Adam nie wziął jednak pod uwagę, że roztargniony nauczyciel może pewnego dnia pomylić się w swych wyliczeniach. Taka właśnie pomyłka wydarzyła się w pierwszych dniach czerwca. Profesor Gąsowski nie zauważył, że w jego notesie skleiły się kartki i wezwał do odpowiedzi chłopców, którzy mieli być egzaminowani w sobotę. Fakt, że uczniowie nie byli przygotowani, zasmucił poczciwego staruszka, który był przekonany, że zakpiono z niego. Cisowski, widząc żal profesora, przyznał się do tego, że ponowi odpowiedzialność za zaistniałą sytuację, ponieważ to on odkrył metodę nauczyciela i poinformował o niej kolegów.
Bystrość umysłu chłopca przeraziła pana Gąsowskiego. Postanowił wystawić Adasia na próbę i zaproponował, by na sobotę wytypował nazwiska uczniów, którzy zostaną wezwani do odpowiedzi. Adam zgodził się podjąć wyzwanie. Na następnej lekcji historii położył na katedrze kartkę z nazwiskami kolegów i z uwagą obserwował profesora, który szybko zapisywał swoje typy. Okazało się, że na obu kartkach widnieją te same nazwiska.
Cisowski wyjaśnił zaskoczonemu panu Gąsowskiemu, że starał się myśleć jak on i doszedł do wniosku, że nauczyciel wybierze najprostsze rozwiązanie, sądząc, że w ten sposób przechytrzy przeciwnika i nie zmieni nic, czyli do odpowiedzi wezwie tych uczniów, którzy mieli być odpytywani według kolejności. W ten sposób Adam Cisowski odkrył metodę egzaminowania profesora Gąsowskiego i zwycięsko wyszedł z próby, której się podjął, by załagodzić gniew staruszka.