O doktorze Hiszpanie to klasyczny przykład fraszki obyczajowej. Dominuje tu żywioł dialogu. Podmiot fraszki wypowiada tylko kilka kwestii, które cechują się dużym natężeniem komizmu, ale nie oceniają bohatera ani sytuacji.
Podmiot jakby bawi się zdarzeniami:
Od jednej przyszło aż więc do dziewiąci,
A doktorowi mózg się we łbie mąci.
Bohaterem fraszki – zgodnie z tytułem - jest doktor Hiszpan, postać autentyczna. Piotr Roizjusz, spolonizowany Hiszpan, dworzanin króla Zygmunta Augusta, był lekarzem, prawnikiem oraz poetą. Utwór rozpoczyna się w momencie, kiedy doktor wycofuje się z biesiady do swej sypialni, a jego towarzysze próbują go zatrzymać:
"Nasz dobry doktor spać się od nas bierze,
Ani chce z nami doczekać wieczerze".
"Dajcie mu pokój! najdziem go w pościeli,
A sami przedsię bywajmy weseli!"
Jak widać w dialogu tym dominują wypowiedzi opisujące zdarzenia, jego celem nie jest wymiana myśli, ale nakreślenie sytuacji, w jakiej znalazł się Hiszpan. Druga osoba dialogu zapowiada rozwój wydarzeń – nocne odwiedziny sypialni towarzysza. Dialog ten nie ma znamion realizmu, skonstruowany jest na zasadzie dużego skrótu, po powyżej cytowanym fragmencie następuje wypowiedź, która powinna nastąpić po dłuższym okresie czasu:
"Już po wieczerzy, pódźmy do Hiszpana!"
"Ba, wierę, pódźmy, ale nie bez dzbana".
"Puszczaj, doktorze, towarzyszu miły!"
Podmiot, by opowiedzieć historię całej nocy wybiera tylko najbardziej charakterystyczne wypowiedzi nie dbając o ich ścisłe powiązanie, tworzy swoisty szkielet historii, którą czytelnik sam sobie jest w stanie dopowiedzieć. O tym dialogu następuje pierwsza pointa utworu:
Doktor nie puścił, ale drzwi puściły.
To oparte na grze słów zdanie kończy pierwszy wątek utworu, stwierdzając, że od biesiady z towarzyszami nie można się uchronić. Dalsza część utworu to już historia uległości doktora podsumowana drugą pointą:
strona: - 1 - - 2 -