Gdy Seleme była w ciąży, poprosiła najwyższego boga, aby się jej ukazał. Jej oczy jednak (była śmiertelną kobietą) nie zniosły „blasku i grozy pana ognistego” i spłonęła rodząc przedwcześnie Dionizosa. Malec został oddany na wychowanie przez Dzeusa nimfom góry Nysy w Arabii Szczęśliwej. Tam nauczył się tańca i śpiewu pod wnikliwym okiem mistrza Sylen, „mądrego bożka leśnego, co zna wiele tajemnic ukrytych przed oczyma ludzi”.
Dionizos już jako chłopiec brał udział w wojnie gigantów. Przyjął wówczas postać lwa i bardzo wsławił się w walce. Innym razem, będąc młodzieńcem, stanął nad brzegiem morza ubrany w purpurową szatę, został wzięty przez piratów za królewicza i porwany. Gdy kajdany, którymi go związali natychmiast opadły, jeden z przestępców zaczął prosić kompanów o wypuszczenie tajemniczego chłopaka. Nie posłuchali jednak teorii o boskości Dionizosa, za co zostali straszliwie ukarani. Nagle na maszcie zakwitła bujna latorośl, uprowadzony zmienił się w lwa i już po chwili wszyscy byli za burtą, zamienieni w delfiny!
Dionizos był bogiem rozkoszy i uczt. Miał miłe i łagodne usposobienie, lubił żartować i spędzać czas w towarzystwie przyjaciół. Jego oczy koloru fiołków, usta czerwone jak owoc granatu i opadające na ramiona, połyskujące złotem włosy sprawiały, że zaskarbił sobie przychylność ludzi i bogów. Dlatego też jako pierwszy z bogów „żył na ziemi, przenosząc jej góry, bory, morza, łąki nad złoty przepych Olimpu”.
Nauczył ludzi uprawy ziemi: „Wydobył z ziemi winną latorośl i uczył ludzi, jak się sadzi jej drzewka i jak delikatne jej gałązki przewija się między konarami wiązu”. Realizacja tej misji zajęła mu dużo czasu, dopasował do niej całe swoje życie, wędrując z orszakiem przez cały świat.
Jego złocisty rydwan ciągnął potrójny zaprzęg na przedzie, złożony z dwóch ustrojonych białymi różami panter, dwóch przyozdobionych czerwonymi różami lampartów i dwóch ozdobionych przeróżnymi kwiatami lwów. Na środku rydwanu, na purpurowych poduszkach leżał jego prawie nagi właściciel.
„W wędrówce towarzyszyły mu bachantki i menady, ubrane w cętkowane skóry jelonków, i wywijając torsami, śpiewały pieśni dzikie, szalone. Kozłonogie satyry i pany, syleny o końskim ogonie i centaury mające postać półkońską i półludzką cisnęły się gwarnym tłumem za jego rydwanem, bijąc w bębny, grając na fletach i piszczałkach”.
To Dionizosowi ludzie zawdzięczali obrzędy,
„które święcić należy nocą, po wąwozach gór, śpiewając na jego cześć, pieśni wesołe. A kto mu nie ulegnie i kto w nim boga nie uzna, ten poniesie srogą karę”.Przykładem konsekwencji takiej niesubordynacji są losy trzech królewnach - córek Minaysa. Pięknie haftujące całe dnie w pałacowych komnatach dziewczęta nie chciały wziąć udziału w święcie Bachusa, w którym cała ludność świętowała z krzykiem nabożnym. Powtarzały uparcie, że „że gardzą dzikimi obrzędami”. Pewnej nocy usłyszały hałas fletów, cymbałów, a w powietrzu poczuły unoszącą się woń szafranu i mirry. „Z krosien wyrosły latorośle winnej macicy”, tkaniny pokryły się zielenią, zgasło światło, które zastąpiły ogniste pochodnie. Wszędzie słychać było ryk dzikich zwierząt, aż zatrząsł się pałac. Wystraszone królewny chciały uciec, lecz „ich ciała skurczyły się, a biała skóra zamieniła się w ciemną błonę” i zostały przemienione w nietoperze.
Pewnego dnia Dionizos przybył z orszakiem na ziemię Teb. Usłyszał od jej króla Penteusa, że w swoim państwie nie pozwoli na święcenie hałaśliwych uroczystości, „że bóg pijaków nie jest żadnym bogiem”. Tego poglądu nie podzielali jednak mieszkańcy Teb, którzy zgodnie dołączyli do barwnego orszaku Dionizosa. Uparty Penteus wszedł na góry kitajrońskie – miejsce wyuzdanej zabawy – i chciał skończyć z obrzędami, lecz został rozszarpany przez Bachantki.
Konstatując,
„Dionizos wyobraża nie tylko dobroczynnego ducha wina, ale niejako duszę wszystkiego, co żyje. Rządzi rodzeniem, śmiercią i zmartwychwstaniem i objawia się w bujnej przyrodzie wiosny”.Posągi i malowidła przedstawiają go jako pięknego młodzieńca o wypieszczonych kształtach, w wieńcu z liści winogradu lub bluszczu, trzymającego w ręku dwuuszny puchar, tyrs lub kiść winogron. Innym razem jedzie rydwanem zaprzężonym w lamparty, lwy i poi ich winem z dzbana lub leży leniwie pod winną latoroślą, a ludzie w ofierze składają mu zająca lub kozła.
Bóg ten ogromną popularnością cieszył się szczególnie w Grecji, zwłaszcza podczas grudniowego święta:
„Kobiety z zapalonymi pochodniami, wśród śpiewów, biegały po wąwozach górskich. Obrzędy te nazywano orgiami od słowa greckiego orge – podniecenie. Szalone tańce, dzikie okrzyki i ogłuszająca muzyka wytwarzały ekstazę, zapamiętanie religijne, uważane za duchowe połączenie się z bóstwem. Zdawało się ludziom biorącym udział w tych świętych orgiach, że dusze ich opuszczają ciało, że sam bóg w nie wchodzi, że stają się „pełni boga”. To poczucie odrębności ciała i ducha prowadziło do wiary w nieśmiertelność duszy, która jest cząstką człowieka niezniszczalną i po śmierci ciała przechodzi w nowe kształty”.
W Atenach na jego cześć cztery razy w roku obchodzono święta: „Małe (czyli wiejskie) Dionizje jesienią – święto winobrania: Lenaje w styczniu – święto wytłaczania wina: Antesterie z końcem lutego – święto otwierania beczek z młodym winem, które wówczas próbowano: Wielkie (czyli miejskie) Dionizje w końcu marca i z początkiem kwietnia”.