Potrzeba myślenia o ojczyźnie została jednak wyparta u Skawińskiego przez dominującą potrzebę odpoczynku po latach niepowodzeń i tułaczki. Momentem przełomowym dla wyjścia na pierwszy plan uczuć patriotycznych jest otrzymanie polskich książek. Skala wzruszenia i wspomnień wywołanych przez lekturę Pana Tadeusza, biblii polskiej emigracji, doprowadza do katastrofy w dosłownym i przenośnym znaczeniu tego słowa. Niezapalenie przez Skawińskiego latarni doprowadza do rozbicia się łodzi o skały, a on sam traci posadę latarnika. Z jednej strony utrata wymarzonej posady jest dla niego tragedią, ponieważ musi powrócić na swój tułaczy szlak, ale z drugiej strony w zakończeniu noweli jest pewien ładunek optymizm:
Otwierały się przed nim nowe drogi tułactwa; wiatr porywał znowu ten liść, by nim rzucać po lądach i morzach, by się nad nim znęcać do woli. Toteż stary przez te kilka dni postarzał się bardzo i pochylił; oczy miał tylko błyszczące. Na nowe zaś drogi życia miał także na piersiach swoją książkę, którą od czasu do czasu przyciskał ręką, jakby w obawie, by mu i ona nie zginęła...
Możemy przypuszczać, że niezależnie od tego, co stanie się z byłym latarnikiem, niezależnie od tego, gdzie rzuci go los, ta książka będzie mu towarzyszyć. Być może ten etap jego drogi będzie szczęśliwszy, ponieważ w pewien sposób w książce, którą trzymał w ramionach, odnalazł ojczyznę i utracone wspomnienie domu.