Porfiry Pietrowicz - sędzia śledczy policji petersburskiej, znakomity psycholog, wprawnie manipulujący psychiką podejrzanego o zabójstwo Raskolnikowa. Porfiry jest trzydziestopięcioletnim mężczyzną małego wzrostu, tęgawym, gładko ogolonym, z pulchną i pozornie dobrotliwą twarzą, w której jednak zwracają uwagę oczy "o ciekłym, wodnistym połysku". Już w pierwszej rozmowie z Raskolnikowem okazuje się niebezpiecznym przeciwnikiem: żywo reaguje na każde wypowiadane słowo, potrafi usypiać czujność indagowanego i wyciąga dalekosiężne wnioski z zachowania rozmówcy i sposobu jego wysłowienia. udaje mu się np. zachwiać pozornym spokojem Raskolnikowa i sprowokować jego wzburzenie. Umiejętnie nawiązuje do artykułu Raskolnikowa
O zbrodni. Ponieważ nie dysponuje niepodważalnymi dowodami jego zbrodni, a także odczuwa coś w rodzaju szacunku i sympatii dla intelektu i osobowości swojej ofiary, usilnie próbuje uzyskać przyznanie się winowajcy. Prowadzi więc konsekwentnie swoją subtelną i ocierającą się o dobre aktorstwo grę psychologiczną. Niby przypadkiem konfrontuje Raskolnikowa z malarzem Mikołajem przyznającym się do zabójstwa, by wyzwolić w rzeczywistym sprawcy odruch ratowania niewinnego przed oskarżeniem. Na koniec Porfiry sam odwiedza Raskolnikowa w jego izdebce i przedstawia mu kolejne stadia i meandry żmudnego procesu osaczania podejrzanego. Prezentuje też swoją trafną psychologiczną analizę pobudek zbrodniczego czynu i otwarcie stwierdza: "Pan zabił". Proponuje Raskolnikowowi przyznanie się do winy dla zachowania resztek godności i z potrzeby ekspiacyjnego "przyjęcia cierpienia" - jego postawa odnosi zamierzony skutek.
Pulcheria Aleksandrowna Raskolnikowa - matka Raskolnikowa i Duni. Mimo swych czterdziestu trzech lat wygląda na młodszą. Jej włosy zaczęły już siwieć i rzednąć, a wokół jej oczu pojawiły się zmarszczki, lecz mimo to nadal jest kobietą piękną i starzeje się z godnością. Choć los jej nie oszczędza, nigdy nie traci pogody ducha. Jest stateczną, zrównoważoną kobietą, posiadającą prawe i czyste serce.
Pulcheria Aleksandrowna była uczuciowa, ale nie ckliwa; była nieśmiała i uległa, jednak tylko do pewnej granicy: ustępowała w wielu rzeczach i godziła się nawet z tym, co było wbrew jej przekonaniom, przy tym wszystkim jednak istniała pewna granica uczciwości, zasad moralnych i wewnętrznego przekonania, której nie przekroczyłaby pod żadnym pozorem.
strona:
- 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 -