„Sonia była blondynką lat może osiemnastu, niskiego wzrostu, szczupła, lecz dość przystojna, o cudownych, niebieskich oczach”– tak wyglądająca córka pijaka i zarazem prostytutka w powieści Dostojewskiego jest ucieleśnieniem wszelkich chrześcijańskich cnót. Cechuje ją wielka pokora, dobroć, zdolność do poświęcenia dla najbliższych, a także bardzo niska samoocena. Jak pisze Danuta Polańczyk: „Hańbiący zawód jeszcze bardziej utwierdza dziewczynę w pokorze, poczuciu własnej niskiej wartości oraz w wierze w boskie miłosierdzie i łaskawość dla tak wielkich grzeszników jak ona sama” (D. Polańczyk, „«Zbrodnia i kara» Fiodora Dostojewskiego”, Lublin 2005, s. 36).
Rodion natomiast, to
„(…) były student Rodion Raskolnikow, młodzieniec wrażliwy i «myślący krytycznie», jak zresztą większość ówczesnej inteligencji rosyjskiej, a przy tym znajdujący się w trudnej sytuacji, bez złamanego grosza przy duszy. Na żaden cud nie liczy, bo w Boga nie wierzy. Nie zamierza też poświęcać się w imię «świetlanej przyszłości», którą łatwowiernym obiecują socjaliści (…)”(D. Kułakowska, „Fenomen Dostojewskiego” [w:] F. Dostojewski „Zbrodnia i kara”, Warszawa 1998, s. 8).
Jakim więc cudem między tą dwójką bohaterów powstało wielkie uczucie, skoro ona miała siebie za nic, a on uważał, że jest lepszy niż inni. Ponadto ona gorliwie wierzyła w Boga, podczas gdy on był zdeklarowanym ateistą. Sonia pogodziła się ze swoim losem, była bierna, z drugiej strony Rodion postanowił odmienić swoje życie zdecydowanym działaniem. Różnice dzielące bohaterów można mnożyć bez końca.
Zostało już powiedziane, że to Raskolnikow reprezentował aktywność życiową, a Sonia pasywność, dlatego nie dziwi, iż Rodion pierwszy zakochał się w dziewczynie. Zaimponowała mu jej wyrozumiałość, dobroć, bezinteresowność i duchowa wielkość, która „zupełnie rozmija się z jej skromną postacią” (D. Polańczyk, „«Zbrodnia i kara» Fiodora Dostojewskiego”, Lublin 2005, s. 37). To właśnie dla niej zdobył się na akt największej skruchy i odwagi, kiedy jako pierwszej przyznał się do popełnionej zbrodni. W ten sposób obdarzył ją kredytem zaufania. Ponadto dzięki niej zrozumiał, że musi ponieść konsekwencje swojego czynu, czyli poddać się sprawiedliwej karze. Jej reakcja na to wyznanie świadczyła o jej wielkiej empatii:
„Co pan zrobił, co pan zrobił ze sobą! – powtarzała z rozpaczą. Zerwawszy się z kolan, rzuciła mu się na szyję, oplotła go rękami i bardzo mocno uścisnęła. Raskolnikow żachnął się i spojrzał na nią ze smutnym uśmiechem. (…) Nie, na całym świecie nie ma człowieka nieszczęśliwszego od ciebie, nie ma! – krzyknęła Sonia, nie słysząc wcale jego uwagi, i wybuchła histerycznym płaczem. Fala od dawna nieznanego uczucia zalała jego duszę i rozczuliła go. Nie bronił się: dwie łzy zawisły mu na rzęsach”.
strona: - 1 - - 2 -