Zbudowany na wzgórzach Rzym – bohater powieści „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza - był miastem otoczonym murem, zamykanym na noc kilkoma bramami. Rządził nim cezar Neron, mieszkający w pałacu na Palatynie. Był to teren otoczony ogromnymi ogrodami, w których rosły oliwki, cyprysy, były stawy pełne pływających srebrnych łabędzi, liczne sadzawki, gaiki różane spryskiwane wodą z fontann, do których wejścia obrastał bluszcz. Ogrody pałacu urozmaicały spacerujące po nich afrykańskie zwierzęta i ptaki, mieszkające w złotych klatkach, którymi zajmowali się liczni niewolnicy.
Na środku miasta był rynek wyłożony marmurowymi płytami, na których oswojone stada gołębi poszukiwały ziaren. Wszędzie wznoszono budowle, każde wolne miejsce wypełniano od razu kolumnami, podobiznami bogów wśród kwiatów akantu i tryglifów oraz świątyniami, na przykład bazyliką Kastora i Polluksa, świątynią Westy.
Rzymskie ulice wypełnione były sklepami: złotniczymi, bławatnymi, księgarniami, kramami i kramikami z owocami, wodą, winem. Zaułki i place służyły za miejsce pracy wróżbitom, tłumaczom snów, grajkom, tancerzom, oddziałom pretorianów pilnujących porządku ulicznego. Na gwarność ulic wpływ mieli przedstawiciele różnych narodowości i języków, ściągający do Rzymu. Można było tam spotkać obywateli Etiopii, Brytanii, Galii, Germanii, Syrii, Grecji. Na placu Forum Romanum gromadził się próżniaczy lud, który ściągał do Rzymu słysząc o szansie zdobycia fortuny czy łatwiejszej egzystencji. Cezar urozmaicał im codzienność igrzyskami, więc nie zrażali się biedą, brakiem domu czy sypianiem w walących się izbach lub pod insulami (domami) możnych. Nie zniechęcało ich jadanie resztek ze stołów niewolników czy mnogość gwałtów, pożarów, rabunków oraz morderstw. Rzym był dla nich ostoją i źródłem rozrywki, a Neron opiekunek i dostarczycielem powodów do plotek.
Wszystko zmieniło się, gdy pewnego dnia przy Wielkim Cyrku wybuchł pożar. Ogień bardzo szybko się rozprzestrzenił, płomienie zaczęły lizać kolumny, świątynie, wille, pomniki, domy, kramy, ruchome amfiteatry do widowisk, składy drzewa, zboża, oliwy, konopi. Pochłaniały największe miasto świata – Rzym. Stojący na wzgórzach świecił jak stos, jak huczący wulkan. Łuna zalewała niebo. Ze wzgórz falą płomienie spływały na doliny. Ginęło bogactwo Rzymu i mienie zwykłych ludzi, płonęły dzieła sztuki i skarby rzymskiej przeszłości, ulice zapadały się w gruz.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -