Planowane rządy Grabca, ironia, aluzje do czasów po powstaniu listopadowym:
„(...) Odtąd brać w rekruty
I żubry, i zające, i dziki, i łosie
Kwiaty, jeśli zechcą kąpać listki w rosie,
Niech płacą, (...)
Zabronić, aby sejmik jaskółczy usiadał
Na trzcinach i o sprawie politycznej sądził.
Wróblów sejmy rozpędzić; ja sam będę rządził
I wieszał, i nagradzał... Jaskółkom na drogę
Dawać paszporta, w takich opisywać nogę,
Dziób, ogonek i skrzydła, i rodzime znaki. (...)
Róża płaci od pęczka, od kalin kalina,
Od każdego orzecha zapłaci leszczyna,
Czy to pusty, czy pełny... mak od ziarek maku.” (Akt III, scena 4)
Krwawe rządy Popiela IV – refleksje na temat władzy
„Ty wiesz, jak nasza ziemia wszeteczeństwem
Króla skalana. Wiesz, jak Popiel krwawy
Pastwi się coraz nowym okrucieństwem...
Zaczerwienione krwią widziałem stawy:
Król żywi karpie ciałem niewolników.
Nieraz wybiera dziesiątego z szyków
I tnąc w kawały ulubionym rybom
Na żer wyrzuca; resztę ciał wymiata
Na dworskie pola i czerwonym skibom
Ziarno powierza. Sąsiad ziemię kata
Na pośmiewisko zwie Rusią Czerwoną.
Dotąd żyjącym pod Lecha koroną
Bóg dawał żniwo szczęścia niezasiane,
Lud żył szczęśliwy; dzisiaj niesłychane
Pomory, głody sypie Boża ręka.
Ziemia upałem wysuszona pęka;
Wiosenne runa złocą się, nim ziarno
Czoła pochyli, a wieśniacy garną
Sierpami próżne tylko włosy żyta.
Ta sama Polska, niegdyś tak obfita,
Staje się co rok szarańczy spichlerzem;
Niegdyś tak bitna, dziś bladym rycerzem
Z głodami walczy i z widmem zarazy.” (Akt I, scena 1)
Rodowód korony polskiej:
„Więc jako dawniej czynili mocarze,
Z Lechem się mieniał Scyta na obrączki;
A pokochawszy mocniej sercem, w darze
Dał mu koronę... stąd nasza korona.” (Akt I, scena 1)
Grabiec o nierealności pokochania nimfy Goplany:
„Moja najmilsza wiedźmo, deszczowa panienko,
Tobie jezioro łożem, a chmura sukienką;
Gdy po lesie przechodzisz, każdy kwiat i drzewo
Wołać by cię powinien; chodź, panno ulewo!
Oraczowi by ciebie mieć nad suchą niwą.
A gdybym ja był kwiatkiem, gprczycą, pokrzywą,
Albo rumiankiem, wtenczas wieczną tobie miłość
Przysiągłbym i w małżeńską wstąpiłbym zażyłość.
Ale ja ba nieszczęście nie kwiat ani ziele;
Człowiek mięsny, panienko; a moje piszczele
Skórę wychudłą podrą jak ostre nożyce,
Jeśli je mgłą napoję, gwiazdami nasycę.
Więc kłaniam uniżenie.” (Akt III, scena 4)
Kirkor o wyborze żony
Słuchajcie matko! Na świat wyjechałem
Szukać ubogiej i cnotliwej żony;
Dalej nie jadę bo tu napotkałem
Cudowne bóstwa!... [...]
Dziś nie umiem
Wybrać...
Matko, w lesie są maliny,
Niechaj idą w las dziewczyny,
Która więcej malin zbierze,
Tę za żonę pan wybierze.
Alina o "konkursie" zbierania malin
Jeśli nie będę panią Kirkorową,
To będę pani Kirkorowej siostrą.
A tobie jutro trzeba wziąć się ostro
Do tych malinek, bo wiesz, że ja zawsze
Uprzedzam ciebie i mam pełny dzbanek.
Balladyna – skrucha po wizycie u Pustelnika:
„(...) bo wszakże wiele by się strachu
Przez jeden dzień zatarło tajemniczą ciszą.
Teraz wszystko na nowo odradza się z twarzą
Okropniejszą. – Zazdroszczę tej, co dzisiaj rano
Mną była.” (Akt III, scena 5)
Wyrzuty sumienia Balladyny z powodu zabójstwa siostry:
„(...) Rankiem głos sumnienia nudzi,
Nad wieczorem dręczy i przeraża,
A nocą ze snu okropnego budzi...” (Akt III, scena II)
„Okropnym wołasz mię imieniem!
Trup... trup... trup na mnie białą ręką kiwa...
Wszystkie mi włosy przesiąkły sumnieniem
I ciągną nazad, wstając z głowy. – Ale
Nogi przykute...” (Akt II, scena 1)
Sumienie królowej:
„Przysięgam sobie samej, w oczach Boga,
Być sprawiedliwą.” (Akt V, scena 4)
Kirkor o swoich pragnieniach:
„Ja, starcze, leniwy,
Dzisiaj odrobić chcę całą pańszczyznę;
A odrobiwszy całą, żyć szczęśliwy
Z drogą małżonką. Całą ci ojczyznę
Włożę na barki; a gdy będziesz dźwigał
Rzeczy i ludzi, to ja się zakopię
W zamku spokojny... Niechby mi dościgał
Sad owocowy, niechbym małe chłopię,
Dzieciątko moje, na rękach kołysał,
O to się modlę... Ty mi zaś co roku
Z tronu do chaty listy będziesz pisał.(...)” (Akt IV, scena 2)
O zwyczajach królewskich
Zwyczajem kraju jest, mościa królowo,
Wydawać wyrok choćby nad nieznanym,
I zawieszony miecz trzymać nad głową
Tajnego zbrodnia, aż będzie schwytanym
I da nam gardło. [...]
Winna jest śmierci.
Niech twoja korona
Przybierze blasku sądem sprawiedliwym.
Ona zaprawdę winna ogniem żywym
Być obrócona na węgiel piekielnym.
Osadź ją...
[...] Jak Bóg nieśmiertelny,
winna jest sądu.