Dziewczynka zwykle siedziała przy oknie. Było to dziecko z ciemnymi włosami i ładną twarzyczką, ale blade i jakieś nieruchawe. Czasami dziewczynka za pomocą dwu drutów wiązała pasek z bawełnianych nici. Niekiedy bawiła się lalką, którą ubierała i rozbierała powoli, jakby z trudnością. Czasami nie robiła nic, tylko siedząc w oknie przysłuchiwała się czemuś.
Matka niewidomej podtrzymuje w niej nadzieję, że jej stan jest przejściowy i wkrótce odzyska wzrok:
Bo tobie oczki zasłoniło. Ale to przejdzie.
Kaleka ze spokojem przyjmuje te zapewnienia, choć od czasu do czasu dopada ją zwątpienie:
Przecież jeżeli ja nie widzę siebie, to już w lustrze nie powinno być nic...
Na początku choroby mała przechowywała w pamięci świeże wspomnienia wrażeń wzrokowych, z czasem jednak barwy rzeczywistości zamieniały się w impresje, by ostatecznie stać się kształtem i fakturą:
Czerwona wiśnia stała się dla niej wiśnią gładką, okrągłą i miękką, błyszczący pieniądz był twardym i dźwięcznym krążkiem, na którym znajdowały się jakieś znaki w płaskorzeźbie. Wiedziała, że pokój jest większy od niej, dom większy od pokoju, ulica od domu. Ale wszystko to jakoś- skróciło się w jej wyobraźni”.
Funkcję wzroku przejęły zmysły smaku, wzroku, powonienia:
Wiedziała, kiedy jedzie z drzewem chłopski wózek drabiniasty, kiedy-dorożka, a kiedy-kary wywożące śmiecie.
To, że świat zewnętrzny docierał do niej opornie, dziewczynka rekompensowała sobie przemierzając dom wzdłuż i wszerz. Najwięcej przyjemności sprawiały jej:
(...) Podróże do dwu całkiem odmiennych światów: do piwnicy i na strych. W piwnicy powietrze było chłodne, ściany wilgotne. Przygaszony turkot uliczny dolatywał z góry; inne odgłosy niknęły.(...) Na strychu zaś, szczególniej w okienku, działo się całkiem inaczej. Tam hałasu było więcej niż w pokoju. Kaleka słyszała turkot wozów z kilku ulic; tu skupiały się krzyki z całego domu. Twarz jej owiewał ciepły wiatr. Słyszała świergot ptaków, szczekanie psów i szelest drzew w sąsiednim ogrodzie. Tu był dla niej dzień.”
strona: - 1 - - 2 -