DOKTOR
O! ja odgadnę z twarzy sądem Lawatera.
(wskazując na Kordiana)
Ot - ta...
DOZORCA
Wzrok Eskulapa niedobrze przeziera,
Ten młodzieniec wszedł tutaj, bo cessarz osądził,
Że musi być szalony - lecz cessarz pobłądził.
Ten młody ma gorączkę, lecz rozsądek zdrowy,
Zdrowszy niż twój, doktorze, niż mój nawet.
DOKTOR
Nawet?
DOZORCA
Ha! obraziłem ciebie, paluszku Gallowy!
Chciałbyś mi ostrém słówkiem odpalić wet za wet,
I abyś dowiódł, że ten młody pstro ma w głowie,
Może dowiedziesz, żem ja szalony?
DOKTOR
Któż to wie?...
Pozwól mi pan zapalić cygaro hawańskie...
DOZORCA
Nie mam ognia.
(rzucając dukat)
Do kroćset! dukat dłoń mi piecze.
DOKTOR
(podejmuje dukat i zapala przy nim cygaro - potem go oddaje dozorcy...)
Dziękuję.
DOZORCA
O! na Boga, to sztuki szatańskie!
DOKTOR
Tak ci się to wydało, rozumny człowiecze,
Patrz, dukat zimny jak lód, pali, bo czerwony.
DOZORCA
Czy mi się zdało? czym ja doprawdy szalony?
Niech mię Najświętsza Panna w swéj opiece trzyma!
DOKTOR
Nie patrz nigdy na dukat rozsądku oczyma,
Dukat jest elementem, żywiołem...
DOZORCA
Prawdziwie!
Odejść muszę, gdy słucham, rozum sobie krzywię.
(Dozorca odchodzi.)
DOKTOR
Wypędziłem go przecie, jutro oszaleje
Myśląc o tym dukacie; teraz mam nadzieję,
Że sam na sam z szalonym pogadam młodzieńcem.
(Siada na łóżku Kordiana.)
KORDIAN
Ktoś ty jest? brat mój? krewny?
DOKTOR
Jestem zapaleńcem.
KORDIAN
Musiałeś się więc chyba urodzić dziś rano?
Wszyscy dotąd mówili, żem jeden na świecie.
DOKTOR
Ciebie znali, mnie jeszcze dotąd nie poznano,
Siedziałem sobie cicho zamknięty w sztylecie.
KORDIAN
Daj mi pić... mam gorączkę... słów twych nie rozumiem.
DOKTOR
Natęż uwagę... jasno tłómaczyć się umiem,
Ale natęż uwagę mocno! mocno! mocno!
KORDIAN
Natężyłem... Znam ciebie...
DOKTOR
W godzinę północną
Wychodziłem z sypialnéj cessarza komnaty.
KORDIAN
Cóż tam robiłeś?
DOKTOR
Ha! nic, polewałem kwiaty...
KORDIAN
Co? owe drzewa pełne uszu, bez języków...
DOKTOR
Tak, to klony... a inne rosną w liść krzyżyków
Jak gwoździki maltańskie; inne jako trzciny
Pełne kolan i puste, a cessarza syny
Na pustych kolankowych trzcinach grać się uczą.
KORDIAN
Czemu twoje wyrazy tak brzęczą i huczą?
Gadaj ciszéj... czy jakiéj nie umiesz modlitwy?
DOKTOR
Umiem jedną, co ludzi popycha do bitwy.
KORDIAN
Nie chcę... za głośna będzie, a może bezbożna?
DOKTOR
To modlitwa turecka, jak księżyc dwurożna,
Jednym rogiem zabija wroga, drugim siebie...
KORDIAN
Wszak potrzeba bić wrogów?
DOKTOR
Wiem o téj potrzebie...
Naród ginie, dlaczego? - aby wieszcz narodu
Miał treść do poematu, a wieszcz rym odlewał,
Aby nieliczną iskrę ognia, pośród lodu,
Z pieśni wygrzebał anioł i w niebie zaspiewał.
Widzisz, jak cenię wieszczów gromowładne plemię.
KORDIAN
Nie - to nie tak... inaczéj... idź z nieba na ziemię.
DOKTOR
Rozumiem. Hymn anioła w wieszcza się przelewa,
Zaśpiewał - naród ginie, bo poeta spiewa.
KORDIAN
Głupiś! Mów co ze starych testamentów księgi.
DOKTOR
Faraon kiedy stanął na szczycie potęgi,
Śniło mu się, że siedem wypasionych wołów,
Siedem chudych pożarło.
KORDIAN
Nie! to nie tak było...
DOKTOR
Ale tak jest, zapytaj potomka Mogołów...
KORDIAN
Mów o czém inném, Pismo święte mię zabiło.
Czy nie jesteś botanik?...
DOKTOR
Żądam tajemnicy,
A zwierzę się, żem wcale nowe odkrył ziele;
Rośnie na mojém oknie, w rycerskiéj przyłbicy,
Posiane w stu miast dawnych ostygłym popiele.
Wkrótce, jak się spodziewam, wyda pączek liczny,
Jak myśli milijonów... a potém kwiat śliczny,
Czerwony jak krew ludzi, a potém nasienie
W strąkach wielkich zawarte, które pękną z trzaskiem
Jak milijony harmat... Wpadasz w zachwycenie?
Oczy twe poetycznym zapłonęły blaskiem.
KORDIAN
Czy ta roślina kwitnie? plemi się...
DOKTOR
Już wschodzi.
KORDIAN
Wschodzi dopióro?
DOKTOR
Tak jest, a że mróz jéj szkodzi,
Więc ją do czasu garnkiem przykryłem kuchennym.
KORDIAN
Dręczysz mię - nudzisz - łamiesz - gryziesz -
Gadaj mi nie o kwiatach. [jestem sennym...
DOKTOR
Trzy są elementa,
Które składają rozum, trzy wielkie myślniki.
Przez nie wytłómaczona jasno Trójca święta.
Myślnik jedność, urodził wielości liczniki,
Z nieskończoności starszéj, określność wypływa;
A związek między niémi, myśl, co porównywa,
Jest trzecim elementem, z trzech trójca się składa;
Bez wyobrażeń liczby, wnet jedność upada;
Bez określności bytu, nieskończoność niknie;
Więc jedna równa drugiéj jak Ojciec Synowi,
Względność ich dała życie świętemu Duchowi,
A wszystkie trzy ideje są trójcą - rozumem.
KORDIAN
Napełniłeś mi uszy oceanu szumem,
Mam gorączkę... Człowieku, co prawisz u kata?
DOKTOR
Wyleczę ciebie... Teraz o stworzeniu świata,
Czy o stworzeniu ludów... Świat przed ludźmi ginie;
Ziemia to orzech w chmurnéj zawarty łupinie.
Bóg przez sześć dni wiekowych stwarzał ziemskie ludy.
W pierwszym dniu, stworzył państwo modlące się Judy,
To była ziemia, na niéj wyrosły narody.
W drugim dniu, porozlewał wschodnich ludów wody,
W trzecim, jak drzewa greckie wyrosły plemiona;
W czwartym dniu, zaświeciło z gór Sokrata słońce;
W piątym, wzleciały orłów rzymiańskich znamiona,
To były ptaki - a na dnia piątego końce,
Padła noc wieków średnich, długa, zachmurzona,
W szóstym człowieka zlepił Bóg... Napoleona.
Dziś dzień siódmy, Bóg rękę na rękę założył,
Odpoczywa po pracy, nikogo nie stworzył.
KORDIAN
Łżesz, podły! Każdy człowiek, który się poświęca
Za wolność - jest człowiekiem, nowym Boga tworem.
DOKTOR
Cha! cha! wolność gancarskie koło dziś pokręca,
Dobrze mówisz, te koło nowym idzie torem,
Wyda gliniany garnek.
KORDIAN
Wyda wielkich ludzi!...
DOKTOR
Widzisz, jak ci się płomień gorączkowy studzi,
Gadasz wcale do rzeczy...
KORDIAN
Słuchaj! powiedz szczerze,
Czy nie widziałeś nigdy człowieka? anioła?
Co swe cierpienia ludom przynosi w ofierze,
I gromom spadającym wystawia cel czoła,
I śmierć za Zbawiciela ponosi przykładem
Za lud cierpiąc...
DOKTOR
Ten człowiek szedł tu moim śladem.
Zawołam go.
(Woła dwóch waryjatów, jeden z nich trzyma rozkrzyżowane ręce, drugi jedną rękę podniesioną ma do góry.)
Dwóch widzisz, za lud cierpią oba;
A jak cierpią, powiedzą; abyś sam ocenił...
(do waryjata z rozkrzyżowanymi rękoma)
Bracie! powiedz mi, coś ty za wielka osoba?
PIERWSZY WARYJAT
Jam nie osoba, jam się dawno w krzyż zamienił.
Ja byłem krzyżem w Chrystusa męce,
Do mnie zmarłego przybili;
A jam go zamiast ćwieków unosił za ręce,
Jak małe dziécię, gdy kwili.
Jestem krzyżem; gdy papiéż daje krzyża drzewo,
Nie wierzcie! ja mam nogi, rękę prawą, lewą,
Nic ze mnie nie ubyło, niech kto części liczy...
(Smutnie mówi odchodząc.)
Boże! odwróć ode mnie ten kielich goryczy.
DOKTOR
(do Kordiana)
Widzisz, on się poświęcił za lud.
KORDIAN
Zwaryjował!...
DOKTOR
(do waryjata z podniesioną ręką)
A ty, czemuś tak ręką w niebo wygórował?...
DRUGI WARYJAT
Ciszéj mów! nieba sufit lazurowy
Trzymając na téj dłoni, zasłaniam świat cały.
Niebo, słońce, księżyc biały,
Chcą upaść ludziom na głowy;
Lecz ja stoję pod nieba nachylonym stropem,
Znużony, tęskny, bezsenny.
Módlcie się do mnie, jam zbawca codzienny,
Zasłaniam ludy przed nieba potopem...
Spijcie, ludzie! dobréj nocy!
(Odchodzi.)
DOKTOR
A cóż? to wielki człowiek! za lud się poświęcił!
KORDIAN
To waryjat!...
DOKTOR
Bluźnierstwa rzucasz z ustnéj procy!
KORDIAN
To waryjaty oba! i tyś sam mózg skręcił.
DOKTOR
A cóż wiesz, że nie jesteś jak ci obłąkani?
Ty chciałeś zabić widmo, poświęcić się za nic.
O! złota rybko w kryształowéj bani,
Tłucz się o twarde brzegi niewidzianych granic;
Mały kryształ powietrza, w którym pluszczesz skrzelą,
Jest wszystkiém, a świat cały nicości topielą.
KORDIAN
Myślę.
DOKTOR
Więc świat jest myślą twoją.
KORDIAN
Cierpię.
DOKTOR
Nie myśl.
KORDIAN
Nie mogę...
DOKTOR
Możesz, sposób niemyślenia przemyśl,
Oszalej, będziesz świętym w Stambule.
KORDIAN
Szatanie!
Przyszedłeś tu zabijać duszy mojéj duszę;
Ostatni skarb wydzierasz, własne przekonanie;
Ostatni promień gasisz.
DOKTOR
Glinę boską kruszę...
KORDIAN
Niechaj Bóg litościwy wyrwie z twéj paszczęki.
(Wielki książe Konstanty wpada z żołnierzami i wskazuje na Kordiana.)
WIELKI KSIĄŻĘ
Wziąść go, prowadzić zaraz na śmierć i na męki!
KORDIAN
To głos ludzi, o! Boże, raczyłeś mię przecie
Choć śmiercią wyswobodzić od tego człowieka...
(Pokazuje na miejsce, z którego Doktor zniknął.)
Gdzież on! gdzież on?
WIELKI KSIĄŻĘ
Skoro go w mundur ubierzecie...
Prowadzić na plac Saski...
(Wychodzi.)
KORDIAN
Gdzież on!
ŻOŁNIERZ
Książę czeka.
SCENA VII
PLAC SASKI
Wojsko polskie, jeszcze nie ustawione... W jednéj stronie placu widać grono jenerałów, pośród nich CAR, WIELKI KSIĄŻE KONSTANTY niecierpliwy przechadza się... Z dala naokoło placu lud warszawski.
CHÓR
Tysiące żołnierzy, bagnetów tysiące,
Obwisłe sztandary, bagnety nie drzące,
Cicho jak w ostatin sąd.
WIELKI KSIĄŻE
(komenderując)
Do frontu! równać front!...
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -