Po południu na przesłuchanie zostają wezwani obaj profesorowie, koledzy Spannera. Rozmowa odbywa się w jednym z gmachów szpitalnych. Mężczyźni, przesłuchiwani osobno, oświadczyli, że nie wiedzieli nic o istnieniu budynku, w którym produkowano mydło. Po raz pierwszy widzieli to miejsce tego dnia, rankiem. Obaj oznajmili, że profesor Spanner był autorytetem w dziedzinie anatomii patologicznej. Znali go od niedawna i rzadko widywali. Wiedzieli jedynie, że należał do Partii. Podczas przesłuchania byli wyraźnie przygnębieni, odpowiadali rozważnie i ostrożnie. W tamtych dniach Gdańsk wciąż był pełen Niemców, ulicami przeprowadzani byli niemieccy jeńcy. Jedynie władze były polskie, a w garnizonie stały wojska sowieckie. Obaj zgodnie oświadczyli, że profesor Spanner był człowiekiem zdolnym do wyrabiania mydła z ciał skazańców i jeńców. Każdy jednakże odpowiedział inaczej. Wysoki, szczupły profesor o szlachetnych rysach twarzy odparł, że mógł przypuszczać, iż Spanner dopuszczał się przestępstwa, ponieważ taki otrzymał rozkaz, a każdy wiedział, że jest karnym członkiem Partii. Drugi – tłusty i dobroduszny – po namyśle wyjaśnił, że mógł domyślać się, czym zajmował się Spanner, ponieważ Niemcy przeżywały wówczas wielki brak tłuszczów, więc profesor ze względu na dobro państwa mógł się ku temu skłonić.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -