Nie znam – mówi J. Przyboś – wiersza bardziej jednolitego, liryki, w której przeżycie związało się więźbą słów tak ściśle i lapidarnie jak Polały się łzy…
Słowa
Polały się łzy me czyste, rzęsiste[…]stanowią ramę kompozycyjną utworu – rozpoczynają go bowiem i kończą. Ujmują w ten sposób w swoistą klamrę trzy wersy odnoszące się do trzech etapów w życiu człowieka: jego dzieciństwa, młodości i wieku dojrzałego. Powtarzające się słowa o płaczu nad własnym życiem podkreślają smutek, jakim przepełnione jest to wyznanie i nie dają żadnej nadziei na ukojenie. Rozrachunek z własną przeszłością okazuje się dramatycznie bolesny, bohater płacze, ponieważ uświadomił sobie, że życie przemija i pełne jest niezrealizowanych planów.
Każdy z wersów odnoszących się do kolejnego etapu życia bohatera wykazuje daleko idące podobieństwo w budowie. Poeta zastosował tu anafory, rozpoczynając każdy wers słowem „na” i dalej dookreślając, na co „polały się jego łzy” – na każdą kolejną fazę jego życia określaną wyrazistymi epitetami. Epitety te są tak dobrane, że rymują się, tworząc w ten sposób rym wewnętrzny, pozwalający poecie na osiągnięcie melodyjności wiersza. Dzieciństwo w ujęciu poety jest „sielskie” i „anielskie”, czyli wspaniałe, beztroskie, pełne ciepła. Dzięki zmiękczonej głosce „s” w słowach określających ten okres w życiu bohatera opis dzieciństwa oddaje owo ciepło, ma w sobie wiele delikatności. Inaczej jest już z młodością: „górna i durna” charakteryzowana jest przez mocne „r”. Wiek ten pełen górnolotnych planów okazał się „durny”, bowiem przedsiębrane przez zastanawiającego się nad swoim życiem bohatera działania nie mogły zostać zrealizowane, jego plany były niemożliwe do spełnienia. Następnie nadszedł wiek dojrzały, „wiek męski”, który podmiot liryczny określa mianem „wieku klęski”. Dominuje w nim gorzka świadomość poniesionej klęski, cierpienie, żal z powodu przemijania. W ten wersie również mamy dominującą głoskę „s”, ale tym razem nie ma już początkowej miękkości.
Prostota tego wiersza świadczy o jego wielkim artystycznym kunszcie. Zdaniem J. Przybosia jest to utwór niezwykły w historii literatury:
Nie znam poety, który na tak krótkiej przestrzeni uzyskał tak silny efekt uczuciowy.
Lapidarność, zwięzłość maksymalna – oto co uderza i miażdży słuchacza w tym wierszu […] jeśli ideałem nowoczesnej poezji jest […] „maksimum treści lirycznej w minimum słów” – wiersz ten jest rewolucyjnie nowatorski.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na budowę wersyfikacyjną tego utworu, ponieważ mocno ona czytelnika zaskakuje. Wiersz Polały się łzy… nie mieści się bowiem w żadnym schemacie wersyfikacyjnym – nie jest to ani wiersz sylabiczny, ani sylabotoniczny, ani toniczny. Przyboś mówi tu o
[…] prekursorskim odkryciu nowych dróg rytmiki […] Gdy chwytam uchem tok całego utworu, uderza mnie szczególna właściwość rytmiczna: mam wrażenie zarazem jednolitości i różnorodności, jakieś uczucie mieszane: spokoju i niepokoju.Dzięki tak dobranej rytmice wiersz ma charakter ustawicznej zmienności, jest dla czytelnika niespodzianką.
Polały się łzy… to jeden z ostatnich utworów Mickiewicza. Możemy zatem odczytywać go jako końcową wypowiedź wielkiego poety, swoiste podsumowanie drogi życia i drogi twórczej, tak, jak robi to J. Przyboś:
Choć wiem i wiedziałem, że nie był to wiersz z datą najpóźniejszą, że nie jest to utwór Mickiewicza chronologicznie ostatni, przyjmowałem go zawsze w swoim odczuciu jako słowo końcowe, najbliższe milczeniu. Jak napis ułożony na kamień grobowy, napis mówiący prawdziwie i najkrócej wszystko o życiu poety.