Jednak nie da się ukryć, że to właśnie starość była prawdopodobnie największą przeszkodą w walce z marlinem. Rybak wiedział, że lata jego świetności minęły bezpowrotnie. Za młodu był znany jako El Campeon, czyli mistrz (w siłowaniu się na rękę), a na starość został salao, co oznaczało pechowca. Starość objawiała się u niego głównie fizycznie. Wciąż cieszył się doskonałym wzrokiem i trzeźwym umysłem, lecz jego ręce nie były już tak wytrzymałe jak kiedyś, potrzebował też więcej odpoczynku niż za młodu.
Rybak potrafił obrócić to, co pozornie działało na jego niekorzyść w atut. Santiago czerpał ze starości to, co ma ona najcenniejsze, czyli doświadczenie i mądrość. To właśnie dzięki tym cechom udało mu się pokonać rybę większą od jego łodzi. Oczywiście dużą rolę odegrały tu również takie cechy jego osobowości jak determinacja, upór, cierpliwość i wola walki oraz zwycięstwa.
Ze starością Santiago silnie powiązana była jego samotność. Od wielu lat rybak był wdowcem, a z powodu pecha odwrócili się od niego wszyscy mieszkańcy wioski. Wówczas starcem zaopiekował się Manolin, chociaż rodzice zabraniali mu wypływania w morze z Santiago. Na lądzie stary rybak wydawał się być na tyle nieudolny, że wymagał pomocy drugiego człowieka. Na morzu był zdany tylko na siebie i doskonale sobie radził.
Hemingway stworzył więc postać, która do dziś służy za wzór do naśladowania dla wielu pokoleń ludzi. Chyba każdy z nas, czytając Starego człowieka i morze myśli sobie: na starość chciałbym być właśnie takim człowiekiem, jak Santiago. Amerykański pisarz pokazał, że człowiek jest wspaniałą istotą niezależnie od wieku, jeśli żyje w zgodzie ze sobą i światem, a także zna swoje słabe i dobre strony.