Ośmioletnie mała Angielka, podobnie jak Staś, była półsierotą. Jej matka zmarła na gruźlicę, gdy ona była jeszcze mała i od tamtej pory wychowywał ją samotnie ojciec. Dziewczynką przez całe dzieciństwo opiekowały się czarnoskóre nianie i piastunki. Od najmłodszych lat uczyła się języków od prywatnych nauczycieli. Jej ojciec, podobnie jak ojciec Stasia, pracował jako inżynier przy budowie Kanału Sueskiego. Dzięki przyjaźni obu panów dziewczynka traktowała młodego Tarkowskiego jak starszego brata.
Jej wygląd we wszystkich wzbudzał zachwyt. Często napotykający ją na swojej drodze ludzie nazywali ją aniołem: (…) pan Tarkowski unosił się nad słodyczą i anielską twarzyczką Nel. Tego obrazu dopełniały ponadto zielone oczy i burza loków. Jak na swój wiek była dość wysoka i szczupła. Czytając powieść można odnieść wrażenie, że mała Nel przypomina lalkę: Czupryna z powodu ciągłych podskoków pokryła znów nie tylko oczy, ale całą twarz Nel, a nóżki jej odbijały się tak od ziemi, jakby były z kauczuku.
Jak przystało na angielską arystokratkę dziewczynka prezentowała nienaganne maniery. Poza tym byłą bardzo otwarta, uprzejma i pogodna, a czasami lekkomyślna. Nie była zapatrzona w siebie i starała się pomagać innym. Często wykazywała się swoją dziecinną naiwnością i łatwowiernością.
Dziewczynka była bardzo chorowita, dlatego trudy podróży dały się jej bardzo we znaki. Wysokie gorączki, omdlenia, poty z takimi objawami musiała zmagać się przez niemal cały czas trwania powieści. Pod koniec podróży przez pustynię niemal zmarła z wycieńczenia.
Ponieważ brzydziła się przemocą i złem bardzo wystraszyła się, gdy Staś zastrzelił czterech więżących ich Beduinów: Nel podniosła oczy i poczęła na niego spoglądać jakimś szczególnym wzrokiem, takim, jakim nie patrzyła nigdy przedtem. Po twarzy Stasia przemknęło wielkie zdziwienie, albowiem w jej słowach i spojrzeniu wyczytał wyraźnie obawę. Przez długi czas nie mogła ponownie zaufać Stasiowi.
Podróż bardzo ją odmieniła. Z małej dziewczynki zamieniła się w małą kobietkę: Mała, chytra kobietka rozumiała, że jej zaufanie pochlebi chłopcu i że od tej chwili zacznie rozmyślać, jakby uwolnić słonia. Nauczyła się manipulować Stasiem. Widać to zwłaszcza w drugiej połowie powieści, kiedy to chłopiec spełnia wszelkie jej zachcianki. Jedną z nich było darowanie życia słoniowi Kingowi, oswojenie go i zabranie ze sobą w dalszą podróż.