W jednej z ostatnich scen zaprezentował swoje prawdziwe oblicze, które w odróżnieniu od reszty kompanów nie było przerażające:
Behemotowi noc oderwała jego puszysty ogon, odarła go z futra, rozrzuciła strzępy sierści po mokradłach. Ten, który zabawiał księcia ciemności jako kot, objawiał się teraz jako szczuplutki chłopak, demon–paź, najwspanialszy błazen, jakiego znał świat. Teraz i on także zamilkł i pędził bezszelestnie, podstawiając swoją młodą twarz pod napływającą od księżyca poświatę.
Fagot, czyli Korowiow – facet ma wąsiki jak kurze piórka, maleńkie, ironiczne i na wpół pijane oczka, a kraciaste porcięta podciągnięte są tak wysoko, że widać brudne białe skarpetki. Z innego fragmentu dowiadujemy się jeszcze o jego wyglądzie: Malutka główka, dżokejka, kusa kraciasta marynareczka utkana z powietrza... Miał ze dwa metry wzrostu, ale w ramionach wąski był i chudy niepomiernie, a fizys, proszę zauważyć, miał szydercza. Dał się poznać czytelnikowi zwłaszcza jako kompan Behemota w rozlicznych psikusach.
Bohater ten dał się poznać jako niezwykle zabawna postać, jednak jego prawdziwe oblicze było dużo poważniejsze i przerażające:
Należy wątpić, czy ktokolwiek poznałby w tym, który pędził teraz tuż obok Wolanda, po prawej ręce Małgorzaty, Korowiowa –Fagota, samozwańczego tłumacza tajemniczego i nie potrzebującego bynajmniej żadnych tłumaczy konsultanta. Zamiast tego, który opuścił Worobiowe Góry w podartym stroju cyrkowca jako Korowiow–Fagot, galopował teraz cicho podzwaniając złotym łańcuchem uździenicy ciemnofioletowy rycerz o mrocznej twarzy, na której nigdy nie zagościł uśmiech. Wspierał brodę na piersi, nie patrzył na księżyc, nie interesowała go ziemia, pędząc obok Wolanda rozmyślał o jakowychś swoich sprawach.Potwierdzało to pogłoski, że kiedyś był rycerzem, który w nieznany sposób naraził się siłom nieczystym, za co został skazany na wieczne potępienie. Można też wysnuć inną teorię o jego wcześniejszym wcieleniu. Fakt, iż czasami przedstawiał się jako były regent chóru cerkiewnego można odczytywać jako przyznanie się do tego, że niegdyś zawiadywał anielskim zastępem, lecz z jakichś powodów został strącony z nieba do piekła.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -