Miejscem akcji jest wyspa latarnika niedaleko Aspinwall, leżąca w Zatoce Moskitów, niedaleko Panamy, a także sama Panama. Do rezydującego w Panamie konsula Stanów Zjednoczonych zgłasza się Skawiński. Później miejscem akcji staje się wysepka latarnika. Na swojej wyspie latarnik stykał się tylko z dwoma ogromami: niebem i wodą. Wyspa była skalista i bezdrzewna. Z wysokości latarni Skawiński mógł obserwować port w Aspinwall i wpływające do niego statki. Po południu, gdy powietrze robiło się bardzo przejrzyste, widział także całe międzymorze, aż do Pacyfiku. Podziwiał także bujny las rosnący między Aspinwall a Panamą, który przypominał mu las, w którym błąkał się po rozbiciu się na Amazonce. W monotonnym życiu na wysepce jedynymi towarzyszami Skawińskiego były mewy, które przyzwyczaił do tego, że je karmił. W czasie odpływów latarnik mógł schodzić na odsłonięte piaszczyste ławice wokół wysepki i zbierać tam ślimaki oraz konchy żeglarków.
Kolejnym miejscem akcji jest Aspinwall, do którego na niedzielne msze przypływał Skawiński w pierwszym okresie pełnienia funkcji latarnika.
W marzeniu sennym wywołanym lekturą Pana Tadeusza Skawiński powraca do swojej rodzinne wsi, do tych pól malowanych zbożem rozmaitym. Jego oczom przedstawia się typowy obraz dziewiętnastowiecznej polskiej wsi z szumem sosnowego lasu, szmerem rzeki, szeregiem chałup, karczmą, młynem, stawami, kumkaniem żab. W wizji Skawińskiego dźwięki i obrazy z rodzinnej wsi, które sobie przypomina, zostają nałożone na odgłosy i wygląd otaczającego go oceanu.
Godziny wloką się leniwo, wreszcie światła gasną; teraz, jak okiem sięgnąć, mgła i mgła nieprzejrzana: opar widocznie podniósł się z łąk i obejmuje świat cały białawym tumanem. Rzekłbyś: zupełnie ocean. Ale to łąki: rychło czekać, jak derkacz ozwie się w ciemności i bąki zahuczą po trzcinach. Noc jest spokojna i chłodna, prawdziwie polska noc! W oddali bór sosnowy szumi bez wiatru... jak fala morska.