Osoba Na Razie Zwana Babcią, stara, ale czerstwa i ruchliwa, czasem tylko cierpi na starcze zapaści. W sukni z trenem wlokącym się po ziemi, bardzo jaskrawej, w olbrzymie kwiaty. Dżokejka, na nogach trampki. Krótkowzroczna.
Jej pasją była gra w karty na pieniądze z Edkiem. Zachowywała się przy tym niczym nastolatka i w lot wpajała do swojego słownictwa terminy oraz powiedzonka stosowane przez prostackiego lokaja. Poza Eleonorą, to chyba właśnie Eugenia była największą ofiarą przewrotu norm, który zaszedł w domu. Nie zawsze była taka: (…) kiedyś była czcigodną, szanującą się babcią. A teraz co? Poker z Edkiem!, krzyczał Artur. Główny bohater za wszelką cenę chciał nakłonić ją, by powróciła do swoich dawnych zachowań i zwyczajów, by ponownie stała się tradycyjną babcią, lecz nawet kara przymusowego leżenia na katafalku nie skutkowała. Kobieta zmieniła się do tego stopnia, że nawet powrót do starych ubrań nie odmienił jej choćby na chwilę. Eugenia pozując do zdjęcia w głowie rozgrywała kolejne partie pokera z Edkiem.
Całkowicie odcięła się od tradycji, którym jeszcze nie dawno hołdowała. Tylko z przymusu udzieliła błogosławieństwa Arturowi i Ali. Gdy nagle poczuła, że umiera i powiedziała to domownikom, to wzbudziła u wszystkich wielkie oburzenie. Odpowiedziała na to: Nie rozumiem was. Jesteście tacy inteligentni, a jak tylko człowiek chce zrobić coś tak zwyczajnego jak zgon, to wszyscy się dziwią. Co za ludzie! Nawet w chwili śmierci, kiedy wydawałoby się, że zachowa powagę i godność, staruszka roześmiała się w głos.