„Ciekawe, czyj to pogrzeb?”– zapytała sama siebie w duchu.
„Michała Aleksandrowicza Berlioza”– odpowiedział jej ktoś. Małgorzata odwróciła się zdziwiona i zobaczyła na ławce obok siebie Asasella. Zaczęli rozmawiać o kradzieży głowy Berlioza i kondukcie pogrzebowym. Asasello powiedział, że przysłano go do Małgorzaty z interesem – pewien samotny cudzoziemiec chce, żeby towarzyszyła mu na balu.
Małgorzata na początku nie chciała się zgodzić, ale kiedy Asasello zaczął słowo w słowo przytaczać fragmenty książki mistrza, poczytała to jako dobry znak i zgodziła się. Asasello dał jej w puzderku krem i polecił, aby dzisiaj wieczorem, w swoim mieszkaniu, wysmarowała się nim na całym ciele i czekała na dalsze instrukcje.
20. Krem Asasella
Wieczorem, będąc już u siebie, zgodnie z poleceniem Asasella Małgorzata rozebrała się i zaczęła wcierać krem w twarz. Zaczęły dziać się rzeczy niezwykłe – wszystkie zmarszczki spowodowane zgryzotami zniknęły, Małgorzata bardzo wypiękniała. Uradowana wtarła krem w całe ciało i odkryła, że znajduje się w stanie nieważkości. Asasello zadzwonił do niej i polecił wylecieć na miotle za miasto. Małgorzata napisała list pożegnalny do swojego męża, pożegnała się ze swoją służącą Nataszą i wyleciała zupełnie naga na miotle, ku ogromnemu zdumieniu stojącego przed domem współlokatora willi, Mikołaja Iwanowicza.
21. Lot
Małgorzata leciała na miotle nad miastem. Na polecenie Asasella krzyknęła "Niewidzialna" i w tym samym momencie zniknęła przechodniom z oczu. Przypadkowo trafiła do domu znienawidzonego krytyka Łatuńskiego, który pogrążył jej ukochanego mistrza. Gospodarza nie było w domu, więc Małgorzata w ramach zemsty totalnie zdemolowała mu mieszkanie. W pewnym momencie do Małgorzaty przyłączyła się jej służąca Natasza, lecąca na Mikołaju Iwanowiczu, który pod wpływem kremu Asasella zamienił się w wieprza. Obie kobiety dotarły za miasto, gdzie czekał na nie Asasello w pięknym kabriolecie. Asasello i Małgorzata polecieli samochodem na Sadową.
22. Przy świecach
W mieszkaniu na Sadowej Małgorzata poznała Wolanda, Hellę (ową kobietę o rudych włosach i z pręgą na szyi), Behemota i Korowiowa, alias Fagota. Mieszkanie nieboszczyka Berlioza powiększyło się do nieprawdopodobnych rozmiarów. Korowiow wyjaśnił Małgorzacie, że Woland raz do roku organizuje wielki bal wiosenny przy pełni księżyca i w tym roku jako jego miejsce wybrał Moskwę. Z racji, że Woland jest samotny, na czas balu potrzebuje gospodyni. Utarła się tradycja, że musi mieć ona na imię Małgorzata i pochodzić z miasta, w którym bal się odbywa. Małgorzata zgodziła się pełnić rolę gospodyni balu. W mieszkaniu zjawiła się także Natasza z Mikołajem Iwanowiczem i wyraziła chęć uczestniczenia w balu. Zbliżała się północ.
23. Wielki bal u szatana
Zaczęły się przygotowania do balu. W basenie jednej z komnat Hella i Natasza oblały całe nagie ciało Małgorzaty krwią, a potem olejkiem różanym. Założono jej buty z płatków róży, na głowę wsadzono diadem, a na szyi zawieszono łańcuch z ciężkim medalionem, przedstawiającym czarnego pudla. Korowiow radził Małgorzacie, by była bardzo uprzejma wobec wszystkich gości, aby nie zapomniała o nikim, tak, aby każdy wiedział, że gospodyni balu zwróciła na niego uwagę. Na sygnał Behemota „Bal!!!” bal zwalił się na Małgorzatę najpierw pod postacią ogromnej jasności, a potem niebywałego huku. W jednej z komnat orkiestra dyrygowana przez Straussa grała walca. W innej komnacie grał zespół jazzowy.
Małgorzatę usadowiono na podeście. Oparła prawą nogę na poduszce. Z kominka, który zamienił się w ogromną czeluść zaczęli przychodzić goście – pojawiły się trumny, z których wychodzili potępieńcy, przybierający ludzką postać. Wszystkie kobiety były nagie, na nogach miały jedynie piękne pantofelki. Wszyscy przychodzący goście całowali Małgorzatę w kolano. Korowiow przedstawiał Małgorzacie po kolei gości. Królowa balu zwróciła uwagę na jedną z kobiet. Miała na imię Frieda i zabiła swoje dziecko tuż po narodzeniu, wkładając mu do ust chusteczkę i grzebiąc żywcem. Teraz w ramach kary codziennie pokojówka kładła jej przy łóżku ową chusteczkę. Frieda próbowała ją zniszczyć wszystkimi możliwymi sposobami, ale to nic nie dawało.
Małgorzata była już bardzo zmęczona, bolały ją mięśnie, a kolano spuchło od pocałunków. W pewnym momencie na balu pojawił się Woland, z głową Berlioza na tacy. Woland zaczął rozmawiać z Berliozem, którego oczy nagle ożyły. Woland powiedział, że skoro Berlioz uważa, że po śmierci jest tylko pustka i nicość, to dostanie to, w co wierzy. Z głowy Berlioza pozostała sama czaszka, a jej wieko otworzyło się. Nagle na sali pojawił się baron Meigel, który sam ofiarował się Wolandowi na usługi. Asasello zabił barona, napełnił czaszkę Berlioza jego krwią, wzniósł toast i wypił. Potem dał ów dziwny kielich Małgorzacie, ona wypiła także. Nagle mieszkanie zaczęło się zmieniać i przybrało swój dawny wygląd.
24. Wydobycie mistrza
W mieszkaniu wszystko było tak, jak przed balem, głodna Małgorzata posilała się. Woland spytał się jej, co chce w zamian za bycie gospodynią balu. Małgorzata powiedziała, że pragnie, aby Friedzie przestano przynosić jej chusteczkę. Woland zaśmiał się i trochę zdenerwował, narzekając, że miłosierdzie wciśnie się wszędzie niezależnie od tego, jak bardzo będzie się chciał jego pozbyć. Powiedział, że przerwanie cierpienia Friedy nie leży w jego kompetencji, ale może to zrobić Małgorzata.
Małgorzata kazała przywołać Friedę i powiedziała, że jej wybaczono i że nie będą jej już więcej przynosić chusteczki. Małgorzata już miała odchodzić, gdy Woland zatrzymał ją i poprosił, aby teraz wyraziła swoje prawdziwe życzenie – to z którym przyszła na bal. „Chcę, by mi natychmiast, w tej chwili zwrócono mego ukochanego mistrza” – powiedziała Małgorzata i w tym momencie mistrz stanął przed nimi.
Woland zaczął z nim rozmawiać i dowiedział się, że mistrz napisał książkę o Poncjuszu Piłacie, ale wszystkie jej egzemplarze spalił. „To niemożliwe, rękopisy nie płoną!” – powiedział Woland i w jednej chwili miał w ręku maszynopis książki. Woland postanowił, że kochankowie wrócą do swojej sutereny. Małgorzata stwierdziła, że jest to niemożliwe, ponieważ na pewno mieszka tam już ktoś inny. Korowiow sprawdził w wyczarowanej przed chwilą księdze meldunkowej, że w suterenie jest teraz zameldowany niejaki Alojzy Mogarycz. W jednej chwili jego nazwisko zniknęło z księgi.
W pokoju pojawiła się świta Małgorzaty – Natasza i Mikołaj Iwanowicz. Natasza wyraziła chęć zostania wiedźmą, a Mikołaj Iwanowicz prosił, aby wystawić mu zaświadczenie informujące o tym, gdzie był owej nocy. Hella na polecenie Behemota napisała:
„Zaświadcza się niniejszym, że okaziciel niniejszego zaświadczenia, Mikołaj Iwanowicz, spędził wyżej wymienioną noc na balu u szatana, gdzie został zaangażowany jako środek lokomocji (wieprz). Podpisano – Behemot”.W pokoju pokazał się także Warionucha, prosząc, aby zwolniono go z funkcji wampira. Warionucha obiecał, że już nigdy nie będzie ubliżał nikomu przez telefon i został zwolniony. Małgorzata dostała w prezencie od Wolanda złotą podkowę wysadzaną brylantami, wychodząc z mieszkania jednak zgubiła ją. Zgubę znalazła Annuszka (ta sama, która rozlała olej) i postanowiła ją sobie przywłaszczyć. Podkowę odzyskał Asasello.
W godzinę później mistrz i Małgorzata znaleźli się w swojej suterenie. Małgorzata wzięła do ręki bruliony z powieścią i zaczęła czytać…
25. Jak procurator usiłować ocalić Judę z Kiriatu
Nad Jeruszalaim szalała burza. U procuratora zjawił się jego zaufany szpieg, komendant tajnej służny, Arfaniusz. Procurator rozkazał Arfaniuszowi jak najszybciej zorganizować pogrzeb złoczyńców. Piłat obawiał się także, że Juda z Kiriatu, który zdradził Jeszuę, zostanie tej nocy zasztyletowany, a pieniądze, które otrzymał od kapłanów podrzucone do świątyni z informacją, że Juda oddaje je z powodu wyrzutów sumienia. Procurator polecił Arfaniuszowi, aby ocalił Judę przed śmiercią.
26. Złożenie do grobu
Arfaniusz udał się na ulicę Grecką, gdzie spotkał Greczynkę Nisę. Odwiedził jej mieszkanie i po pięciu minutach wyszedł. Nisa przebrała się i także opuściła dom. Na mieście spotkała Judę z Kiriatu – swojego kochanka. Juda chciał ją odwiedzić z racji nieobecności jej męża, Nisa jednak nie zgodziła się. Powiedziała Judzie, że spotkają się za miastem, na plantacji oliwek. Juda poczekał chwilę, aż Nisa odejdzie – aby nikt nie widział ich razem – i udał się we wskazane miejsce. Za bramą dopadło go dwóch mężczyzn, wołając „Ileś dziś dostał? Mów, jeśli ci życie miłe!” Juda odpowiedział, że trzydzieści tetradrachm. Jeden z mężczyzn wbił Judzie nóż w serce aż po rękojeść, drugi zabrał sakiewkę i przyczepił do niej karteczkę. Sakiewkę mężczyźni podrzucili do domu arcykapłana.
Arfaniusz udał się do procuratora i doniósł mu o zabiciu Judy. Zdał też relację z pogrzebu skazańców – ciało Jeszui zostało zabrane z krzyża przez Mateusza Lewitę, ale odnaleziono je i pogrzebano. Arfaniusz opuścił procuratora.
Potem u procuratora zjawił się Mateusz Lewita. Oświadczył, że pragnie zabić Judę z Kiriatu. Piłat odpowiedział mu, że Juda już nie żyje i że to on sam, procurator, zabił go.
27. Zagłada mieszkania numer pięćdziesiąt
W sobotę o świcie nie spało całe piętro pewnej moskiewskiej instytucji. Prowadzono tam śledztwo w sprawie Wolanda. Sprawa ta zalatywała diabelstwem i hipnotyzerstwem. Na przesłuchaniu zjawił się jako pierwszy przewodniczący komisji akustycznej Siemplejarow, potem przewodniczący Głównej Komisji Nadzoru Widowisk Prochor Piotrowicz, który odnalazł się w swoim garniturze. Natrafiono na ślad Lichodiejewa, który podobno leci samolotem z Jałty do Moskwy. Śledczy odwiedził także w klinice Iwana Bezdomnego, który odpowiadał rzeczowo na pytania i oświadczył, że już nigdy więcej nie będzie pisał wierszy.
Oczywiście wielokrotnie próbowano złapać przestępców w mieszkaniu numer pięćdziesiąt na Sadowej, ale ani razu nie zastano tam nikogo. Lichodiejew przyleciał do Moskwy i poprosił, aby zamknięto go w opancerzonej celi. Podobnie prosił odnaleziony nagle administrator Warionucha oraz Rimski, przybyły pociągiem z Leningradu. Przesłuchiwano także Annuszkę oraz przybyłego z nie dziwiącym już nikogo zaświadczeniem Mikołaja Iwanowicza.
Nagle zaczęły dochodzić wieści, że fatalne mieszkanie na Sadowej daje znaki życia. Śledczy przybyli na miejsce, w mieszkaniu zastali jedynie kota, trzymającego w łapach prymusa. Śledczy próbowali bezskutecznie złapać kota w sieć. Potem rozpoczęła się strzelanina, a kota nie wiedzieć czemu imały się kule. Behemot chlusnął benzyną, która sama się zapaliła i przez okno opuścił mieszkanie. W tym samym czasie, gdy na Sadową pędziły wozy strażackie, z okien wraz z dymem wyleciały trzy ciemne męskie sylwetki i jedna sylwetka nagiej kobiety.
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 -