Przyjmicież Ducha Świętego (...)
Z tego na was tchnienia mego.
Komu grzechy przepuścicie
I od nich go rozwiążecie,
Temu będą odpuszczone,
Tu i w niebie rozwiązane;
A komu je zadzierżycie
I z nich go nie rozwiążecie,
Temu będą zadzierżane,
Ni tu, ni w niebie odpuszczone.
Co uczynicie na ziemi,
W niebie się to nie odmieni.
Jezus odchodzi. Ale podczas tego spotkania nie było z apostołami Tomasza. Ten niedowierza, kiedy apostołowie opowiadają mu o wizycie Nauczyciela. Mówi, że dopóki sam go nie zobaczy i nie włoży ręki „w boku jego ranę”, to nie uwierzy. Na te słowa ukazuje się mu Jezus i każe mu sprawdzić swe rany. Tomasz widząc, że to prawdziwy Pan przed nim stoi, pada u jego stóp i wyznaje wiarę w Zmartwychwstanie. Nauczyciel mówi:
Toś się już, Tomaszu, wiernym stał,
Iżeś mię oczyma widział.
I szczęśliwymeś dlatego,
Iżeś widział Pana swego.
Ale wiele Tomków takich,
Po stronach świata wszelakich,
Którzy zaraz uwierzyli,
Choć mię nigdy nie widzieli.
Na te słowa Andrzej odpowiada, że za swe niedowiarstwo Tomasz wielu ludzi do wiary w Jezusa przyprowadzi, a i reszta apostołów również. Scena kończy się śpiewem: „Surrexit Dominus, valete luctus...” („Dnia tego świętego wielkanocnego...”).
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 -