Sonia była blondynką lat może osiemnastu, niskiego wzrostu, szczupła, lecz dość przystojna, o cudownych, niebieskich oczach.Jej pojawienie się w pokoju umierającego wywołuje zgorszone szepty tłumu gapiów. Już sam jej ubiór jest rażąco nieprzyzwoity, jednoznacznie wskazujący na profesję prostytutki; ma na sobie jedwabną suknię z nadzwyczaj długim i śmiesznym ogonem i jasne buciki, na głowie zaś słomiany, okrągły kapelusik ozdobiony jaskrawym piórem ognistego koloru. Mimo wieczornej pory w ręku trzymała parasolkę od słońca. Tylko jej blada i wychudła twarz zdradzała przerażenie.
Powyższy obraz mocno kontrastuje z innym, gdy Sonia odwiedza Raskolnikowa, by podziękować mu za okazaną pomoc. W pierwszej chwili wszyscy spojrzeli na nią ze zdziwieniem i ciekawością. Sam Raskolnikow ledwo ją poznał. Oto stanęła przed nimi bardzo młoda, nieśmiała i skromnie, a wręcz ubogo ubrana dziewczyna.
Miała na sobie zwyczajną, codzienną sukienkę, na głowie zaś niemodny, stary kapelusz; z wczorajszego stroju pozostała jej jedynie parasolka, którą trzymała w ręku.Jej ruchy zdradzały wielkie zakłopotanie, nie do końca wie, jak ma się zachować w towarzystwie. Ale jej skromność, dziecięca nieśmiałość i przyzwoite maniery sprawiają, że zjednuje sobie ludzi.
Sonia jest córką Marmieładowa z pierwszego małżeństwa. Z powodu złych warunków materialnych rodziny (spowodowanych w znacznej części przez pijaństwo ojca), nie zdobyła żadnego wykształcenia. Nękana prze macochę, Katarzynę Iwanowną, pretensjami o status "darmozjada", kiedy nie może znaleźć zatrudnienia jako szwaczka, decyduje się (mając także na względzie biedę przyrodniego rodzeństwa) pójść na ulicę: uprawia profesję prostytutki z policyjnym "żółtym biletem", odcinającym jej powrót do normalnego życia i społeczeństwa "przyzwoitych ludzi".
Pełna pokory i dobroci, zawsze gotowa do chrześcijańskiego przebaczenia zachowuje w poniżających okolicznościach życiowych godność i człowieczeństwo. Napotyka na swej drodze Raskolnikowa poznaje go przy łożu umierającego ojca. Ujęta jego dobrocią (student ofiarowuje ostatnie pieniądze na pogrzeb nieszczęśliwego alkoholika) zaczyna go odwiedzać. Dostrzega, że jest to jedyny znany jej człowiek, który traktuje ją z szacunkiem, bez cienia wyższości i pogardy dla jej sposobu zdobywania środków na utrzymanie siebie i rodziny. Ich kontakty i spotkania stają się coraz częstsze: w obskurnym i biednym pokoiku Soni "morderca i jawnogrzesznica" czytają razem Nowy Testament, znajdując w księdze wybaczenia duchową podporę. Losy Soni coraz silniej sprzęgają ją z życiem Raskolnikowa: dziewczyna omal nie pada ofiarą intrygi Łużyna, odtrąconego konkurenta siostry Raskolnikowa, Duni. Z nienawiści do jej brata Łużyn chce się zemścić ugodziwszy w Sonię podrzuca jej sturublowy banknot, by oskarżyć o złodziejstwo. Triumf Łużyna uniemożliwi bystry świadek całej intrygi, także Raskolnikow stanie w obronie posądzonej. Zakochana w swym obrońcy i człowieku, przywracającym jej poczucie godności, Sonia dowiaduje się od Raskolnikowa o popełnionej przez niego zbrodni. Reaguje bardzo nietypowo, mówiąc: „cóżeś sobie wyrządził", ofiarowując mu wybaczenie i miłość, deklarując chęć pójścia z Raskolnikowem na katorgę. Nie znajduje jednak jeszcze wówczas odzewu na propozycję oddania się w ręce sprawiedliwości, wzięcia na siebie odpowiedzialności za popełniony czyn i zmazania go pokutą. Kiedy jednak po pewnym czasie Raskolnikow uda się na policję, by przyznać się do zabójstwa, stanie przed sądem i zostanie skazany na osiem lat katorgi, Sonia będzie mu towarzyszyć na Syberii. Wraz z odmienionym Raskolonikowem przeżywa odrodzenie się jego wiary i powrót do wywiedzionej z najgłębszych podstaw chrześcijaństwa filozofii wybaczającej miłości.
strona: - 1 - - 2 -