Tytuł Zemsta nierozerwalnie wiąże się z mottem utworu:
„Nie masz nic tak złego, żeby się na dobre nie przydało.
Bywa z węża dryjakiew (lekarstwo), złe często dobremu okazyją daje.” (A. Fredro)
Odwet zaplanowany przez Cześnika okazał się zbawienny w skutkach dla większości bohaterów. Raptusiewicz na złość Rejentowi za to, że „podkradł” mu narzeczoną - wdowę, postanowił nie dopuścić do ślubu Podstoliny z Rejentowiczem. Wyswatał więc Wacława ze swoją bratanicą Klarą, co młodym bardzo odpowiadało, bo od dawna już byli w sobie zakochani. Ponieważ rodziny żyły w niezgodzie, małżeństwo nie mogło dojść do skutku i być może nigdy nie zostałoby zawarte, gdyby nie „przebiegłość i spryt” Cześnika.
W ten sposób pałający żądzą zemsty bohater przyczynił się do szczęścia młodej pary. Wdówka, która według zamierzeń intryganta powinna była „zostać na lodzie” (jej majątek przepadał w przypadku ślubu Klary), z całej sytuacji wyszła również „bez szwanku”, bo przypadło jej w udziale sto tysięcy zaręczone przez Rejenta. Zło, którym teoretycznie miała być zemsta, miało swój pozytywny aspekt i stało się źródłem radości i zgody.
Motto utworu traktować można jako formę przysłowia: „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło” lub „gorzkie prawdy ciężko się połyka, ale później korzystnie się odbijają.” I dokładnie tak jest w przypadku Zemsty, której tytuł ma wymowę komiczną, prześmiewczą. Na szczęście w rzeczywistości również zdarzają się sytuacje, gdy ludzkie wysiłki i starania idą na marne, a wszystko w swoje ręce bierze los. Życie czasem pisze dużo lepsze i korzystniejsze scenariusze.