Nikt go nie witał, nikt nie poznawał, że psom się ano musiał oganiać.
Przychodzi przed swój dom, przeciera oczy, żegna się, a poznać nie może... Jezus Maria! Gumien nie ma, stajen nie ma, sadów nie ma, płotów nawet nie ma, z lewentarza ni ladu... a z chałupy ino zręby spalone... dzieci nie ma... pusto... straszno...jeno żona schorowana wywlekła się z barłogu na jego spotkanie i gorzkimi łzami zapłakała!
Kieby piorun w niego trzasn±Å‚!
Oto kiedy on wojowaÅ‚ i nieprzyjacioÅ‚y PaÅ„skie gromiÅ‚, przyszedÅ‚ do chaÅ‚upy mór i pobiÅ‚ mu wszystkie dzieci...pierun spaliÅ‚... wilki wydusiÅ‚y stada... ¥li ludzie rozgrabili... s±siady zabraÅ‚y ziemiÄ™... susze wypaliÅ‚y zboża... grady wytÅ‚ukÅ‚y resztÄ™... że nie ostaÅ‚o nic, ziemia jeno a niebo.
SiedziaÅ‚ na progu kiej zmartwiaÅ‚y, a na odwieczerzu, kiedy przedzwaniali na AnioÅ‚ PaÅ„ski, zerwaÅ‚ siÄ™ nagle i j±Å‚ strasznym gÅ‚osem wyklinać i pomstować!
Próżno go żona wstrzymywaÅ‚a, próżno u nóg mu siÄ™ wlekÅ‚a bÅ‚agaj±cy, przeklinaÅ‚ i przeklinaÅ‚, że na darmo krew swoj± laÅ‚ za PaÅ„sk± sprawÄ™, na darmo broniÅ‚ kociołów, na darmo rany ponosiÅ‚, głód cierpiaÅ‚, na darmo poczciwym byÅ‚ i pobożnym; na darmo. - Pan Bóg i .tak go opuciÅ‚ i na zatracenie skazaÅ‚!
Strasznie blu¥niÅ‚ przeciw boskiemu imieniowi a krzyczaÅ‚, że już chyba zÅ‚emu siÄ™ caÅ‚y odda, bo on jeden ludzi w biedzie nie opuszcza.
Juci, że na takie przyzwy wnet się zły jawił przed nim.
Jastrz±b siÄ™ już nie pomiarkowaÅ‚ w tej zÅ‚oci, a ino zawoÅ‚aÅ‚:
- Pomagaj, diable, jeli możesz, bo mi się wielka krzywda stała.
Głupi, nie pomiarkował, że Pan Jezus chciał go dowiadczyć i wypróbować.
- Pomogę, a oddasz duszę? - zaskrzeczał zły.
- Dam, choćby i zaraz!
Napisali cyrograf, któren chÅ‚op krwi± ze serdecznego palca podpisaÅ‚.
I już od tego dnia zaczęło mu siÄ™ wszystko wieć, sam maÅ‚o co robiÅ‚, a ino dogl±daÅ‚ i rz±dziÅ‚, MichaÅ‚ek, bo tak siÄ™ kazaÅ‚ zÅ‚y przezywać, robiÅ‚ za niego, a drugie diabÅ‚y poprzebierane za parobków, to za Miemców, pomagaÅ‚y, że w krótkim czasie gospodarstwo byÅ‚o jeszcze lepsze, wiÄ™ksze i bogatsze ni¥li przódzi.
Ino dzieci nie było nowych, bo jakże bez błogosławieństwa boskiego mogły być!
GryzÅ‚ siÄ™ tym Jastrz±b srodze, a po nocach czasami rozmylaÅ‚, jak to przyjdzie gorzeć w tym piekle wiecznym, i nie cieszyÅ‚y go ni bogactwa, ni nic... Aż musiaÅ‚ mu MichaÅ‚ek jawić przed oczy, jako wszystkie bogacze, panowie, kupy diabÅ‚om siÄ™ za żywota zaprzedali, a żaden z nich siÄ™ nie turbuje ni rozmyla, co tam bÄ™dzie po mierci, a jeno siÄ™ wesel± i wszystkiego używaj± do syta!
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 - - 5 - - 6 - - 7 - - 8 - - 9 - - 10 -