Henryk Sienkiewicz opisał w „Quo vadis” wiele sposobów prześladowania chrześcijan w Rzymie za czasów panowania Nerona.
Ostracyzm dotyczył wielu aspektów. Po pierwsze ludzie cezara rozsiewali haniebne plotki o wyznawcach Chrystusa, począwszy od czczenia oślej głowy, poprzez popełnianie najgorszych zbrodni, bycie wrogami całego rodu ludzkiego, zatruwanie studni, fontann, mordowanie dzieci i picie ich krwi, a skończywszy na obrzędach oddawania się plugawej rozpuście. Na porządku dziennym było nazywanie tej religii zabobonem i sektą powstałą w Judei, w której ukrzyżowano uważanego za Boga człowieka nazywanego Chrystusem. Pragnienie tępienia chrześcijan niczym pluskiew było dominującym w sercu Rzymian.
Prócz informacji o rozsiewaniu nieprawdziwych plotek, dzieło Sienkiewicza jest także bogatym źródłem wiedzy na temat sposobu życia pierwszych chrześcijan. Autor wiele miejsca poświęcił opisowi ich domów nocnej modlitwy za bramami miasta i gmin chrześcijańskich, przyglądając się przede wszystkim sposobom ich walki z atakującymi ich ludźmi Nerona. Według Sienkiewicza, cechowało ich ukrywanie wiary, ostrożność w wypowiedziach i działaniach, pokora, umiejętność przebaczania, niechęć do przemocy i kłamstwa, chęć życia według nauki Chrystusa.
Zdając sobie sprawę z grożącego im niebezpieczeństwa, do miejsc modlitwy chodzili okrężną drogą dla zmylenia pretoria, w przebraniu i z latarkami w ręku, przypominając raczej robotników portowi w kapturach na głowie niż wyznawców Jezusa. Mijając się, witali się słowami „Chwała Chrystusowi”, a gdy spotykali się w Ostrianum (stary cmentarz), klęczeli i modlili się z rękami wzniesionymi ku górze, stale czyniąc znak krzyża. Ich przywódcami duchowymi byli Piotr i Paweł Apostołowie.
Po spaleniu Rzymu, gdy chcąc zrzucić z siebie oskarżenia o podpalenie cezar na nich zrzucił winę, zostali z jego rozkazu zamknięci w więzieniu, a potem wystawieni do igrzysk, „jakich dotąd oczy ludzkie nie widziały”. Wiadomo było z góry, że poniosą śmierć, miała to być nagroda dla rozwścieczonego stratą domów ludzi. Gdy tysiące rzemieślników wybudowało amfiteatr, a pretorianie wraz z cywilną ludnością wyłapali chrześcijan z każdego zakątka Rzymu, wyznawcy Chrystusa przyjęli swój los pokornie. Bez oporu klękali na drodze i śpiewali modlitewne pieśni, szykując się na śmierć. Wzburzony lud, patrząc na ich spokój, wyrywał ich pretorianom i rozszarpywał na drodze, nie oszczędzając nawet kobiet i dzieci (tym pierwszym wyrywano włosy, a drugim rozbijano głowy o kamienie).
strona: - 1 - - 2 - - 3 - - 4 -