Był starym człowiekiem, który łowił ryby w Golfstromie pływając samotnie łodzią (…)tak zaczyna się nie tylko opowieść Hemingwaya, ale i opis jednej z najbardziej znanych postaci w historii światowej literatury – biednego kubańskiego rybaka - Santiago. Najsłynniejsza powieść wielkiego amerykańskiego pisarza niemal w całości poświęcona jest temu jednemu bohaterowi, opisane są w niej nie tylko jego losy i doświadczenia, ale charakter, wygląd, poglądy, wyznawane zasady moralne, upodobania, zainteresowania, a nawet poznajemy jego sportowego idola.
Ciężka fizyczna praca odcisnęła na nim swoje piętno:
Stary był suchy i chudy, na karku miał głębokie bruzdy. Brunatne plamy po niezłośliwym raku skóry, występującym wskutek odblasku słońca na morzach tropikalnych, widniały na jego policzkach. Plamy te biegły po obu stronach twarzy, a ręce miał poorane głębokimi szramami od wyciągania linką ciężkich ryb. Ale żadna z tych szram nie była świeża. Były one tak stare jak erozje na bezrybnej pustyni. Jednak mimo podeszłego wieku Santiago miał w sobie coś z młodzieńca: Wszystko w nim było stare prócz oczu, które miały tę samą barwę co morze i były wesołe i niezłomne. Świetny wzrok był jego wielkim atutem. Mimo wieku widział lepiej niż niejeden młodzieniec. Był też człowiekiem o wielkiej sile, której również mogliby mu pozazdrościć mniej doświadczeni koledzy. Stary rybak ekscytował się niczym dziecko rozgrywkami amerykańskiego baseballa. Sam Santiago mawiał o sobie: Bo ze mnie dziwny staruch, co doskonale oddaje drzemiące w nim sprzeczności i kontrasty.
Ludzie we wsi nazywali go salao, czyli pechowiec, ponieważ od osiemdziesięciu czterech dni nie udało mu się złowić żadnej ryby. Trudno oprzeć się wrażeniu, że los od lat przestał się do niego uśmiechać. W dniach swojej młodości zwiedził świat jako marynarz, był mistrzem w siłowaniu na rękę, a na starość został samotnym wdowcem mieszkającym w obskurnej chacie. Jednak najtrudniejsze do zniesienia było dla niego to, że nie mógł przełamać złej passy na morzu. Stary człowiek głęboko wierzył, iż wkrótce poszczęści mu się podczas połowu.
Santiago był świetnym rybakiem: do tego właśnie się urodziłem, mawiał. Każdą czynność na morzu wykonywał z pieczołowitością i dokładnością godną mistrza. Wieloletnie doświadczenie przekładało się na wspaniałe wyniki pracy, które jednak przyćmił wielki pech:
strona: - 1 - - 2 - - 3 -