Analiza I monologu Hamleta (O, gdybyż to nadmiernie trwałe ciało / Zmiękło)
O, gdybyż to nadmiernie trwałe ciało / Zmiękło, ... – wers 366–403, akt I, scena 2.
Fragment ten wypowiada bohater po rozmowie z królem Klaudiuszem i matką na samym początku dramatu.
Wypowiadane słowa są wyrazem rozpaczy tytułowego bohatera, opisują pustkę, jaka została w jego duszy po śmierci ojca i po rozczarowaniu zachowaniem matki. Hamlet chce umrzeć. Świat wydaje mu się bezsensowny. Wstrzymuje bohatera właściwie tylko Boskie prawo przeciwko samobójcom. Świat Hamlet widzi jako „płaski”, „męczący”, „pospolity”, pełen „rzeczy ohydnych i brutalnych w swej naturze”. Wobec haniebnego czynu matki młodzieniec jest bezsilny. Gertruda wyszła za mąż za brata zmarłego monarchy dwa miesiące – jak mówi Hamlet – po pogrzebie. Poza tym Klaudiusz nie dorasta do pięt poprzednika, który w oczach Hamleta (i ludu, o czym świadczą wcześniejsze rozmowy strażników) był Hiperionem, wspaniałym, potężnym, wzorowym władcą. Monolog kończy się wyrazem bólu i zagubienia:
Niedobrze to i dobrze się nie skończy;
Lecz pękaj, serce, język skrępowany.
Analiza II monologu Hamleta (O wy, zastępy niebios! O ty, ziemio!)
O wy, zastępy niebios! O ty, ziemio! – wers 894–916, akt I, scena 5.
Hamlet jest wzburzony i oszołomiony. Przed chwilą rozmawiał z nim duch ojca, który wyznał prawdę o śmierci starego Hamleta i prosił o zemstę. Młody Hamlet tuż po zniknięciu ducha słania się na kolanach. Jego umysł jest wytrącony z równowagi. Zjawisko wywarło na młodym człowieku ogromne wrażenie, zwłaszcza, że bohater wciąż pamięta ojcowską miłość i wielkość, że wciąż cynicznie mówi o niewierności matki. Teraz ma potwierdzenie swych podejrzeń, że ojciec został zamordowany przez Klaudiusza.
Ta świadomość napawa Hamleta jeszcze większym obrzydzeniem do świata. Niesprawiedliwość, jaka się stała, rozdziera mu serce. Książę próbuje utrzymać się na nogach, sam dodaje sobie odwagi, postanawia pomścić zbrodnię. Bohater wypowiada słowa przysięgi, że będzie o krzywdzie ojca pamiętał.
Hamlet wie już teraz, że w Danii (i w ogóle w świecie) panuje ogromna obłuda. Ludzie uśmiechają się do siebie, a mają ręce pełne krwi i serce ciężkie od grzechów i niegodziwości. Hamlet z wielkim bólem i wściekłością zdaje sobie też sprawę, że i on będzie musiał się teraz uśmiechać, aby nie wydać się z zamiarem zemsty na stryju. Po złożeniu przysięgi na miecz, Hamlet modli się. Z pewnością o odwagę i pomysł na działanie – ale tego już Szekspir nie mówi.
Analiza III monologu Hamleta (O, jakiż ze mnie hultaj i cham podły!)
O, jakiż ze mnie hultaj i cham podły! – wers 773–841, akt II, scena 2.
Tekst dłuższy. Przeważa w nim ton emocjonalny, jak we wszystkich monologach Hamleta. Bohater zostaje sam nareszcie – jak mówi – po zakończeniu próby z aktorami i zamówieniu przedstawienia Zamordowanie Gonzagi.
Jest to monolog o duszy. Hamlet przeciwstawia siebie aktorowi, a przecież jego zachowanie na zamku to właśnie gra, udawanie kogoś, kim nie jest. Aktor poruszył Hamleta swoją grą na scenie. Bohater widział tylko próbkę recytacji, a przecież zauważył jak bardzo aktor wczuwa się w rolę. Jego organizm pobudzony jest przez słowa roli do tego stopnia, że reaguje tak, jakby aktor nie był graczem, ale tą konkretną postacią, w którą się wciela. Hamlet jest zachwycony mistrzostwem aktorstwa przybyłej trupy ze stolicy. Zwykły człowiek, żyjący współcześnie z Hamletem, mający swoje życie, cechy osobowe – staje się przed widzami starożytnym wojownikiem, albo królem, albo mężem Hekuby, bądź zdrajcą. Człowiek ten, aktor, nie tylko recytuje kwestię, ale też całym sobą imituje postać, z którą nic go przecież nie wiąże. Istota aktorstwa jest dla Hamleta czymś niesamowitym.
Sprawa duszy jest tu zasadnicza. Jaką duszę ma aktor, który gra tak autentycznie? Jaką duszę ma Hamlet, skoro zwleka z aktem zemsty? Hamlet analizuje teraz siebie. On, odwrotnie niż aktor, jest bardzo związany z kwestią, którą ma odegrać. Rola mściciela, dana Hamletowi przez ducha ojca, nie jest nie pasująca do sytuacji Hamleta. Chodzi o to, że bohater ma autentyczne, ważne powody, aby zagrać mściciela. Zabito jego ojca, więc teraz Hamlet musi działać. Tymczasem bohater dokonuje autoanalizy, po której okazuje się, że jest on marnym narzędziem zemsty. Hamlet czuje rozterkę z powodu nie wypełniania woli ojca i obowiązku zemsty. Hamlet doskonale zdaje sobie sprawę, że czas upływa, ze duch się może niecierpliwi. Postanawia teraz działać, a zacznie od znalezienia jeszcze lepszego dowodu zbrodni Klaudiusza. Hamlet chce poruszyć sumienie mordercy na przedstawieniu o otruciu króla.
Analiza IV monologu Hamleta (Być, albo nie być)
Zobacz oddzielny artykuł
Analiza V monologu Hamleta (To właśnie pora nocy sprzyjająca / Praktykom czarnoksięskim)
To właśnie pora nocy sprzyjająca / Praktykom czarnoksięskim... (Będę przemawiał do niej sztyletami) – wers 664–678, akt III, scena 2.
Scena nakłaniania Guildensterna do gry na flecie ma charakter symboliczny. Hamlet nie tylko demaskuje w niej dwulicowych kolegów, ale odkrywa przed całym światem z tragedii Szekspira, że jest człowiekiem nie do opanowania. Hamlet przez ten cały czas udawania szaleńca próbuje się wyrwać spod władzy złych ludzi, manipulatorów historią. Hamlet udowadnia, że nikt nie może na nim zagrać; że inni nie mają dostępu do duszy Hamleta; że jest człowiekiem wolnym. W takim stanie bohater rozpoczyna kolejny monolog.
Hamlet jest rozpalony zemstą. Noc jawi mu się jako pełna czarów, jako przeciwniczka dnia, w której królują siły szatańskie. Hamlet czuje w sobie moc do dokonania zbrodni. Ale idzie teraz do matki. Mimo że tak straszliwie go zawiodła; że okazała się marnością jako kobieca istota ludzka, Hamlet trzyma zemstę na wodzy. Zapowiada „mówienie do matki sztyletami” i na mówieniu chce poprzestać. Hamlet wie, że będzie przerażający dla Gertrudy, czuje w sobie przypływ prawgnienia krwi, jednak będzie to tylko symbol. Krew popłynie z serca Gertrudy przez wyrzuty sumienia, które Hamlet wzbudzi. Bohater nie ma zamiaru skrzywdzić kobiety, mówi na koniec: Pieczęci na tym dusza nie przyłoży.
Analiza VI monologu Hamleta (Modli się. Teraz mógłbym w mig to spełnić...)
Modli się. Teraz mógłbym w mig to spełnić... – wers 771–799, akt III scena 3.
W scenie modlitwy Klaudiusza, kiedy Hamlet ma doskonałą okazję zabić stryja i uczynić za dość ludzkiej sprawiedliwości, wtedy to odzywają się uczucia religijne Hamleta. Bohater zastanawia się bardzo logicznie nad tym, że śmierć Klaudiusza w chwili pojednania się z Bogiem nie będzie karą. Klaudiusz od razu pójdzie do nieba. Jego czyny będą mu przebaczone, bo tak stanowi religia – jeśli człowiek żałuje za grzechy, dostąpi zbawienia.
Hamlet nagle uświadamia sobie, że pomógłby tylko Klaudiuszowi w uzyskaniu wiecznego szczęścia. A przecież królewicz doskonale pamięta wstrząsające spotkanie z duchem ojca i zwierzenia ducha na temat wielkich cierpień, które musi znosić po śmierci. Klaudiusz otruł króla-Hamleta podczas snu. Stary Hamlet nie zdążył pojednać się z Bogiem, dlatego jego dusza szybko nie zazna spokoju. Świadomość tego rozdziera serce Hamleta, ale każe mu schować nóż do pochwy.
Analiza VII monologu Hamleta (Jak wszystko mnie oskarża i jak bodźca / Dodaje mojej opieszałej zemście!)
Jak wszystko mnie oskarża i jak bodźca / Dodaje mojej opieszałej zemście! – wers 204 – 248, akt IV, scena 4.
Hamlet spotyka kapitana wojsk norweskich, który właśnie zmierza w kierunku Polski. Bojowe nastawienie, ochoczość, ambicje kapitana udzielają się Hamletowi. Bohater zaczyna rozważanie:
Jak wszystko mnie oskarża i jak bodźca
Dodaje mojej opieszałej zemście!
I czym jest człowiek, jeśli jego życia
Główną wartością i targową ceną
Są sen i strawa? Jest zwierzęciem tylko.
Na pewno Ten, co stworzył nas z tak wielką
Zdolnością roztrząsania rzeczy byłych
I przyszłych, nie obdarzył nas tą władzą
I Boskim tym rozumem, by pleśniały
Nie używane.
Widok wojsk napawa Hamleta odwagą. Upomina sam siebie o czyn, o obowiązek zemsty, o zachowanie honoru. Hamlet odtąd jest już zdecydowany podjąć działanie. Monolog kończy się słowami: Bądźże odtąd krwawa, / Myśli ma, albo czeka cię niesława.