Ja wznoszę się ponad doczesność, ja ogarniam was wszystkich, bo ja mam mózg, który wyzwolił się od wnętrzności. Ja! (…) Ja jestem silny. Spójrzcie na mnie, jam jest koroną waszych marzeń! Nie jestem ani syntezą, ani analizą, jestem czynem, jestem wolą, jestem energią! Siłą jestem! Znajduję się ponad, wewnątrz i obok wszystkiego. Dziękujcie mi, ja spełniłem waszą młodość. To dla was!
Zdecydowaną surowość okazywał w stosunku do własnej, najbliższej rodziny. Był przekonany, że o swoim moralnym obowiązku przywrócenia normalności w domu, którego mieszkańcy poddali się bez pamięci nowoczesności. Jego metody były bardzo stanowcze, np. za grę w karty z Edkiem, babcię karał przymusowym leżeniem na katafalku. Jednak najwięcej zarzutów formułował przeciwko ideologii głoszonej przez własnego ojca. Stomil był awangardowym artystą, o których Artur mówił: Artyści to zaraza. Oni pierwsi nadgryźli epokę. To właśnie w ojcu dopatrywał się głównego winnego przewrotu moralnego, jaki zaszedł w domu. Nie obwiniał nawet matki, która otwarcie mówiła o swoim romansie z Edkiem, ponieważ był zdania, że Stomil powinien był już dawno skończyć z nieproszonym gościem, jak przystało na prawdziwego mężczyznę.
Jedyną osobą w rodzinie, która mogła liczyć na jego przychylność była kuzynka Ala, z którą zaplanował wziąć ślub. Artur troszczył się o nią i zawsze uważał, by Edek nie zbliżał się do niej choćby na krok. Dostrzegał to, że większość mężczyzn traktuje ją przedmiotowo, dlatego pragnął to zmienić. Dążył do tego, by kobiety były traktowane jak boginie, czyli tak, jak być powinno. Okazało się jednak, że sam nie potrafi do końca trzymać swoich żądz na wodzy, kiedy rzucił się na kuzynkę w chwili słabości.
Postacią, która budziła w Arturze jedynie negatywne odczucia był Edek. Bohater od samego początku sprzeciwiał się obecności podejrzanego mężczyzny w domu i nie mógł pojąć, dlaczego członkowie jego rodziny przyjęli go do siebie, ani co w nim widzieli. Artur pogardliwie odnosił się do niechcianego gościa, określając go plebsem. Nie mówił do niego, lecz niemal ciągle krzyczał i rozkazywał mu, wyraźnie czując się lepszym od Edka.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -