„człowieka, który rośnie”
Dlaczego tak się dzieje? Mając coś na sumieniu Cottard czuł się wyobcowany ze społeczeństwa, ciążyło na nim piętno zbrodni, bał się schwytania przez policję. Z powodu wybuchu epidemii strach stał się udziałem wszystkich, a zwykłe zbrodnie przestały mieć znaczenie. Narrator tak pisze o Cottardzie:
Słowem, dżuma mu dogadza. Z człowieka samotnego, który samotnym być nie chciał, czyni współwinowajcę.
Strach, który przeżywał wcześniej sam, strach o własne życie, jest teraz udziałem wszystkich, stał się normą. Dlatego właśnie Cottard jest szczęśliwy.
Oznaki zakończenia epidemii Cottard przyjmuje z wielkim niepokojem. Początkowo nie chce uwierzyć w to, że choroba się skończy. Gdy staje się to faktem, wariuje, zabarykadowuje się w swoim mieszkaniu i strzela do ludzi. Ostatecznie zostaje schwytany przez policję.
Cottarda można uznać za człowieka, którego pokonała dżuma. Choć przeżył, został zwyciężony przez własny strach przed karą.