Powstanie styczniowe, traktowane jest przez Orzeszkową jako wydarzenie niezwykle ważne dla świadomości współczesnych jej ludzi. Stanowi także niezwykle istotny element biografii samej pisarki – jej mąż został zesłany na Syberię za pomoc powstańcom. Dlatego też jest tematem często pojawiającym się w utworach pisarki. Wystarczy wspomnieć chociażby o takich utworach jak: Zygmunt Ławicz i jego koledzy oraz Nad Niemnem. W obydwu dziełach wyraża autorka głęboki szacunek dla bohaterów roku 1863. Przy czym zazwyczaj, głównie ze względu na cenzurę, posługuje się przy ich opisie mową ezopową.
Na genezę utworu złożyło się m.in. dostrzeżone przez Orzeszkową zjawisko powszechnego (zwłaszcza wśród młodzieży) zapominania o wydarzeniach styczniowych. Zdaniem autorki było to zjawisko niepojęte i niepokojące. Dlatego też postanowiła ona, korzystając z zelżenia cenzury po rewolucji 1905 r., stworzyć literacki zapis zdarzeń, które dla niej samej miały ogromne znaczenie. Nie planowała przy tym dać pełnego, obiektywnego opisu zdarzeń lecz subiektywny, fragmentaryczny zapis charakteru, nastroju niepewności i nadziei, jakiego pełne były miesiące walk powstańczych. Starała się także, w miarę możliwości, pokazać „wszechobecność” kwestii narodowowyzwoleńczych w codziennym życiu zwykłych ludzi.
Orzeszkowa stara się także pokazać, że powstanie było absolutną koniecznością, a nie rewolucyjną czy romantyczna zachcianką grupki społeczeństwa. Wskazuje na poświęcenie, z jakim uczestnicy stawali do walki, do której absolutnie, ze względów fizycznych czy ideowych, zupełnie się nie nadawali. Najlepszym przykładem jest tu postać Mariana Tarłowskiego, ale można myśleć, iż stanowi on raczej przedstawiciela powszechnego wśród powstańców podejścia do kwestii sensowności podejmowania oporu. W związku z tym powstanie styczniowe jawi się jako niezmiernie tragiczny, bo niemal od początku skazany na klęskę, zryw garstki patriotów, niemogących dłużej znieść zniewolenia ojczyzny. Dlatego też mówi się o Glorii victis, że jest to utwór stanowiący pożegnanie bohaterów i męczenników sprawy narodowej.
Znamienny jest także fakt, iż losy powstańców i ich zachowanie od początku obciążone są widmem klęski. Nie mówi się tu o nadziej, planach, które zapewne, przynajmniej na początku, towarzyszyły powstańcom. Nie mówi się o nich tutaj dlatego, że jest to świadomy zabieg Orzeszkowej. Nakłada ona na postaci świadomość i refleksję historyczną ludzi z 1910 r. Powstańcy w swoich wypowiedziach, narrator w swoich komentarzach wskazują i podkreślają te kwestie, które wyznaczają historyczny sens owej walki. Zawarła tu autorka swoja głęboko przemyślaną i wykrystalizowana refleksję, dotyczącą sensowności owego zrywu narodowowyzwoleńczego.
Dla Orzeszkowej powstanie styczniowe było wydarzeniem niezwykle ważnym dla każdego ówcześnie żyjącego Polaka. Pisarka daje do zrozumienia, że sam fakt udziału w postaniu jest czymś nobilitującym, bez względu na jego efekt. Poprzez walkę bowiem następuje oddanie czci ojczyźnie. Gloria victis jest cyklem opowiadań, które w różny sposób przedstawiają tragedię powstania. Szczególna rola przypada ostatniemu z nich, zatytułowanemu dokładnie tak samo jak cały cykl. Ewa Ihnatowicz przyrównuje go nawet do rapsodu, utworu wysoce patetycznego, będącego zarazem hołdem złożonym powstańcom. Jest on opisem historii bohaterów i ich tragicznej walki z wojskiem rosyjskim. Patos wydarzeń, które miały miejsce w poleskim lesie podkreślony zostaje przez końcowe słowa noweli, które zarazem stanowią tytuł analizowanej noweli, jak i całego cyklu z 1910 roku. Słowa te odnoszą się do powstańców, którzy zginęli na polu walki. Kontrastują one z innym określeniem a mianowicie z „vae victis” oznaczającymi „biadę zwyciężonym”. Pisarka chce zwrócić uwagę, że zwyciężeni w powstaniu są godni podziwu ponieważ podjęli w nim walkę, ich śmierć zaś nie jest daremna. Nawet jeżeli pojedynczy ludzie zapomną, to zbiorowa pamięć na zawsze przechowa historię bohaterskiej śmierci powstańców, ona to będzie wzorem dla następnych pokoleń.
„Cykl Gloria victis pokazuje, że nie można tych wszystkich ofiar porównać, nie można wyrokować, która większa, która mniejsza: wszystkie składają się w jedną, która przechowana w zbiorowej pamięci pchnie kiedyś naród do następnych ofiar dla wolności” (. Orzeszkowa, Opowiadania, Warszawa 1991, s. 8)