Powieść daje wnikliwy rysunek psychologiczny zbrodniarza, jego przeżycia, uczucia. Pokazuje, jak rozwija się mechanizm zbrodni. Obok studium zbrodni mamy również rozważania nad istotą kłamstwa i jego znaczeniem w życiu jednostki, która próbuje dojść do prawdy. Autor pokazuje również zmiany, jakie dokonały się w życiu bohatera po dokonaniu zbrodni, jak zmienia się jego świat, życie, system wyznawanych wartości. W Zbrodni i karze widzimy różne reakcje mordercy; możemy śledzić wewnętrzną walkę człowieka wrażliwego, dręczonego wyrzutami sumienia.
Do przedstawienia portretu psychologicznego Raskolnikowa autor wykorzystuje różne techniki:
1. monolog wewnętrzny (tu przytaczam myśli Raskolnikowa przed popełnieniem zbrodni):
Nie stanie się? A cóż ty takiego przedsięweźmiesz, żeby to się nie mogło stać? Zabronisz?
A jakie masz po temu prawo? Co ty możesz im w zamian obiecać, żeby posiąść takie prawo? Obiecasz poświęcić im swoje życie, całą swoją przyszłość, gdy ukończysz uniwersytet i otrzymasz posadę? Słyszeliśmy już o tym, ale to są obiecanki cacanki, a teraz co? Przecież tu trzeba teraz coś przedsięwziąć, czy ty to rozumiesz? A ty co teraz robisz? Okradasz je właśnie. Przecież pieniądze dostają pod zastaw sturublowej emerytury i u państwa Swidrygajłowów! A w jaki sposób uchronisz je przed Swidrygajłowami albo przed Afanasijem Iwanowiczem Wachruszynem ty, milionerze przyszły, Zeusie rozporządzający ich losem? Za lat dziesięć? W ciągu tych dziesięciu lat matka zdąży oślepnąć od wyszywania albo od łez przelanych, zmarnieje z głodu, a siostra? No, pomyśl tylko, co może się stać z siostrą za dziesięć lat albo i w ciągu tych lat dziesieciu? Domyśliłeś się?
2. narracja 3-osobowa (relacja ze stanu psychicznego Raskolnikowa tuż po dokonaniu zbrodni):
Coraz bardziej opanowywał go strach, zwłaszcza po tym drugim, zupełnie nieprzewidzianym morderstwie. Chciał jak najprędzej stąd uciec. I gdyby był w stanie w owej chwili dokładniej widzieć i rozumować, gdyby mógł uświadomić sobie wszystkie trudności swojej sytuacji, całą grozę, ohydę i bezsensowność oraz zrozumieć wreszcie, ile czeka go przeszkód, a może i przestępstw, żeby się stąd wyrwać i dostać do domu, to bardzo możliwe, że porzuciłby wszystko, poszedłby, gdzie należy, i sam na siebie zrobiłby doniesienie, nawet nie ze strachu o siebie, a z przerażenia i obrzydzenia do tego, co uczynił. Szczególne uczucie obrzydzenia potęgowało się w nim z minuty na minutę. Za nic na świecie nie wróciłby teraz do kufra ani do pokoi.
strona: - 1 - - 2 -