W lagrze były bunkry, stojące z dala od pozostałych budynków. Tam przetrzymywano kobiety karane dosłownie za najdrobniejszą rzecz – źle posłane łóżko czy też źle umyty kubek. Inną karą było stanie przez dwanaście godzin na mrozie lub na deszczu. Nie mogły się do siebie przytulić dla ogrzania się, bo wówczas były bite przez gestapówki. Przez cały czas chodziły ubrane w letnie sukienki, które otrzymały po przyjeździe do obozu – na plecach miały naszyte krzyże na ukos.
W ciągu pobytu w obozie dwa razy ogolono jej głowę. Na nogach nosiła drewniane chodaki, które nie chroniły przed mrozem. Podczas stania na mrozie zdarzało się, że słabsze kobiety umierały, a ich ciała składano do bunkrów. W tych samych bunkrach zamykano więźniarki, nie dając im nic do jedzenia. Rano wzywane były na apel i wygłodzone znów zamykano w bunkrach. Ukarane kobiety stały oddzielnie i nie można im było podać nic do jedzenia. Pewnego dnia kobieta zauważyła, że jedna z ukaranych rusza ustami, a inna ma zakrwawione paznokcie i domyśliła się, że jadły mięso z trupów. Po chwili dodaje, że esesmanki były zadowolone, kiedy więźniarki umierały, a kiedy podczas apelu któraś upadała, to kopały ją, myśląc, że udaje. Chore kobiety również wrzucano do bunkra. Mężczyźni byli traktowani gorzej – ich bunkry były całkowicie pod ziemią i stali po kolana w wodzie.
Kobieta wraca wspomnieniami do dnia, w którym wywieziono je z Pawiaka. Dano im po bochenku chleba i zamknięto w bydlęcych wagonach, by przewieźć do Ravensbrück. W każdym wagonie było po sto osób. Jechały przez siedem dni, bez możliwości wyjścia, bez wody. W drodze pociąg ustawiono na bocznym torze, gdzie stał przez trzy godziny. Zamknięte kobiety zaczęły wyć jak zwierzęta, by podano im wodę.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -