Jej wygląd we wszystkich wzbudzał zachwyt. Często napotykający ją na swojej drodze ludzie nazywali ją aniołem: (…) pan Tarkowski unosił się nad słodyczą i anielską twarzyczką Nel. Tego obrazu dopełniały ponadto zielone oczy i burza loków. Jak na swój wiek była dość wysoka i szczupła. Czytając powieść można odnieść wrażenie, że mała Nel przypomina lalkę: Czupryna z powodu ciągłych podskoków pokryła znów nie tylko oczy, ale całą twarz Nel, a nóżki jej odbijały się tak od ziemi, jakby były z kauczuku.
Jak przystało na angielską arystokratkę dziewczynka prezentowała nienaganne maniery. Poza tym byłą bardzo otwarta, uprzejma i pogodna, a czasami lekkomyślna. Nie była zapatrzona w siebie i starała się pomagać innym. Często wykazywała się swoją dziecinną naiwnością i łatwowiernością.
Dziewczynka była bardzo chorowita, dlatego trudy podróży dały się jej bardzo we znaki. Wysokie gorączki, omdlenia, poty z takimi objawami musiała zmagać się przez niemal cały czas trwania powieści. Pod koniec podróży przez pustynię niemal zmarła z wycieńczenia.
Ponieważ brzydziła się przemocą i złem bardzo wystraszyła się, gdy Staś zastrzelił czterech więżących ich Beduinów: Nel podniosła oczy i poczęła na niego spoglądać jakimś szczególnym wzrokiem, takim, jakim nie patrzyła nigdy przedtem. Po twarzy Stasia przemknęło wielkie zdziwienie, albowiem w jej słowach i spojrzeniu wyczytał wyraźnie obawę. Przez długi czas nie mogła ponownie zaufać Stasiowi.
Podróż bardzo ją odmieniła. Z małej dziewczynki zamieniła się w małą kobietkę: Mała, chytra kobietka rozumiała, że jej zaufanie pochlebi chłopcu i że od tej chwili zacznie rozmyślać, jakby uwolnić słonia. Nauczyła się manipulować Stasiem. Widać to zwłaszcza w drugiej połowie powieści, kiedy to chłopiec spełnia wszelkie jej zachcianki. Jedną z nich było darowanie życia słoniowi Kingowi, oswojenie go i zabranie ze sobą w dalszą podróż.