Najpierw opowiada o życiu w obozie w Ravensbrück, gdzie była przez trzy tygodnie. Przeprowadzano tam doświadczenia na kobietach, znęcano się zastrzykami i otwierano rany. Stamtąd zabrano ją wraz z córką do fabryki amunicji. Początkowo wszędzie była przenoszona razem z córką, aż pewnego dnia dziewczynę wraz z dziesięcioma innymi zatrzymano i wówczas straciła z nią kontakt. Ze smutkiem wspomina swoje dzieci. Córka była dobra, ładna i zdolna, uczyła dzieci i należała do organizacji. Obie bały się o syna, który wracał zazwyczaj do domu po godzinie policyjnej i dostawał się do domu po sznurze, przez okno. Obawiały się, że ktoś może to zobaczyć. Syna również zabrano, z powstania. Ostatnią kartkę napisał do rodziny w styczniu. Wiedział już, że matka i siostra są od dawna w Niemczech. Przez obozem przez dwa miesiące były na Pawiaku. Przed śmiercią jeńcom ściągano krew dla żołnierzy i robiono zastrzyki. Rankiem towarzysze niedoli wynosili zmarłych z pakamery. Mieli oni związane ręce i nogi, a wnętrzności wyjedzone przez szczury. Niektórym jeszcze biło serce.
Kobieta przemilcza wiele rzeczy, czasami zamyśla się nad czymś, czego nie jest w stanie powiedzieć. Mówi, że nie była męczona jak inni, lecz strasznie ją bito gumową pałką, by powiedziała, kto przychodził do ich domu, kiedy odbywała się lekcja tańca, a córka grała na fortepianie. Kiedy zasłoniła twarz rękoma, wybito jej palce, które do tej pory bolą. Jej ręce są pokryte guzami i zniszczone pracą. Podczas bicia bała się, że coś powie, lecz zawzięła się i milczała. Po chwili dodaje, że syn uczył innych i dawał im kije zamiast karabinów.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -