„Kobieta: Jestem swobodną jako ty, niewiastą wolną, a towarzystwu za to, że mi prawa przyznało, rozdaję miłość moją.”
„Rzemieślnik: Przeklęstwo kupcom, dyrektorom fabryki – najlepsze lata, w których inni ludzie kochają dziewczyny, biją się na otwartym polu, żeglują po otwartych morzach, ja prześlęczałem w ciasnej komorze nad warsztatem jedwabiu. (...0 Przeklęstwo kupcom, co jedwab sprzedają, i panom, co noszą jedwabie – przekęstwo – przeklęstwo!”
„Chór Chłopów: Upiór ssał krew i poty nasze – mamy upiora – nie puścim upiora – przez biesa, przez biesa, ty zginiesz wysoko, jako pan, jako wielki pan, wzniesion nad nami wszystkimi (powieszony na szubienicy). – Panom tyranom śmierć – nam biednym, nam głodnym, nam strudzonym jeść, spać i pić. – Jako snopy na polu, tak ich trupy będą – jako plewy w młockarniach, tak perzyny ich zamków – przez kosy nasze, siekiery i cepy (...)”
„Mąż: Wszędzie rozwaliny jakiegoś ogromu, który musiał wieki przetrwać, nim runął – filary, podnóża, kapitele – ćwiertowane posągi, rozrzucone floresy, którymi oplatano starodawne sklepienia – teraz mi pod stopą zamignęła stłuczona szyba – zda się, że twarz Bogarodzicy na chwilę wyjrzała z cieniu – i znów tam ciemno – tu patrz, cała arkada leży – tu krata żelazna zasypana gruzem (...)”
„Leonard: Świat nowy ogłaszam – Bogu nowemu oddaję niebiosa. Panie swobody i rozkoszy, Boże ludu, każda ofiara zemsty, trup każdego ciemięzcy twoim niech będzie ołtarzem – w oceanie krwi stare utoną łzy i cierpienia rodu ludzkiego – życiem jest odtąd szczęście – prawem jego równość – a kto inne tworzy, temu stryczek i przeklęstwo. (...) Idźcie bez trwogi i mordujcie bez wyrzutów – boście wybrani z wybranych, święci wśród najświętszych boście męczennikami – bohaterami Wolności.”
„Chór Duchów z Lasu: Płaczmy za Chrystusem, za Chrystusem wygnanym, umęczonym – gdzie Bóg nasz, gdzie Kościół Jego? (...) Strzegliśmy ołtarzy i pomników świętych – odgłos dzwonów na skrzydłach nosiliśmy wiernym – w dźwiękach organów były głosy nasze – w połyskach szyb katedry, w cieniach jej filarów, w blaskach pucharu świętego, w błogosławieństwie Ciała Pańskiego było życie nasze. Teraz gdzie się podziejemy?”
Polemika Hrabia Henryk – Pankracy:
Pankracy:
„Otóż mi stara szlachta – zawsze pewna swego – dumna, uporczywa, kwitnąca nadzieją, a bez grosza, bez oręża, bez żołnierzy. – Odgrażająca się, jak umarły w bajce powoźnikowi u furtki cmentarza – wierząca lub udająca, że wierzy w Boga, bo w siebie trudno wierzyć. (...)”
„(...) Ja mam wiarę silniejszą, ogromniejszą od twojej. – Jęk przez rozpacz i boleść wydarty tysiącom tysiąców – głód rzemieślników – nędza włościan – hańba ich żon i córek – poniżenie ludzkości ujarzmionej przesądem i wahaniem się, i bydlęcym przyzwyczajeniem – oto wiara moja – a Bóg mój na dzisiaj – to myśl moja – to potęga moja która chleb i cześć im rozda na wieki.”
„Honor święty, honor rycerski wystąpił na scenę zwiędły to łachman w sztandarze ludzkości. – O! znam ciebie, przenikam ciebie – pełnyś życia, a łączysz się z umierającymi, bo chcesz się oszukać, bo chcesz jeszcze wierzyć w kasty, w kości prababek, w słowo „ojczyzna” i tam dalej – ale w głębi ducha sam wiesz, ze braci twojej należy się kara, a po karze niepamięć.”
„(...)Zgrzybiali, robaczywi, pełni napoju i jadła, ustąpcie młodym, zgłodniałym i silnym.”
„Czas szydzi z nas obu. (...)”
„Przyszedłem tu, bo chciałem cię poznać – po wtóre ocalić.”
„Ów, starosta, baby strzelał po drzewach i Żydów piekł żywcem. – Ten z pieczęcią w dłoni i podpisem „kanclerz” sfałszował akta, spalił archiwa, przekupił sędziów, trucizną przyspieszył spadki – stąd wsie twoje, dochody, potęga (...) Głupstwo i niedola kraju całego – oto rozum i moc wasza. (...)”
„Z pokolenia, które piastuję w sile woli mojej, narodzi się plemię ostatnie, najwyższe, najdzielniejsze. – Ziemia jeszcze takich nie widziała mężów. – Oni są ludźmi wolnym, panami jej od bieguna do bieguna. – Ona cała jednym miastem kwitnącym, jednym domem szczęśliwości, jednym warsztatem bogactw i przemysłu.”
Hrabia Henryk:
„(...) patrzałem wśród cieniów nocy na pląsy motłochu, po karkach którego wspinasz się do góry – widziałem wszystkie stare zbrodnie świata ubrane w szaty świeże, nowym kołujące tańcem – ale ich koniec ten sam, co przed tysiącami lat – rozpusta, złoto i krew.”
„Postęp, szczęście rodu ludzkiego – i ja kiedyś wierzyłem – ot! (...) Przed stoma laty, przed dwoma wiekami polubowna ugoda mogła jeszcze... Ale teraz wiem – teraz trza mordować się nawzajem – bo teraz im tylko chodzi o zmianę plemienia.”
„Ja położyłem siłę moją w Bogu, który ojcom moim panowanie nadał. (...)
Czegóż więc żądasz ode mnie, zbawco narodów, obywatelu – boże?”
„Tyś młodszym bratem szatana. Daremne marzenia – kto ich dopełni? Adam skonał na pustyni – my nie wrócim do raju.”
„(...) ty mnie nie zrozumiesz nigdy – bo każden z ojców twoich pogrzeban z motłochem pospołu, jako rzecz martwa, nie jako człowiek z siłą i duchem. (...) Ale ty, człowiecze, powiedz mi, gdzie jest ziemia twoja? – Wieczorem namiot twój rozbijasz na gruzach cudzego domu, o wschodzie go zwijasz i koczujesz dalej – dotąd nie znalazłeś ogniska swego i nie znajdziesz, dopóki stu ludzi zechce powtórzyć za mną: „Chwała ojcom naszym!”
„(...) Ani ty, ani żaden z twoich, by nie żył, gdyby ich nie wykarmiła łaska, nie obroniła potęga ojców moich. – Oni wam wśród głodu rozdawali zboże, wśród zarazy stawiali szpitale – a kiedyście z trzody zwierząt wyrośli na niemowlęta, oni wam postawili świątynie i szkoły – podczas wojny tylko zostawiali doma, bo wiedzieli żeście nie do pola bitwy.”
„ (...) Gościu wolno puszczam ciebie.”
Mąż jako wódz arystokratów:
„Całym wzrokiem oczu moich, całą nienawiścią serca obejmuję was, wrogi. – Teraz już nie martwym głosem, nie mdłym natchnieniem będę walczył z wami, ale żelazem i ludźmi, którzy mnie się poddali.
Jakże to dobrze być panem, być władcą choćby z łoża śmierci spoglądać na cudze wole, skupione naokoło siebie, i na was, przeciwników moich, zanurzonych w przepaści, krzyczących z jej głębi ku mnie, jak potępieni wołają ku niebu.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -