W Mistrzu i Małgorzacie wielokrotnie pojawia się motyw donosicielstwa. Widzimy też sytuację, w której po śmierci lokatora na biurko wspomnianego prezesa napływały sterty podań: Zawierały one błagania, groźby, skargi, donosy, obietnice przeprowadzenia remontu na własny koszt, powoływano się na nieznośną ciasnotę, na całkowitą niemożność przebywania dłużej w jednym mieszkaniu z bandytami. Między innymi znajdował się tam wstrząsający pod względem siły artystycznego wyrazu opis porwania pierożków zapakowanych bezpośrednio do kieszeni marynarki w mieszkaniu pod trzydziestym pierwszym, dwie obietnice popełnienia samobójstwa i jedno wyznanie dotyczące potajemnej ciąży. Innym przykładem konfidenta był Alojzy Mogarycz, który początkowo zaprzyjaźnił się z mistrzem w szpitalu, lecz kiedy zorientował się, że może przejąć jego mieszkanie nie miał wyrzutów sumienia i doniósł na niego władzy. Przykład Mogarycza pokazuje inną istotna cechę totalitarnego społeczeństwa, czyli zanik więzi społecznych i takich wartości jak przyjaźń czy solidarność.
Jednak nie dla wszystkich życie w Moskwie przypominało koszmar. Wśród moskwiczan znajdowali się ludzie nie tyle współpracujący z władzą, co czerpiący wymierne korzyści z tej współpracy. Przykładem beneficjentów panującej w mieście sytuacji są członkowie Massolitu. Każdy z nich posiada piękne mieszkanie, luksusowo wyposażone, przestronne i doskonale usytuowane. Ponadto cieszyli się oni wieloma przywilejami, jak na przykład wstępem do najlepszych moskiewskich restauracji, a także posiadania telefonu. Wybrańcy mogli również dokonywać zakupów w sklepie na Rynku Smoleńskim, gdzie można było dostać luksusowe towary. Ponadto uprzywilejowani byli również posiadacze obcej waluty, którzy jako jedyni mogli dokonywać zakupów w sklepie z luksusowymi dobrami, takimi jak mandarynki, Torgsin.
Za sprawą Wolanda i jego trupy oblicze Moskwy zmienia się:
Burza przeminęła już bez śladu i przerzucona łukiem ponad całą Moskwę trwała na niebie wielobarwna tęcza, piła wodę z rzeki Moskwy. Wysoko na wzgórzu, między dwiema kępami krzaków, widać było trzy ciemne sylwetki. Woland, Korowiow i Behemot siedzieli na czarnych osiodłanych koniach, patrzyli na rozpościerające się za rzeką miasto, całe w rozpryskach słońca, pobłyskującego w tysiącach zwróconych ku zachodowi okien, na piernikowe baszty Nowodziewiczego Monasteru.Wcześniej warunki życia w stolicy Rosji były nieznośne. W zimę panowały w niej niesamowite mrozy, natomiast latem doskwierały upały:
Przez otwarte okna nie napływała ani odrobina świeżego powietrza. Moskwa oddawała nagromadzone przez cały dzień w asfaltach gorąco i było oczywiste, że noc również nie przyniesie ulgi. Z sutereny ciotczynego domu, w której mieściła się kuchnia restauracji, dobiegała woń cebuli, wszystkim chciało się pić, wszyscy byli zniecierpliwieni i zirytowani.
strona: - 1 - - 2 - - 3 -