Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl
Kobieta, rozmawiająca z narratorką, jest siwa, raczej ładna i bardzo zmęczona. Przeżyła rzeczy, w które nikt by nie uwierzył i w które z trudnością sama wierzyła. Teraz chodzi jej wyłącznie o to, aby ludzie byli dla niej życzliwi, ponieważ dużo przeszła i straciła dwoje dzieci, choć nie jest pewna, czy umarły. Syn do tej pory nie wrócił z niewoli, a jego koledzy, przyjeżdżający z obozów jenieckich, mówią, że go nie widzieli. Na wspomnienie córki w oczach kobiety pojawiają się łzy, które znikają, nie spływając po policzkach. Męża po raz ostatni widziano w obozie w Pruszkowie i do tej pory nie uzyskała o nim żadnych informacji. Wyglądał tam jak starszy człowiek, choć w rzeczywistości był młodszy od niej o trzy lata. Jest zupełnie sama i dlatego ludzie powinni okazywać jej życzliwość.

Najpierw opowiada o życiu w obozie w Ravensbrück, gdzie była przez trzy tygodnie. Przeprowadzano tam doświadczenia na kobietach, znęcano się zastrzykami i otwierano rany. Stamtąd zabrano ją wraz z córką do fabryki amunicji. Początkowo wszędzie była przenoszona razem z córką, aż pewnego dnia dziewczynę wraz z dziesięcioma innymi zatrzymano i wówczas straciła z nią kontakt. Ze smutkiem wspomina swoje dzieci. Córka była dobra, ładna i zdolna, uczyła dzieci i należała do organizacji. Obie bały się o syna, który wracał zazwyczaj do domu po godzinie policyjnej i dostawał się do domu po sznurze, przez okno. Obawiały się, że ktoś może to zobaczyć. Syna również zabrano, z powstania. Ostatnią kartkę napisał do rodziny w styczniu. Wiedział już, że matka i siostra są od dawna w Niemczech. Przez obozem przez dwa miesiące były na Pawiaku. Przed śmiercią jeńcom ściągano krew dla żołnierzy i robiono zastrzyki. Rankiem towarzysze niedoli wynosili zmarłych z pakamery. Mieli oni związane ręce i nogi, a wnętrzności wyjedzone przez szczury. Niektórym jeszcze biło serce.

Kobieta przemilcza wiele rzeczy, czasami zamyśla się nad czymś, czego nie jest w stanie powiedzieć. Mówi, że nie była męczona jak inni, lecz strasznie ją bito gumową pałką, by powiedziała, kto przychodził do ich domu, kiedy odbywała się lekcja tańca, a córka grała na fortepianie. Kiedy zasłoniła twarz rękoma, wybito jej palce, które do tej pory bolą. Jej ręce są pokryte guzami i zniszczone pracą. Podczas bicia bała się, że coś powie, lecz zawzięła się i milczała. Po chwili dodaje, że syn uczył innych i dawał im kije zamiast karabinów.

W fabryce amunicji pracowały po dwanaście godzin przy maszynach. Spały w lagrze, z którego musiały iść do fabryki dwie wiorsty. Budzono je o trzeciej nad ranem, po ciemku słały łóżka, piły czarną kawę i jadły chleb. Od czwartej do wpół do szóstej odbywał się niezależnie od pogody apel na dworze. Na szóstą musiały być już w fabryce. Jadły tam również obiad – zupę z liści. Rano i wieczorem dawano im czarną kawę bez cukru i dziesięć dekagramów chleba na cały dzień, na jedną osobę. Dlatego wszystkie kobiety były przez cały czas głodne. Najczęściej robiły kule do dział, do samolotów i przeciwlotnicze. Jeśli jedna z nich nie wyrobiła dziennej normy, to wszystkie były katowane.

W lagrze były bunkry, stojące z dala od pozostałych budynków. Tam przetrzymywano kobiety karane dosłownie za najdrobniejszą rzecz – źle posłane łóżko czy też źle umyty kubek. Inną karą było stanie przez dwanaście godzin na mrozie lub na deszczu. Nie mogły się do siebie przytulić dla ogrzania się, bo wówczas były bite przez gestapówki. Przez cały czas chodziły ubrane w letnie sukienki, które otrzymały po przyjeździe do obozu – na plecach miały naszyte krzyże na ukos.

W ciągu pobytu w obozie dwa razy ogolono jej głowę. Na nogach nosiła drewniane chodaki, które nie chroniły przed mrozem. Podczas stania na mrozie zdarzało się, że słabsze kobiety umierały, a ich ciała składano do bunkrów. W tych samych bunkrach zamykano więźniarki, nie dając im nic do jedzenia. Rano wzywane były na apel i wygłodzone znów zamykano w bunkrach. Ukarane kobiety stały oddzielnie i nie można im było podać nic do jedzenia. Pewnego dnia kobieta zauważyła, że jedna z ukaranych rusza ustami, a inna ma zakrwawione paznokcie i domyśliła się, że jadły mięso z trupów. Po chwili dodaje, że esesmanki były zadowolone, kiedy więźniarki umierały, a kiedy podczas apelu któraś upadała, to kopały ją, myśląc, że udaje. Chore kobiety również wrzucano do bunkra. Mężczyźni byli traktowani gorzej – ich bunkry były całkowicie pod ziemią i stali po kolana w wodzie.

Kobieta wraca wspomnieniami do dnia, w którym wywieziono je z Pawiaka. Dano im po bochenku chleba i zamknięto w bydlęcych wagonach, by przewieźć do Ravensbrück. W każdym wagonie było po sto osób. Jechały przez siedem dni, bez możliwości wyjścia, bez wody. W drodze pociąg ustawiono na bocznym torze, gdzie stał przez trzy godziny. Zamknięte kobiety zaczęły wyć jak zwierzęta, by podano im wodę.

Jeden z oficerów niemieckich rozkazał, aby otworzono wagon. Ukraińcy, którzy konwojowali pociąg, nie zgodzili się na to. Niemiec zawołał innych oficerów i w końcu otworzono drzwi. Na widok kobiet przestraszył się, lecz po chwili kazał wypuścić kobiety i dać im wodę. Kazał również otworzyć wagony, w których przewożeni byli mężczyźni – tam sytuacja była gorsza, ponieważ mężczyzn było aż cztery tysiące i wielu podusiło się. Potem wagony ponownie zaplombowano i nikt już nie interesował się jeńcami.

W drodze kilka kobiet oszalało, rzucały się na inne i je gryzły. Jedna z kobiet, która przetrzymała przesłuchania na Pawiaku, wykrzykiwała nazwiska ludzi i wymieniała miejsca, gdzie ukryto broń. Kobieta ze smutkiem dodaje, że nie pamięta już nazwisk kobiet, które zostały zastrzelone po przyjeździe do obozu, choć były to wartościowe i zasłużone osoby. Być może teraz szukają ich rodziny tak, jak ona szuka dzieci. Nie dziwi się, że nie wytrzymały podróży w pociągu, skoro nawet Niemiec przeraził się na ich widok.



Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Przy torze kolejowym - streszczenie
2  Narracja i język „Medalionów”
3  Czas i miejsce akcji „Medalionów” Zofii Nałkowskiej