Rok 1828
WĘDROWIEC
James Park w Londynie - wieczór... Kordian siedzi pod drzewem - wokoło łąki zielone - daléj sadzawka ocieniona drzewami, trzody - dokoła parku pałace i dwie wieże Westminsteru.
KORDIAN
Wyspę łąk porzucono na pałaców stepy,
Uciekam tu opodal od wrącego gminu;
Lud woli pić dym węgli i zaglądać w sklepy;
A ten ogród, czarowna sielanka Londynu,
Jak ustęp złoty w nudnym ginie poemacie.
Ludzie! wy się tym drzewom przypatrywać macie,
Jak cudom Boga, obok cudów waszej ręki.
Drzewa nie tknięte, rajskie zachowały wdzięki;
Nieraz mgły nadpłynione w kłęby czarne zwiną,
I liściowym wachlarzem na miasto odwieją.
Po sadzawkach łabędzie rozżaglone płyną.
Ludzie piaskiem Paktolu węże ścieżek sieją,
A łąki flamandzkiego aksamitu puchem.
Tam! miasto... Zegar ludzkim kręcący się ruchem,
A tu cisza - tu ludźmi nie kwitną ogrody,
Ale się po murawach wyperliły trzody...
Był wiek, żem ja w dziecinnych marzeniach budował
Wszystkie stolice ziemskie, dziś je widzę różne;
Alem pierwszych obrazów w myśli nie zepsował,
Są dziś porównań celem, jak księgi podróżne.
Rzeczywistości naga, wynagródź marzenie!
Obym się sam ocenił, skoro świat ocenię...
Kto wie? może w szczęśliwych grono mnie powoła...
Chciałbym bliznę Kaima zmazać z mego czoła:
Pierwszy wzrok ludzi czoło samobójcy bada...
(Zbliża się dozorca ogrodu, biorący opłatę za krzesła.)
DOZORCA
Panie mój! pens za krzesło!...
(Kordian daje szyling i nie przyjmuje reszty.)
Pan mój jak lord płaci,
A jak lord siąść nie umie!
KORDIAN
Jakże więc lord siada?
DOZORCA
Na trzech krzesłach zarazem siadają magnaci:
Na jedném lord się kładzie, a na drugim nogi,
A na trzeciém kapelusz, to trzech pensów suma.
KORDIAN
Dziękuję, bracie! będę korzystał z przestrogi.
DOZORCA
Szlachetny to jest zwyczaj, żyźna ludziom duma,
Lękam się, by go nowa reforma nie zniosła.
(Ściemnia się.)
KORDIAN
Tam, gdzie gęstymi drzewy sadzawka zarosła,
Jakiś człowiek samotny jak cień się przesuwa,
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -