Zaintrygowany Raskolnikowem wynajmuje pokój, przylegający do izdebki Soni i podsłuchuje rozmowę studenta i młodej prostytutki, z których dowiaduje się o zamordowaniu starej lichwiarki. Jego dalsze działania są w równym stopniu nieoczekiwane, co niewytłumaczalne: nie przyjęte przez Dunię 10 tys. rubli Swidrygajłow spożytkuje na zapewnienie opieki w sierocińcu dzieciom Marmieładowych po śmierci ich matki, Katarzyny Iwanownej. W długiej rozmowie z Raskolnikowem w restauracji spowiada się ze swego życia pełnego szalbierstw, krzywd wyrządzanych ludziom, podłości, uwiedzeń, perwersji erotycznych będących skutkiem upodobania do nieletnich dziewcząt. Swidrygajłow powiadamia także Dunię o zbrodni brata i proponuje, (dla zdobycia jej względów) pomoc w ucieczce Rodiona. Nie udaje mu się jednak zdobyć w ten sposób dziewczyny, która odtrąca zdecydowanie względy uwodziciela. Wreszcie spotyka się z Sonią i ofiarowuje jej tysiąc rubli, by mogła towarzyszyć Raskolnikowi w jego rychłej wędrówce na katorgę. Wszystkie te postępki Swidrygajłowa, nieoczekiwane u człowieka bez zasad moralnych i skrupułów, nie tylko są dowodem jego nieobliczalności, ale także rodzajem ekspiacji za dotychczasowe życie, z którego ohydy i skutków autodestrukcyjnych inteligentny cynik zaczyna zdawać sobie sprawę.
Nawet Raskolnikowa dziwią jego altruistyczne odruchy. Próbuje dociec, na czym polega ich wspólne podobieństwo:
Jednak co oni mogą mieć ze sobą wspólnego? Nawet ich zbrodnie nie mogły być do siebie podobne. Przy tym ten człowiek był niesympatyczny, ewidentnie bardzo zepsuty, na pewno chytry i obłudny, prawdopodobnie bardzo zły. Opowiadają o nim przeróżne rzeczy. Zajął się dziećmi Katarzyny Iwanowny, to prawda, ale kto wie, po co i dlaczego to zrobił. Widocznie ma jakieś zamiary i plany.
Raskolnikow widzi w takim postępowaniu jakieś nieczyste zamiary. Nie wierzy w czyste intencje Swidrygajłowa. Mówi o nim:
Że też mogłem choć przez chwilę czegoś spodziewać się po tym łotrze, lubieżnym rozpustniku i łajdaku!
Ostatnie godziny swego życia Swidrygajłow spędza w hotelu wśród majaków wyobraźni, przypomnień dawnych niegodziwości, nawiedza go wizja samobójczyni i perwersyjne, oniryczne wyobrażenie lubieżnej dziewczynki. Świtem wychodzi z hotelu i na ulicy popełnia samobójstwo, strzelając sobie w skroń z rewolweru.
strona:
- 1 - - 2 - - 3 -