Trzydziestoletni narrator (Villon) opowiada o pobycie więzieniu. Po trosze ironicznie, po trosze złośliwie wyraża się o biskupie, który był jego oprawcą. Nie chce jednak pomsty na księdzu, wie, że Bóg go sam osądzi. Zgodnie z nauką Kościoła modli się za swego wroga. Jest to jednak „pikardzki pacierz” czyli modlitwa niewierzącego, która na pewno nie zostanie spełniona. Natomiast szczerą modlitwę kieruje Villon w intencji Króla Ludwika, swego wybawiciela. Prosi dla niego o dobra ziemskie i pośmiertne.
Narrator, choć nie posiada wiele mienia, pragnie teraz spisać swój jedyny i nieodwołalny testament:
Piszę go w sześćdziesiątym rokuRozpoczyna się spowiedź grzesznika, który jednak wierzy, że Bóg, karzący jedynie zatwardziałych, pragnie jego zbawienia. Źródła swojej skłonności do grzechu upatruje Villon w nędzy i cierpieniu. Przytacza historię Diomedesa, nędzarza i łotra, z czasów króla Alexandra, który przywiedziony przed oblicze cesarza i zapytany o przyczyny jego występków odpowiedział, że został złodziejem z powodu „nędzy nazbyt srogiej”. Na te słowa monarcha odmienił jego dole, a Diomedes odtąd stał się zacnym człowiekiem. Villonowi marzy się podobny los.
Y pierwszym, kiedy mnie wyzwolił
Dobry król z kaźniey y wyroku
Y znów ku życiu mnie pozwolił;
Za co, póki mi serce biie,
Zawżdy on będzie móy dobrodziey,
Y czcić go będę, póki żyię;
Dobra przepomnieć się nie godzi.
Narrator biedzi nad swą zmarnowaną młodością. Żałuje, że zamiast pilnie się uczyć, szalał bardziej niż inni. Teraz jest nędzarzem, choć mógł mieć dom i miłość. Przyznaje, że kochał nie raz, ale obecnie głód i bieda odwodzą go od miłosnych dróżek. Wspomina ponadto swoich dawnych kompanów: wielu już pomarło, ale wśród tych, co wciąż chodzą po ziemi, są zarówno biedni, jak i bogaci. Jak odmienne są ich losy: możni żyją spokojnie, drwiąc z biedy za zastawionymi smakowitym jadłem stołami. Biedacy, jak Villon nie mając nic, muszą chodzić po prośbie. Tak się przedstawia średniowieczny nędzarz:
Biedakiem iestem iuż od młodu -
Ot, niebożęta leda iacy ! -
Oyciec móy był z biednego rodu,
Toż praszczur, co był zwan Horacy.
Bieda nas ściga aż do trumny.
Gdzie zewłok przodków mych złożony,
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 -