Gereb obiecał, że zostawi otwartą furtkę. Feri przystał na jego pomysł, zadowolony, że będą mogli wypowiedzieć wojnę zgodną z regułami. Jeden z braci Pastorów wyjaśnił, że chcą zająć Plac, ponieważ nie mają gdzie grać w palanta. Nemeczek poczuł, że serce ściska mu się z żalu. Słysząc zdradę Gereba, rozpłakał się. Czerwoni podnieśli się na znak dany przez ich dowódcę i cała grupa ruszyła w głąb wyspy. Gereb poszedł z nimi. Boka wyciągnął kartkę papieru i przytwierdził ją do rozłożystego drzewa, po czym zdmuchnął świecę w latarni.
Po chwili razem z Nemczkiem dobiegli do łodzi i zepchnęli ją za wodę. Tymczasem na polanę wrócili czerwoni, zapalili latarnię i dostrzegli kartkę na drzewie. Feri zaczął wydawać rozkazy, lecz chłopcom z Placu Broni udało się już dotrzeć na brzeg stawu. Uciekając przed pościgiem, schronili się w oranżerii. Ledwie zdążyli ukryć się do pomieszczenia wkroczyli czerwoni. Pościg ruszył dalej i Boka, Nemeczek oraz Czonakosz zdołali dotrzeć do ogrodzenia. Wdrapali się na akację, podczas gdy przeciwnicy rzucili się w pogoń za jakimiś chłopcami, idącymi ulicą. Chłopcy z Placu Broni z ulgą przeskoczyli przez płot. Zdecydowali, że przemoczony Nemeczek pojedzie do domu tramwajem. Boka zatrzymał się na chwilę, rozmyślając o zdradzie Gereba. Czonakosz, który nic nie wiedział, gwizdnął radośnie i ruszył w przyjacielem w stronę miasta.
strona: - 1 - - 2 -