Zenon Ziembiewicz, główny bohater „Granicy” Zofii Nałkowskiej, jest postacią skomplikowaną i trudną do jednoznacznej oceny pod względem swoich poglądów, działań i skutków podejmowanych decyzji. Analizując jego motywacje można dopatrzyć się wielu argumentów na jego obroną oraz takich, które obciążają go pod względem moralnym, zawodowym i światopoglądowych.
Zenon bez wątpienia nie był człowiekiem złym. Na jego korzyść przemawia wiele czynników. Jako młody człowiek pragnął „żyć uczciwie”, nie popełniając błędów swoich rodziców, zgodnie z własnymi poglądami i zasadami. Do drobnych ustępstw zmusiła go trudna sytuacja finansowa i brak pomocy ze strony rodziców, co uniemożliwiało mu ukończenie studiów w Paryżu. Zdobycie dyplomu było dla niego wartością priorytetową i dlatego też przyjął ofertę Czechlińskiego. Pisząc artykuły do „Niwy” czuł, że postępuje wbrew własnym przekonaniom, lecz miał nadzieję, iż jest to sytuacja przejściowa i po spłacie zaliczki będzie mógł zrezygnować z pracy, która nie zaspokajała w pełni jego ambicji. Późniejszą pracę w redakcji gazety usprawiedliwiał chęcią jak najszybszego założenia rodziny z ukochaną kobietą. W sytuacji z Justyną Bogutówną niczego nie obiecywał kochance, choć miał świadomość, że dziewczyna jest w nim zakochana. To Justyna szukała jego towarzystwa i łudziła się, że mężczyzna odwzajemnia jej uczucia. Ich spotkanie po powrocie Ziembiewicza z Paryża było zupełnie przypadkowe. Zenon, widując się z Bogutówną, chciał spłacić dług rodziców, którzy byli winni pieniądze jej matce za pracę w Boleborzy.
Odnowienie romansu wymknęło się całkowicie spod jego kontroli i nie wynikało z uczuć, lecz z chwili słabości. Później chciał zakończyć niekorzystny dla siebie związek, lecz zawsze litował się nad samotną i zagubioną kochanką. Nigdy też nie powiedział jej wprost, aby usunęła ciążę, a jego późniejsze zachowanie wskazywało, że gdyby Justyna zdecydowała się urodzić dziecko, to wspierałby ją finansowo. Zapewnił jej utrzymanie, opłacając wynajmowany pokój, spełniał jej wymagania, pomagając w znalezieniu upragnionej pracy. Kiedy stan zdrowia Bogutówny pogorszył się, starał się, żeby znalazła się pod opieką lekarza i nalegał, by zgodziła się na leczenie w szpitalu. Miał świadomość, że własne szczęście z żoną zbudował na tragedii kochanki i poczuwał się do odpowiedzialności za jej nieszczęście i stan psychiczny. Nie ukrywał także prawdy o romansie przed Elżbietą, był z nią szczery i starał się ją uszczęśliwić. Okazał się dobrym synem, zabierając po śmierci ojca do swego domu matkę i zapewniając jej szacunek, spokój i dostatek. Jako prezydent miasta wykazał się spora inicjatywą i dobrymi intencjami, dążąc do poprawy bytu robotników i miejskiej biedoty. Rozpoczął budowę osiedla dla robotników, założył park rekreacyjny, zbudował korty tenisowe i boiska, pijalnię mleka dla dzieci. Niekorzystny obrót spraw był niezależny od niego. Nie miał również wpływu na wydanie rozkazu strzelania do manifestujących robotników, ponieważ decyzja zapadła niezależnie od niego, a później starano się obciążyć go odpowiedzialnością za tragiczne wydarzenia.
Te argumenty nie dowodzą jednak, że Zenon Ziembiewicz był dobrym człowiekiem i nie ponosił winy za różne, tragiczne niekiedy w skutkach decyzje i sytuacje. Jego stosunek do kobiet był godzien potępienia. W młodości traktował je przedmiotowo, zaspokajając przede wszystkim swoje potrzeby fizyczne i nie angażując się uczuciowo. W okresie, kiedy twierdził, że jest zakochany w Elżbiecie i z niecierpliwością czekał na powrót do narzeczonej, nie unikał przypadkowych przygód z kobietami i w ten sposób zdradzał tę, która czekała na niego w kraju. Odnowił romans z Justyną, choć kilka godzin wcześniej rozmawiał z Biecką i kobieta zapewniła go o swoich uczuciach. Nie potrafił wyciągnąć odpowiednich wniosków z postępowania swojego ojca, który zdradzał żonę i oczekiwał wybaczenia. W życiu dorosłym Zenon, potępiający rozwiązłe życie pana Waleriana, powielił ten schemat, wiążąc się z Bogutówną i licząc na wyrozumiałość Elżbiety. Świadomie wykorzystywał Justynę, nie kochając jej i wiedząc, że dziewczyna jest mu oddana i darzy go uczuciami. W sytuacji krytycznej, jaką okazała się niespodziewana ciąża kochanki, odsunął się od niej, a pozostawiona bez wsparcia Justyna podjęła decyzję o aborcji. W ten sposób Zenon chciał mieć czyste sumienie, ponieważ odpowiedzialność za usunięcie ciąży spadła w dużej mierze na Bogutównę, a on przecież niczego nie zasugerował jej wprost. Takie obarczanie winą innych osób poza sobą stało się dla Ziembiewicza doskonałym sposobem na pozbycie się problemów.
Wiążąc się ponownie z Justyną, nie powiedział jej, że jest zaręczony. Kłamstwem zdobył także zaufanie Elżbiety, prosząc ją by przyjęła jego oświadczyny i zapewniając, że rozwiązał definitywnie kłopoty z kochanką. Z czasem i w obliczu narastających problemów, zaczął szukać winy we wszystkich i wszystkim poza sobą. Odpowiedzialnością za nieszczęście Justyny obarczył żonę, oskarżając ją, że sytuacja skomplikowała się po jej pamiętnej rozmowie z dziewczyną. Wymagał od Elżbiety, aby wspierała go i pomagała załatwić dla Bogutówny kolejne posady. Okazał się człowiekiem słabym i marionetką w rękach wpływowych ludzi, od których stał się zależny. Bez sprzeciwu wypełniał żądania Czechlińskiego i Tczewskich. W towarzystwie stawał się takim człowiekiem, jakim chciał być dla otoczenia, przez co zatracał własne ja. Dla wartości materialnych i osiągnięcia pozycji towarzyskiej stopniowo zaprzedał swoje młodzieńcze wartości i ideały. Po strzelaninie do manifestujących robotników czuł się ofiarą, na którą wszyscy chcieli zrzucić piętno odpowiedzialności. Ostatecznym dowodem jego słabości było samobójstwo, będące ucieczką przed wyjawieniem prawdy o romansie z prostą dziewczyną i zawodową klęską. Strach przed publiczną kompromitacją okazał się silniejszy, a śmierć samobójcza potwierdziła jedynie upadek moralny mężczyzny.
Zenon Ziembiewicz okazał się człowiekiem o złożonym i nader skomplikowanym charakterze, którego nie sposób ocenić jednoznacznie w kategoriach dobra i zła. Jego tragiczne losy, błędne decyzje i egoizm obrazują, jak cienka jest granica odpowiedzialności moralnej w życiu człowieka i zatracenia siebie dla osiągnięcia korzyści materialnych.