Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl
Tren X jest pisany wierszem stychicznym, trzynastozgłoskowym o schemacie (7+6). Jest to liryka wyznania podmiotu, liryka bezpośrednia. Jeśli chodzi o linię intonacyjną nie sprawia ona w tym utworze zbytnich kłopotów, ponieważ jest w najwyższym stopniu podporządkowana składni zdania pytającego. Z takich właśnie elementów składa się w zasadzie prawie cały utwór. Składnia pytajna w szczególności sprzyja układom paralelnym członów wersowych, choć zdarza się, że ów paralelizm nie jest tak wyraźny przez zabiegi składniowe w obrębie wersu (np. ww. 5 i 6).

Jest to kolejny utwór, który rozpoczyna się apelem do zmarłej Orszuli:
Orszulo moja wdzięczna, gdzieś mi się podziała?
Fragment ów zawiera więcej informacji niż czytelnik jest w stanie przypuszczać. Po pierwsze nadaje ton pytajny, po drugie określa stopień zażyłości podmiotu wołającego z osobą, do której się zwraca, po trzecie wskazuje na role podmiotu, po czwarte określa sytuację liryczną.

Ton pytajny dyktuje warunki intonacyjne, rytmiczne i filozoficzne w całym utworze. Rolę podmiotu jako ojca widzimy przede wszystkim w określeniach wskazujących na stopień zażyłości z córką. Chodzi o epitet wdzięczna oraz zaimek dzierżawczy moja. Rola filozofa zawarta jest tu pośrednio, właśnie poprzez ton pytajny. Można by go określić jako istotę poszukującą. Zaś o sytuacji lirycznej możemy wnioskować tyle tylko, że mamy do czynienia z poczuciem straty, z którego wynika rozpacz. Będzie to znajdowało potwierdzenie w kolejnych wersach utworu.

Utwór składa się w lwiej części z pytań, na które nie pada żadna konkretna odpowiedź. Nie są to oczywiście pytania retoryczne, gdyż wyraźnie odczuwalna jest potrzeba odpowiedzi. Dla każdego humanisty sprawa życia, śmierci i sytuacji pozagrobowej była dość klarowna. Wykształcony człowiek doby renesansu znał doskonale Pismo Święte oraz tak zwanych pisarzy pogańskich (antycznych) wraz z całym towarzyszącym im bagażem mitologicznym. Wiele przekonań i wyobrażeń było kreowanych w sposób synkretyczny, czyli łączący obie te tradycje jako nie będące wzajemnie opozycyjne. Owe dwie jakości traktowane były równorzędnie i jako takie współtworzyły model kulturowy (umysłowy) czasów dawnych. Znany jest horacjański topos non omnis moriar. Dodać należy do tego filozofię stoicką, nakazującą odrzucić nietrwałą miłość do rzeczy materialnych i pozostanie obojętnym nawet wobec śmierci (por. tren IX). Kochanowski wraz z całą swoją twórczością doskonale wpisywał się w ówczesny model umysłowości, który jednocześnie sam współtworzył.

Należy o tym wszystkim pamiętać, gdy analizuje się sytuację liryczną. Poeta-ojciec z żalem opłakuje zmarłą córkę i pyta:
gdzieś mi się podziała?
Od humanisty tego formatu, co Kochanowski oczekujemy raczej pewności niż serii pytań. Chcemy więc być przekonani, iż pytania owe odwołują się raczej do erudycji czytelnika, który musi udzielić sobie odpowiedzi samemu, lecz taką opcję już wykluczyliśmy – to nie są pytania retoryczne. Każde pytanie odwołuje się do znanego motywu występującego w utworach o tematyce funeralnej. Nie wiadomo nawet, według jakiego klucza należałoby odpowiadać.

Problem pytań zrodził się z chwilą, kiedy podmiot postanowił zwrócić się do zmarłej córki, której ciało spoczywa już w trumnie, w grobie (por. tren VII). Podmiot uświadamia sobie, że musi zwrócić się do istoty (bytu), która znajduje się w innym miejscu, w innym wymiarze niż on sam, w związku z czym, aby mógł zostać zrozumiany, czuje potrzebę zlokalizowania swojej Orszulki:
W którą stronę, w którąś się krainę udała?
Na tej właśnie płaszczyźnie rodzi się dramat i problem. Podmiot zadaje serię pytań, korzystając przy tym z całej swojej erudycji. Pyta o pośmiertne drogi wywodzące się z tradycji chrześcijańskiej, mitologicznej, lecz odpowiedź nie pada z nikąd. Ja liryczne, które jawi się czytelnikowi jako poeta doctus nie doczekuje się odzewu. Stąd wniosek, że żadna wiedza ani żadna religia nie dają prawdziwej wiedzy eschatologicznej. Być może nie dają w takim razie żadnej pewnej wiedzy. Nie dają już oparcia, skoro ich treści nie stają się użyteczne.

Ani niebo (rozumiane w sensie chrześcijańskim lub mitologicznym), ani raj, wyspy szczęśliwe, ani reinkarnacja (życie pod postacią słowika) ani czyściec nie są miejscami przebywania Orszulki. Nie wiadomo czy i gdzie dociera głos, który zdaje się być właśnie owym biblijnym głosem wołającego na pustyni. W konsekwencji uwaga mówiącego zwraca się w akcie desperacji do jakiegoś miejsca przedwiecznego, na które nie ma już żadnej nazwy, a w którym dziecko mogło przebywać zanim się narodziło. Niewystarczalność tego, co podmiotowi znane zmusza go do podjęcia desperackiego kroku rozpaczy:
Czyś po śmierci tam poszła, kędyś pierwej była,
Niżeś się na mą ciężką żałość urodziła?

Dramatyzmu wypowiedzi poetyckiej przydaje narzucająca się anafora wynikająca ze składni zdania pytającego. Chodzi o powtarzające się zaimki czyś, czyliś, czy, czyli.

Wszelkie pytania skierowane są do Urszuli stanowią równocześnie apele, są wołaniami. Mają więc podwójną, złożoną funkcję, co dodatkowo komplikuje sytuację komunikacyjną. W dużym uproszczeniu wygląda to tak, jakby każde pytanie dotyczące określonego miejsca było jednocześnie wołaniem w tę konkretną przestrzeń pośmiertną. W obliczu braku odpowiedzi podmiot zaczyna podejrzewać, że córka w ogóle go nie pamięta, że nie wie co się z nim dzieje (ww.7-8). Wykazuje jednak determinację i ponawia wołania aż do wezwania rzuconego w nieznane.
Zakończenie przybiera postać znanego fragmentu:
Gdzieśkolwiek jest, jesliś jest, lituj mej żałości,
A nie możesz li w onej dawnej swej całości,
Pociesz mię, jako możesz, a staw sie przede mną
Lubo snem, lubo cieniem, lub marą nikczemną.

Wypowiedziana jest wreszcie treść najważniejsza dla całego utworu. Po to właśnie podmiot rozpoczął swój monolog – aby uzyskać pocieszenie. Żądanie owo jest o tyle bardziej wymuszone przez dramatyzm sytuacji, o ile ojciec nie wie wcale, czy w ogóle zostanie usłyszany (nie mówiąc już u wysłuchaniu). Zjawienie się mary znikomej (nikczemnej) byłoby potwierdzeniem sensowności podjętych wysiłków. Podobne zdarzenie będzie miało miejsce w Trenie XIX, choć droga do niego jeszcze daleka.

Z tej perspektywy można dojść do jeszcze jednego, ważnego wniosku. Sytuacja liryczna wskazuje, że poeta, decydując się na stwierdzenie, że nie wie, gdzie jest jego córka, mówi coś bardzo ważnego na temat dotychczasowych przekonań o ludzkich możliwościach poznawczych oraz o wartości religii. Zakwestionowane zostają wszystkie wyniki dotychczasowych rozważań eschatologicznych, wiedza, o której była mowa wcześniej traci na znaczeniu (o ile w ogóle nie traci znaczenia). To, co dzieje się z człowiekiem po śmierci jest dla żyjących niepoznawalne, a jedyną niepodważalna informację można by zaczerpnąć od samych zmarłych – lecz ci milczą. Tren X jest także kontynuacją buntu przeciwko pewnym ideom, zapoczątkowanego najwyraźniej w trenie IX, rozszerzoną na płaszczyznę religijną, eschatologiczną. Tren XI będzie stanowił apogeum buntu podmiotu.



Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Tren XVIII (My, nieposłuszne, Panie, dzieci Twoje...) - analiza i interpretacja
2  Kalendarium twórczości Jana Kochanowskiego
3  Fraszki Kochanowskiego - wiadomości wstępne