Ręce mam wciąż opuchnięte i obolałe, ale udało mi się wyleczyć ból w piersiach. Dopiero kiedy się porządnie wyspałem i trochę wypocząłem zorientowałem się, ile kosztował mnie pojedynek z marlinem. Co jakiś czas odkrywam na swoim ciele kolejne rany, a także kolejne obolałe mięśnie. Przez pierwszy dzień po powrocie nie mogłem nawet utrzymać się na nogach, ale teraz mogę nawet wyjść przed chatę i tam usiąść na krześle.
Z gazet, które przyniósł mi chłopiec dowiedziałem się, że wielkiemu DiMaggio znów dokuczają bóle pięty od ostrogi kostnej. Co to jest taka ostroga? Nieważne. Ważne jest to, że ten wielki zawodnik nie zszedł z boiska, lecz doprowadził Jankesów do zwycięstwa nad drużyną Czerwonych Skarpet z Chicago.
Manolin poświęca mi niemal cały swój czas, pomaga mi we wszystkim. To dobry chłopak. Cieszę się, że jest przy mnie. Wkrótce razem wyruszymy w morze, nawet jego ojciec się na to zgodził. Nauczę młodego wszystkiego, co sam umiem. Przypomina mi mnie jak byłem w jego wieku, z tą jednak różnicą, że on jest o wiele lepszy niż ja. Niezwykle szybko chłonie wiedzę, którą mu przekazuje. Nie zdziwię się, jeśli przed osiągnięciem dwudziestego roku życia będzie najlepszym rybakiem w okolicy. Chociaż wolałbym, żeby grał zawodowo w baseball i wyjechał do Hawany albo nawet do Ameryki, ale on chce tu zostać.
Co do marlina, to przyśnił mi się ubiegłej nocy zamiast lwów. Wciąż o nim myślę. Cieszę się, że zmierzyłem się z tak wspaniałym stworzeniem. Na samo wspomnienie o tej rybie bolą mnie ręce, ale moje serce się raduje. Widok jego połyskującego w słońcu grzbietu nad taflą wody był bodajże najwspanialszą rzeczą, jaka mi się w życiu przytrafiła. Czasami jednak żałuję, że poświęciłem tego marlina tylko dla tego, żeby udowodnić wszystkim i sobie, że wciąż jestem do czegoś zdolny. Jednocześnie zdaję sobie sprawę, że gdybym puścił go żywcem to już nigdy nie złowiłbym żadnej ryby, nawet latającej czy bonito.
strona: - 1 - - 2 -