Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl
O poecie i poezji:

„Gwiazdy wokoło twojej głowy – pod twoimi nogami fale morza – na falach morza tęcza przed tobą pędzi i rozdziela mgły – co ujrzysz jest twoim – brzegi miasta i ludzie tobie przynależą – niebo jest twoim. – Chwale twojej niby nic nie zrówna.”

„Ty grasz cudzym uszom niepojęte rozkosze. – Splatasz serca i rozwiązujesz gdyby wianek, igraszkę palców twoich – łzy wyciskasz – suszysz je uśmiechem i na nowo uśmiech strącasz z ust na chwilę – na chwil kilka – czasem na wieki. – Ale sam co czujesz? – ale sam co tworzysz? – co myślisz? – Przez ciebie płynie strumień piękności, ale ty nie jesteś pięknością. – Biada ci – biada! – dziecię, co płacze w łonie mamki – kwiat polny, co nie wie o woniach swoich, więcej ma zasługi przed Panem od ciebie.”

„Ale i ty cierpisz, choć twoja boleść nic nie utworzy, na nic się nie zda. – Ostatniego nędzarza jęk policzon między tony harf niebieskich. – Twoje rozpacze i westchnienia opadają na dół i Szatan je zbiera, dodaje w radości do swoich kłamstw i złudzeń – a Pan je kiedyś zaprzeczy, jako one zaprzeczyły Pana.”

„Nie przeto wyrzeka na ciebie, Poezjo, matko Piękności i Zbawienia. – Ten tylko nieszczęśliwy, kto na światach poczętych, na światach mających zginąć, musi wspominać lub przeczuwać ciebie – bo jedno tych gubisz, którzy się poświecili tobie, którzy się stali żywymi głosami twej chwały.”

„Błogosławiony ten, w którym zamieszkałaś, jako Bóg zamieszkał w świecie, nie widziany, nie słyszany, w każdej części jego okazały, wielki, Pan, przed którym się uniżają stworzenia i mówią: „On jest tutaj”. (...) On będzie kochał ludzi i wystąpi mężem pośród braci swoich. – A kto cię nie dochowa, kto zdradzi za wcześnie i wyda na marną rozkosz ludziom, temu sypniesz kilka kwiatów na głowę i odwrócisz się, a on zwiędłymi się bawi i grobowy wieniec splata sobie przez całe życie. – Temu i niewieście jeden jest początek.”


„Stworzenie” przez Chór Złych Duchów Dziewicy (uosobienia poezji) i Orła – symbolu sławy (fantastyka):

„W drogę, w drogę, widma, lećcie ku niemu! – ty naprzód, ty na czele cieniu nałożnicy umarłej wczoraj, odświeżony w mgle i ubrany w kwiaty, dziewico, kochanko poety, naprzód.
W drogę i ty, sławo, stary orle wypchany w piekle, zdjęty z palu, kiedy cię strzelec zawiesił w jesieni – leć i roztocz skrzydła, wielkie, białe od słońca, nad głową poety. (...)”


Mąż o poezji - Dziewicy:

„Skądże przybywasz, nie widziana, nie słyszana od dawna – jak woda płynie, tak płyną twoje stopy, dwie fale białe – pokój świątobliwy na skroniach twoich – wszystko, com marzył i kochał zeszło się w tobie.”

Mąż o Żonie – Marii:

„Sądziłem, że to ty jesteś marzeniem moim, a otóż po długiej przerwie wróciło ono i różnym jest od ciebie. – Ty dobra i miła, ale tamta... Boże – co widzę – na jawie!”
„Przeklęta niech będzie chwila, w której pojąłem kobietę, w której opuściłem kochankę lat młodych, myśl myśli moich, duszę duszy mojej...”


Znużony Mąż o prozie życia:
„Od dnia ślubu spałem snem odrętwiałych, snem żarłoków, snem fabrykanta Niemca przy żonie Niemce – świat cały jakoś zasnął wokoło mnie na podobieństwo moje – jeździłem po krewnych, po doktorach, po sklepach, a że dziecię ma się mi narodzić, myślałem o mamce.”

„Boże, czyś Ty sam uświęcił związek dwóch ciał? Czyś Ty sam wyrzekł, że nic ich rozerwać nie zdoła, choć dusze się odepchną od siebie, pójdą każda w swoją stronę i ciała gdyby dwa trupy zostawią po sobie?”


Mąż – żal i skrucha za to, że uległ czarowi Dziewicy, myśli samobójcze:

„Boże, czy Ty mnie za to potępisz, żem uwierzył, iż Twoja piękność przenosi o całe niebo piękność tej ziemi – za to, żem ścigał za nią i męczył się dla niej, ażem stał się igrzyskiem szatanów.”

„Dobija ostatnia godzina. – Burza kręci się czarnymi wiry – morze dobywa się na skały i ciągnie ku mnie – niewidoma siła pcha mnie coraz dalej – coraz bliżej – z tyłu tłum ludzi wsiadł mi na barki i prze ku otchłani. (...) Na próżno walczyć – rozkosz otchłani mnie porywa – zawrót w duszy mojej – Boże – wróg Twój zwycięża.”


Anioł Stróż przybywa z misją ocalenia Męża:

„Pokój wam, bałwany, uciszcie się!
W tej chwili na głowę dziecięcia twego zlewa się woda święta.
Wracaj do domu i nie grzesz więcej.
Wracaj do domu i kochaj dziecię twoje.”


Mąż o swojej niszczycielskiej mocy:

„Tę, której przysiągłem na wierność i szczęście, sam strąciłem do rzędu potępionych już na tym świecie. – Wszystko, czegom się dotknął, zniszczyłem i siebie samego zniszczę w końcu. – Czyż na to piekło mnie wypuściło, bym trochę dłużej był jego żywym obrazem na ziemi?”

Mąż – decyzja walki:

„Błękicie niezmierzony, ty ziemię obwijasz – ziemia niemowlęciem, co zgrzyta i płacze – ale ty nie drżysz, nie słuchasz jej, ty płyniesz w nieskończoność swoją.
Matko naturo, bądź mi zdrowa – idę się na człowieka przetworzyć, walczyć idę z bracią moją.”


Choroba Orcia:

Orcio: Pełno postaci mi się wije między źrenicą a powieką – widzę twarze widziane, znajome miejsca – karty książek czytanych.
Mąż: To widzisz jeszcze?
Orcio: Tak, oczyma duszy, lecz tamte pogasły.”


Mąż – zapowiedź walki, błogosławieństwo syna:

„Niech moje błogosławieństwo spoczywa na tobie – nic ci więcej dać nie mogę, ni szczęścia, ni światła, ni sławy – a dobija godzina, w której będę musiał walczyć, działać z kilkoma ludźmi przeciwko wielu ludziom. – Gdzie ty się podziejesz, sam jeden i wśród stu przepaści, ślepy, bezsilny, dziecię i poeto zarazem, biedny śpiewaku bez słuchaczy, żyjący dusza za obrębami ziemi, a ciałem przykuty do ziemi – o ty nieszczęśliwy, najnieszczęśliwszy z aniołów, o ty mój synu!”

Mąż w obozie rewolucjonistów:

Chór Rzeźników: Obuch i nóż to broń nasza – szlachtuz to życie nasze. – Nam jedno, czy bydło, czy panów rznąć. Dzieci siły i krwi, obojętnie patrzym na drugich, słabszych i bielszych – kto nas powoła, ten nas ma – dla panów woły, dla ludu panów bić będziem. (...)”

Kobieta: Jestem swobodną jako ty, niewiastą wolną, a towarzystwu za to, że mi prawa przyznało, rozdaję miłość moją.”

Rzemieślnik: Przeklęstwo kupcom, dyrektorom fabryki – najlepsze lata, w których inni ludzie kochają dziewczyny, biją się na otwartym polu, żeglują po otwartych morzach, ja prześlęczałem w ciasnej komorze nad warsztatem jedwabiu. (...0 Przeklęstwo kupcom, co jedwab sprzedają, i panom, co noszą jedwabie – przekęstwo – przeklęstwo!”


Chór Chłopów: Upiór ssał krew i poty nasze – mamy upiora – nie puścim upiora – przez biesa, przez biesa, ty zginiesz wysoko, jako pan, jako wielki pan, wzniesion nad nami wszystkimi (powieszony na szubienicy). – Panom tyranom śmierć – nam biednym, nam głodnym, nam strudzonym jeść, spać i pić. – Jako snopy na polu, tak ich trupy będą – jako plewy w młockarniach, tak perzyny ich zamków – przez kosy nasze, siekiery i cepy (...)”

Mąż: Wszędzie rozwaliny jakiegoś ogromu, który musiał wieki przetrwać, nim runął – filary, podnóża, kapitele – ćwiertowane posągi, rozrzucone floresy, którymi oplatano starodawne sklepienia – teraz mi pod stopą zamignęła stłuczona szyba – zda się, że twarz Bogarodzicy na chwilę wyjrzała z cieniu – i znów tam ciemno – tu patrz, cała arkada leży – tu krata żelazna zasypana gruzem (...)”

Leonard: Świat nowy ogłaszam – Bogu nowemu oddaję niebiosa. Panie swobody i rozkoszy, Boże ludu, każda ofiara zemsty, trup każdego ciemięzcy twoim niech będzie ołtarzem – w oceanie krwi stare utoną łzy i cierpienia rodu ludzkiego – życiem jest odtąd szczęście – prawem jego równość – a kto inne tworzy, temu stryczek i przeklęstwo. (...) Idźcie bez trwogi i mordujcie bez wyrzutów – boście wybrani z wybranych, święci wśród najświętszych boście męczennikami – bohaterami Wolności.”

Chór Duchów z Lasu: Płaczmy za Chrystusem, za Chrystusem wygnanym, umęczonym – gdzie Bóg nasz, gdzie Kościół Jego? (...) Strzegliśmy ołtarzy i pomników świętych – odgłos dzwonów na skrzydłach nosiliśmy wiernym – w dźwiękach organów były głosy nasze – w połyskach szyb katedry, w cieniach jej filarów, w blaskach pucharu świętego, w błogosławieństwie Ciała Pańskiego było życie nasze. Teraz gdzie się podziejemy?”


Polemika Hrabia Henryk – Pankracy:

Pankracy:
„Otóż mi stara szlachta – zawsze pewna swego – dumna, uporczywa, kwitnąca nadzieją, a bez grosza, bez oręża, bez żołnierzy. – Odgrażająca się, jak umarły w bajce powoźnikowi u furtki cmentarza – wierząca lub udająca, że wierzy w Boga, bo w siebie trudno wierzyć. (...)”

„(...) Ja mam wiarę silniejszą, ogromniejszą od twojej. – Jęk przez rozpacz i boleść wydarty tysiącom tysiąców – głód rzemieślników – nędza włościan – hańba ich żon i córek – poniżenie ludzkości ujarzmionej przesądem i wahaniem się, i bydlęcym przyzwyczajeniem – oto wiara moja – a Bóg mój na dzisiaj – to myśl moja – to potęga moja która chleb i cześć im rozda na wieki.”

„Honor święty, honor rycerski wystąpił na scenę zwiędły to łachman w sztandarze ludzkości. – O! znam ciebie, przenikam ciebie – pełnyś życia, a łączysz się z umierającymi, bo chcesz się oszukać, bo chcesz jeszcze wierzyć w kasty, w kości prababek, w słowo „ojczyzna” i tam dalej – ale w głębi ducha sam wiesz, ze braci twojej należy się kara, a po karze niepamięć.”


„(...)Zgrzybiali, robaczywi, pełni napoju i jadła, ustąpcie młodym, zgłodniałym i silnym.”
„Czas szydzi z nas obu. (...)”

„Przyszedłem tu, bo chciałem cię poznać – po wtóre ocalić.”
„Ów, starosta, baby strzelał po drzewach i Żydów piekł żywcem. – Ten z pieczęcią w dłoni i podpisem „kanclerz” sfałszował akta, spalił archiwa, przekupił sędziów, trucizną przyspieszył spadki – stąd wsie twoje, dochody, potęga (...) Głupstwo i niedola kraju całego – oto rozum i moc wasza. (...)”

„Z pokolenia, które piastuję w sile woli mojej, narodzi się plemię ostatnie, najwyższe, najdzielniejsze. – Ziemia jeszcze takich nie widziała mężów. – Oni są ludźmi wolnym, panami jej od bieguna do bieguna. – Ona cała jednym miastem kwitnącym, jednym domem szczęśliwości, jednym warsztatem bogactw i przemysłu.”


Hrabia Henryk:
„(...) patrzałem wśród cieniów nocy na pląsy motłochu, po karkach którego wspinasz się do góry – widziałem wszystkie stare zbrodnie świata ubrane w szaty świeże, nowym kołujące tańcem – ale ich koniec ten sam, co przed tysiącami lat – rozpusta, złoto i krew.”

„Postęp, szczęście rodu ludzkiego – i ja kiedyś wierzyłem – ot! (...) Przed stoma laty, przed dwoma wiekami polubowna ugoda mogła jeszcze... Ale teraz wiem – teraz trza mordować się nawzajem – bo teraz im tylko chodzi o zmianę plemienia.”

„Ja położyłem siłę moją w Bogu, który ojcom moim panowanie nadał. (...)
Czegóż więc żądasz ode mnie, zbawco narodów, obywatelu – boże?”

„Tyś młodszym bratem szatana. Daremne marzenia – kto ich dopełni? Adam skonał na pustyni – my nie wrócim do raju.”

„(...) ty mnie nie zrozumiesz nigdy – bo każden z ojców twoich pogrzeban z motłochem pospołu, jako rzecz martwa, nie jako człowiek z siłą i duchem. (...) Ale ty, człowiecze, powiedz mi, gdzie jest ziemia twoja? – Wieczorem namiot twój rozbijasz na gruzach cudzego domu, o wschodzie go zwijasz i koczujesz dalej – dotąd nie znalazłeś ogniska swego i nie znajdziesz, dopóki stu ludzi zechce powtórzyć za mną: „Chwała ojcom naszym!”

„(...) Ani ty, ani żaden z twoich, by nie żył, gdyby ich nie wykarmiła łaska, nie obroniła potęga ojców moich. – Oni wam wśród głodu rozdawali zboże, wśród zarazy stawiali szpitale – a kiedyście z trzody zwierząt wyrośli na niemowlęta, oni wam postawili świątynie i szkoły – podczas wojny tylko zostawiali doma, bo wiedzieli żeście nie do pola bitwy.”
„ (...) Gościu wolno puszczam ciebie.”


Mąż jako wódz arystokratów:

„Całym wzrokiem oczu moich, całą nienawiścią serca obejmuję was, wrogi. – Teraz już nie martwym głosem, nie mdłym natchnieniem będę walczył z wami, ale żelazem i ludźmi, którzy mnie się poddali.
Jakże to dobrze być panem, być władcą choćby z łoża śmierci spoglądać na cudze wole, skupione naokoło siebie, i na was, przeciwników moich, zanurzonych w przepaści, krzyczących z jej głębi ku mnie, jak potępieni wołają ku niebu.
Dni kilka jeszcze, a może mnie i tych wszystkich nędzarzy, co zapomnieli o wielkich ojcach swoich, nie będzie – ale bądź co bądź – dni kilka jeszcze pozostało – użyję ich rozkoszy mej kwoli – panować będę – walczyć będę – żyć będę. – To moja pieśń ostatnia!”


Duch w lochach przepowiada śmierć Hrabiemu:

„Dni kilka jeszcze chwały ziemskiej, znikomej, której mnie i braci moich pozbawili naddziady twoje – a potem zginiesz ty i bracia twoi – i pogrzeb wasz jest bez dzwonów żałoby – bez łkania przyjaciół i krewnych – jako nasz był kiedyś na tej samej skale boleści.”

Sąd Duchów nad Henrykiem:

„Na tobie się kończy ród przeklęty – w tobie ostatnim zebrał wszystkie siły swoje i wszystkie namiętności swe, i całą dumę swoją, by skonać.”
„Za to, żeś nic nie kochał, nic nie czcił prócz siebie, prócz siebie i myśli swoich, potępion jesteś - potępion na wieki.”


Pożegnanie Henryka z synem:

„(...) O, synu przebacz, żem ci dał życie – rozstajemy się – czy wiesz, na jak długo? (...)
Różne drogi nasze – ty zapomnisz o mnie wśród chórów anielskich (...) O Jerzy – Jerzy! – O synu mój!”


Henryk nad przepaścią – samobójstwo:

„ – Ha! już się wdarli na wieżę północną (...) i patrzą, czy gdzie nie odkryją hrabiego Henryka. – Jestem tu – jestem – ale wy mnie sądzić nie będziecie. – Ja już się wybrałem w drogę – ja stąpam ku sądowi Boga. (...) Widzę ją całą czarną, obszarami ciemności płynącą do mnie, wieczność moją bez brzegów, bez wysep, bez końca, a pośrodku jej Bóg, jak słońce, co się wiecznie pali – wiecznie jaśnieje – a nic nie oświeca. (...)
Poezjo, bądź mi przeklęta, jako ja sam będę na wieki! (...)”


Końcowe kwestie Pankracego:

O honorze i odwadze Hrabiego Henryka: „To pałasz hrabiego Henryka – on jeden spośród was dotrzymał słowa. – Za to chwała jemu, gilotyna wam.”

Wizja przyszłości – słowa do Leonarda: „Patrz na te obszary – na e ogromy, które stoją w poprzek między mną a myślą moją – trza zaludnić te puszcze – przedrążyć te skały – połączyć te jeziora – wydzielić grunt każdemu, by we dwójnasób tyle życia się urodziło na tych równinach, ile śmierci teraz na nich leży. – Inaczej dzieło zniszczenia odkupionym nie jest.”

Śmierć Pankracego:
„Od błyskawicy tego wzroku, chyba mrze, kto żyw. (...) oddziel mnie od tego spojrzenia, co mnie rozkłada w proch. (...) Galilaee, vicisti! (Galilejczyku, zwyciężyłeś!)”




Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Nie-Boska komedia - streszczenie
2  „Nie-Boska komedia” jako dramat romantyczny i metafizyczny
3  Interpretacja zakończenia „Nie-Boskiej komedii”