zbrodniarka cieszy się, że teraz tylko ona zna sekret: „Ja sama panią tajemnicy.” Rozkazuje uwolnić jeńców wojennych i nakarmić żebraków. Posiłek ma być im wydawany codziennie. Wyznaje obecnym, że o swojej przeszłości powie tylko spowiednikowi. Mówi, że poległy wróg - Kirkor był jej mężem, a obecnie ona jest wdową po nim. Życzy sobie, by odnaleziono jego ciało i oddano mu cześć. Tymczasem osobiście przymierza się do rozwiązywania zawiłych sądowych spraw. Przysięga wydawać sprawiedliwe wyroki. Zostają wprowadzeni oskarżeni. Pierwszym zeznającym jest królewski doktor. Sprawa dotyczy anonimowego otrucia Kostryna. Nie ma sprawcy. Mimo to, wedle praw, wyrok musi być wydany. Kanclerz przypomina, że ten, kto dopuszcza się tak amoralnego czynu, zasługuje na śmierć. Jeżeli nie trybunał sądowy, to z czasem ukarze winowajcę Bóg. Balladyna wydaje wyrok śmierci.

Pojawia się kolejny oskarżyciel – Filon trzymający w dłoni nóż i dzban malin. Opowiada o śmierci młodej, pięknej dziewczyny, w której zakochał się po jej zgonie:

„Ach! Parki! Parki! Parki niełaskawe
Przecięły srebrna nitkę jej żywota;
Może też z nieba jaka gwiazda złota
Pozazdrościła mej kochance blasku”


Dobrze wiedzieć
Parki– według mitologii greckiej to prządki, które przędły nić ludzkiego życia. Jedna z nich – Atropos – przecinała tę nić. Wtedy człowiek umierał.


Nie wskazuje mordercy, mówi jedynie, że znalazł zabitą rankiem przed trzema dniami. Wokół nieboszczki poniewierały się maliny, a w pierś miała wbity nóż. „Spała snem nieprzespanym” w lesie, w cieniu wierzby płaczącej.

Dobrze wiedzieć
„Trzy razy księżyc i gwiazdy pobladły (Przed Apollinem)” – zeznaje Filon na sądzie, przed Balladyną. Między Aktem I i II upływa noc (wtedy, gdy w chacie Wdowy zatrzymuje się na nocleg Kirkor, tego samego wieczoru Balladyna idzie na spotkanie z Grabkiem). Zabójstwa dokonano drugiego dnia rankiem. Wkrótce potem odbył się ślub starszej siostry z Kirkorem. Akt III zaczyna się od trzeciego dnia rano. Wdowa z Balladyną przenoszą się do zamku. Noc tego samego dnia obejmuje Akt IV – w zamku odbywa się uczta, Balladyna zabija Grabca, a Fon Kostryn odnajduje świętą koronę Lecha. Akt V ukazuje walki pod murami Gniezna, „zwycięstwo” i sąd Balladyny. Jest to dzień czwarty.


Hetman upomina Balladynę, że w państwie prawa za śmierć płaci się śmiercią. Królowa wydaje kolejny werdykt – „Winna jest śmierci”. Ta opinia nieco zadziwia kanclerza: „Winna... więc sądzisz, że zbrodniarz niewiasta?” Balladyna udziela wymijającej odpowiedzi: „Sądzę, jak sądzę...”

Przed obliczem monarchini staje stara oślepła Wdowa jej matka . Relacjonuje historię swojego smutnego życia. Była szczęśliwą matką dwóch córek, z których „młodsza uciekła spod matczynej strzechy”, „druga poszła w łoże wielkiego grafa”. Graf pojął ją za żonę i zabrał na zamek Ona pojechała również, ale wyrodna córka wyparła się jej i wypędziła z twierdzy. Balladyna duma nad wyrokiem, ale hetman ponownie ją napomina:

„Lechitów ustawa
Śmierć przypisuje na niewdzięczne dzieci.”

Przerażona staruszka nie chce, by jej dziecko ukarano śmiercią. Pragnie wycofać oskarżenie i odejść. Kanclerz jednak nie godzi się, ponieważ według prawa nie można odstąpić od oskarżenia. Przykazuje wyznać kobiecie imię nikczemnej dziewczyny. Matka oponuje i zostaje poddana torturom, ale nawet wtedy milczy. Królowa nie ośmiela się jej bronić. Hetman natomiast powołuje się na literę prawa:
„Praw się trzymam treści.
A za to niech mnie wielki Bóg obwini,
Lud uniewinni... (...)”

Torturowana Wdowa umiera. Kanclerz, mimo wszystko, zabiega o wydanie karzącego orzeczenia na córkę zmarłej. Balladyna stwierdza: „Winna śmierci!” W tym momencie razi ją piorun. Zamiast dzwonów koronacyjnych biją dzwony pogrzebowe.

Epilog (Publiczność i kronikarz Wawel)


Dobrze wiedzieć
Publiczność (włączona do dramatu) polemizuje z Dziejopisem Wawelem. Ów ocenia rządy królowej Balladyny jako sprawiedliwe. Widzowie – „świadkowie” dramatycznych wydarzeń, nie zgadzają się z jego opinią. Zarzucają mu pochopność oceny i zwykłą służalczość. Publiczność nakazuje „fałszywemu” kronikarzowi opuścić scenę.


Dziejopis narodowy - Wawel rozmawia z Publicznością. Audytorium chce znać dzieje Balladyny. Kronikarz tłumaczy pochodzenie bohaterki. Rzekomo miałaby wywodzić się z kraju Obotrytów – dawnego szczepu słowiańskiego. Ponoć inny uczony doszukuje się jej genealogii w mitycznym kraju Amazonek. Byłaby wówczas jedną z wielu wojowniczych kobiet zamieszkujących brzegi Morza Czarnego. Historyk przeczy tej tezie, ale rządy rażonej piorunem królowej uznaje za sprawiedliwe:

„Królowa jak Salomon panowała mądrze,
Więc musiała być mądrą, przy mądrości cnota.”


Nie zgadzają się z jego opinią widzowie. Zarzucają dziejopisowi pochopność oceny. Ów jednak zgon monarchini usprawiedliwia koniecznością bicia w dzwony w momencie grzmotów, a nie rozstrzyganiem spraw sądowych i zajmowaniem się problemem koronacji. Powołuje się na autora sztuki (Słowacki) – właściciela „laurowego wieńca”, którego żadna błyskawica nie ugodziła. Publiczność ironicznie żegna kronikarza, zarzucając mu zbytnie pochlebstwo:

„Pochlebiasz, mój łysy,
I królom, i poetom... Idź precz za kulisy!”




Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Ironiczny obraz historii w Balladynie
2  Balladyna - cytaty
3  Balladyna jako tragedia o władzy, etyce i ludzkiej naturze