Dziewczynka musiała siedzieć w pokoju. Na strych i do piwnicy nie wolno było chodzić. Nie słyszała ptaków ani drzew, a na podwórzu panowała straszna cisza. Nigdy tu nie wstępowali handlarze starzyzny ani druciarze, ani śmieciarki. Nie puszczano bab śpiewających pieśni pobożne, ani dziada, który grał na klarnecie, ani kataryniarzy.
Straszliwie poczucie osamotnienia, nie pozostało bez wpływu na jej wygląd zewnętrzny, który tak martwił uważnego sąsiada, pana Tomasza:
Zmizerniała w ciągu kilku dni, a na jej twarzy ukazał się wyraz zniechęcenia i martwości(...).
O jej bezbarwnym życiu z dala od rówieśników i dziecięcych uciech pozwoliła jej na chwilę zapomnieć nieoczekiwana wizyta podwórkowego kataryniarza, wygrywającego fałszywe melodie na zepsutej katarynce:
Mała niewidoma dziewczynka tańczyła po pokoju klaszcząc w ręce. Blada jej twarz zarumieniła się, usta śmiały się, a pomimo to z zastygłych oczu płynęły łzy jak grad.
strona: - 1 - - 2 -