Wiersz opowiada historię statku, który „uwolnił się” zrywając się z cumy holowników i wypłynął na pełne morze. Co ciekawe podmiotem lirycznym utworu jest sam statek. Bohater płynie powoli, pławiąc się swobodą i całkowitą wolnością. Na swojej drodze napotyka na niesłychane widoki: Pożegnałem toń modrą; Widziałem słońce nisko w plamach gróz mistycznych; zimne fioletów martwice; Marzyłem noc zieloną śród śniegów olśnienia; szturmowałem ku raf skalnych ścianom; Fal modrych, ryby złote, ryby śpiewające. Nie napotykał się wyłącznie na same piękne zjawiska:
Widziałem wąrące bagnisk olbrzymioch fermenty,
Śieci, gdzie wśród trzcin gniją całe Lewiatany.
Narastające zadziwienie statku, ale i czytelnika, osiąga punkt kulminacyjny:
Archipelagi gwiezdne widziałem ! Wysp roje,
Gdzie żeglarzom otwarte niebo szalejące.
W tych że to nocach bez dna ukrywasz sny swoje,
Milionie złotych ptaków, przyszłej Mocy słońce?
Następnie wizja znika. Podmiotem lirycznym wciąż pozostaje statek, który wyjawia, że pragnie śmierci: O, niechaj dno me pęknie ! Niech pójdę pod morze! Wielkie aspiracje statku zniknęły, pojawiło się natomiast poczucie uwięzienia. Okazuje się, że tęskni za Europą i jej błotnistymi kałużami, nad którymi bawią się dzieci, puszczając małe stateczki.
Tytułowe pijaństwo statku polega na tym, że: nabiera on powili wody. Jego kadłub zalany jest morską wodą:
Ja, którego kadłuba pijanego wodą,
Nie wyłowią żaglowce, Hanz ni Monitory.
Naczelnym motywem utworu jest radość płynąca z wolności. Statek to oczywiście przenośnia, głównym bohaterem wiersza, jak łatwo się domyślić, jest poeta. Morze to jego wolność. Błoto, do którego tęskni to codzienność, mieszanka ziemi z wodą, czyli tego co stałem, przymusowe, ograniczające z domieszką wolności. Rimbaud przeciwstawił sobie kałużę z oceanem. Po pierwszej dzieci puszczają małe statki-zabawki, po tym drugim pływają wielkie okręty. Jednak to ostatecznie podmiot liryczny tęskni za błotnistymi kałużami, uważając je za lepsze.
Podsumowując, Statek pijany należy odczytywać jako historię pijanego wolnością poety, który wybierając wolność z czasem zaczyna tęsknić za „stałym lądem”. Ogrom oceanu jest dla niego ostatecznie przerażający i wolałby trafić do małej kałuży. Poeta nie jest w stanie przetrwać bez codzienności, i chociaż gardzi nią, to wie, że musi się jej podporządkować.
Wiersz składa się z dwudziestu pięciu aleksandrynów (jest to forma wierszowa, w której ostatnią akcentowaną sylabą przed średniówką jest sylaba szósta od początku wersu oraz szósta sylaba po średniówce, która jest jednocześnie ostatnią akcentowaną sylabą w wersie; aleksandryny były typowe dla nowoczesnej poezji francuskiej, wiąże się to z brzmieniem języka francuskiego), z których każdy składa się z czterech wersów. Schemat rymów jest bardzo prosty, krzyżowy typu ABAB. Wiersz jest zbudowany wokół delirycznej wizji tytułowego statku, zanurzonego i zagubionego na morzu. Uważa się go wręcz za rewolucyjny, jeśli chodzi o obrazowość i symbolizm. Jest to jeden z najdłuższych wierszy w dorobku Rimbaud.