„- Popełznę naprzód i rozejrzę się - powiedział Lasse. - Jeśli go nie ma, to krzyknę do was. Liczcie do stu! Jeśli do tego czasu nie krzyknę, to możecie iść za mną, bo będzie to znaczyło, że Wodnik jest”.
Chłopiec nie krzyknął. Bossę i Olle, Lisa, Anna i Britta poczołgali się w jego kierunku, aby zobaczyć zjawę:
„Wodnik siedział! Był zupełnie nagi. I grał. Słychać to było dość słabo wśród szumu wody. Nie było go też widać dokładnie, bo było przecież ciemno. Siedział tam w każdym razie, to widzieliśmy”.
Grał… piosenkę strażacką, co zdziwiło dziewczynki. Okazało się, że Wodnika udawał Lasse! Siedział na wielkim głazie i wygrywał na grzebieniu zupełnie goły.
Prócz zamiłowania do ciągłych żartów cechą Lassego była także niezwykła sprawność fizyczna i odwaga. Biegał najszybciej z całej szóstki, co wielokrotnie udowadniał w rozmaitych zawodach a także podczas niebezpiecznej przygody ze złym baranem Urlikiem na wyspie nieopodal skalnych pagórków. Wówczas to chłopiec uratował pozostałe dzieci, gdy nie bacząc na swoje zdrowie, a nawet życie, zamknął barana w szopie.
Do groźnego spotkania doszło podczas wycieczki w Góry Skaliste. Gdy dzieci wyszły z jeziora po kąpieli na wyspę, pierwszą rzeczą, jaką ujrzeli był zły baran z Zagrody Północnej. Miał wielkie, zakrzywione rogi i posępną minę. Nie mógł nigdy paść się na pastwisku razem z trzodą, ponieważ przeskakiwał przez wszystkie płoty i atakował każdego, kogo zobaczył. Z tego powodu na wiosnę pasł się na wyspie zupełnie sam, przewożony na miejsce przez ojców dzieci.
Dzieci zupełnie zapomniały, że zły baran Ulrik przebywał akurat na wyspie:
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -