Karusia to osoba młoda, mniej więcej równolatka Czarka, a podobna do niego pod wieloma innymi względami. Młodych łączyły podobne przeżycia – rewolucja, śmierć rodziców. Karolina była jakby na miarę szyta dla Baryki: piękna, czysta, inteligentna, wygadana, ciepła, dumna, wesoła. Cezary nie pozostał nieczuły na wdzięki ślicznej panny, które objawiły mu się w pełnej krasie, pewnego poranka:
Drzwi się otwarły i weszła do sali jadalnej panna Karusia we własnej osobie – ale w jakimże dezabilu! Oto – po prostu w koszuli. (...) Miała na nogach bez pończoch wsunięte miękkie i mocno przydeptane pantofle, włosy rozpuszczone i – powiedzmy całą prawdę! – rozkudłane, które właśnie rozczesywała, a na sobie jedynie krótką koszulę, mocno powystrzyganą i koronkowo–przejrzystą u góry. Stanąwszy przed wielkim ogniem kominka panna Karusia poczęła wyczyniać rozmaite piruety i krygi – przechylać się i wyginać. (...) Podśpiewując i balansując czesała swe długie, pozłociste włosy. (...) Cezary był zachwycony tym widokiem, choć nie siedział w parterze, lecz w dalekiej loży. Nigdy nie miał przed oczyma kształtów kobiecych tak harmonijnie pięknych i młodzieńczo jędrnych.
Ta słynna scena wyraźnie przypominająca pierwsze spotkanie Tadeusza i Zosi z Mickiewiczowskiej epopei, właśnie poprzez tę analogię ci dwoje jeszcze bardziej wydają się czytelnikowi jakby stworzeni dla siebie. Mogliby być idealną parą „nowych ludzi”. Jednak zupełnie inaczej zostały poprowadzone ich losy. Cezarego i Karolinę zdążyło połączyć jedynie kilka pocałunków i czulszych rozmów, kiedy młody amant podjął potajemny romans z Laurą i całkowicie pochłonięty miłością do „wdowy-narzeczonej” zapomniał o Karolinie. Ta na swoje nieszczęście była już w nim zakochana, dość szybko zorientowała się, że jej ukochany ma już inną. Tylko ona wiedziała o całej sprawie, ale - zdaje się, że z wrodzonej dumy – nie zdradziła kochanków. Cierpiała potajemnie, choć rozdzierało jej serce. Po trosze to milczenie doprowadziło do jej śmierci – szesnastoletnia Wanda, szaleńczo zakochana w Czarku, uważając Karolinę za swoją rywalkę otruła ją strychniną. Dziewczyna umarła w wielkich boleściach, sprowadzając żałobę na cały dom.
Karolina to postać godna litości, stała się ofiarą własnej dumy i miłości. W nie mniejszy stopniu jest to ofiara Cezarego Baryki i jego nieodpowiedzialnego zachowania. Cezary zupełnie nie przewidywał konsekwencji swoich zachować, ani w stosunku do Karoliny, ani w stosunku do Wandy. Karolina budzi jeszcze więcej litości w czytelniku, gdy ten dowiaduje się o obojętności, z jaką Czaruś przyjął jej śmierć. Przejmujący wydaje się kontrast między czystością Karoliny a zakłamaniem Cezarego.